FUGA O STAROŚCI
refleksja n/t „Balkonu” Krystyny Lenkowskiej
Prof. Jan Wolski

To ewidentnie forma poematowa, choć raczej nie nazywałbym utworu poematem w czystej postaci. Gdyby jakiegoś porównania muzycznego użyć, to pewnie najtrafniej byłoby tu mówić o fudze. Bo to forma wyrafinowana, wielogłosowa, z wieloma motywami i odnośnikami, ale przecież o jednym temacie

więcej

ELEWATOR NR 37 (1 - 2 / 2023) styczeń / czerwiec
Marek Czuku

Krystyna Lenkowska powiedziała w przytoczonym wyżej wywiadzie: „nie miejmy złudzeń – nie ma pięknego umierania”. Śmierć jest banalna w swojej nieuchronności. Po głowie matki kołaczą się myśli: „wyszłam w kosmos / jak w noc / (...) / a tam nic tylko ciemność / (...) / nic otulało mnie / i prowadziło do nic”.

więcej

„Autoportret kobiety dokonanej” Piotr. W. Lorkowski TOPOS nr 3 (184) 2022

Wiersze odważne. Wiersze przerażające. I najmniejszej wzmianki o zaletach „srebrnego wieku” wieku. Pesymistycznemu realizmowi Lenkowskiej z tego rodzaju złudzeniami zupełnie nie po drodze.

więcej

Marek Rapnicki. Lektura dla dorosłych. O twórczości Krystyny Lenkowskiej

w: STOWARZYSZENIE PISARZY POLSKICH ODDZIAŁ W KRAKOWIE
W TYM SAMYM JĘZYKU
szkice o twórczości autorów
Biblioteki Stowarzyszenia Pisarzy Polskich
Kraków 2022

więcej

Justyna Sawczuk, Starość w obrazkach EPEA nr 2/2021(7), Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku

„Starość w obrazkach” – to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tomiku Krystyny Lenkowskiej Balkon. Poetycka opowieść o samotności, wyrzutach sumienia, zmaganiach z fizyczną ułomnością, wspomnieniami i trudną do zniesienia, a jednocześnie upragnioną obecnością drugiego człowieka. Poruszający obraz starości, widzianej z perspektywy człowieka, który tejże starości doświadcza. (...)

więcej

Wyspa nr 2 (62) 2022
Tomasz Wojewoda ŁAD I PIĘKNO CZASÓW SCHYŁKU

Przedstawiona z prozatorską precyzją rzeczywistość szpitalna jawi się jako rodzaj parodii normalnego życia. (...)

Sytuacja poetycka w Balkonie jest tak naprawdę sytuacją par excellence bernhardowską – przymusową izolacją od świata. Piotr Paziński stwierdził kiedyś, że to właśnie Thomasowi Bernhardowi powiodła się próba opisu Kafkowskiego zamku od wewnątrz. Można uznać Balkon za udaną kontynuację tych wysiłków na gruncie poetyckim. (...)

Dzięki swojej poetyckiej zręczności i wrażliwości, Krystyna Lenkowska z prywatnej mitologii wysnuła opowieść, która daleko wykracza poza wymiar jednostkowego doświadczenia. (...)

Komizm Balkonu jest nie tylko elementem poetyckiej narracji książki, posiada bowiem niezwykłą umiejętność wykraczania poza fikcjonalność, wkraczania w rzeczywistość. (...)

więcej

Poezja od swojskiego Wschodu, po Daleki Wschód, oraz Zachód TU i TAM
Elżbieta Binswanger-Stefańska, 29.03.2022

Krystyna Lenkowska, KIEDY BYŁAM RYBĄ (lub ptakiem), projekt graficzny Magda Dębicka, Instytut Literatury, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Kraków 2020.

więcej

„A w niedalekim Rzeszowie” Marek Rapnicki w: ALAMANACH PROWINCJONALNY nr 33, kwiecień 2021

Poetka buduje swój wiersz ze słów mowy potocznej – jak się rzekło, żadnych udziwnień i rumieńców – ale w nadzwyczajny sposób dynamizuje brzmienie tekstu, skurcza go i rozpręża, aby mógł ujawnić „swą demiurgiczną moc”...

więcej

Twórczość 01/2021
Anna Spólna „Wolność jest milczeniem"

Obszerny tom wierszy Krystyny Lenkowskiej otwiera pochwała porządku naszego wszechświata, przejawiająca się w rzeczach małych, jak coroczne sianie kosmosu podwójnie pierzastego (łac. cosmos bipinnatus). Zamyka wyznanie miłości wobec niegdyś zaborczej, teraz „skazanej na dożywocie” Europy, podobnej do postarzałej, pokutującej za dawne grzechy kobiety (Europa mon amour, s. 94). Tego rodzaju rozpiętość: pomiędzy wielkim i drobnym, trwałym i chwilowym, starożytnym i wczorajszym będzie się pojawiała w jej książce wielokrotnie.

więcej

Miesięcznik NOWE KSIĄŻKI 11 / 2020
Katarzyna Bieńkowska recenzja pt. "Koyaanisqatsi, albo czaso-wietrzeń”
Krystyna Lenkowska, Kiedy byłam rybą (lub ptakiem)", Kraków 2020, s. 94

Najnowszy tomik wierszy Krystyny Lenkowskiej to prawdziwie skrzydlata książka (a może płetwiasta?). Rozpinając skrzyd(e)ł(k)a odsłania swój charakter, siłę i piękno. Na pierwszym skrzydełku widnieje tytułowy wiersz, w którym poetka pisze: „Kiedy byłam rybą/ lub ptakiem/ nie potrzebowałam dobrego imienia/ i pewności jutra// ani solidnego łóżka/ z miękką poduszką/ dla ciała// nie szukałam przyczyn i odpowiedzi/nie rzeźbiłam łokciami dołków w stole/ i materacu// tylko milczałam lub śpiewałam// kiedy byłam rybą/ lub ptakiem”. Jest to przekorny manifest, gdyż Lenkowska w pewnym sensie realizuje swoją tęsknotę za prostszym „zwierzęcym” byciem i ekspresją, w swoich wierszach milcząc właśnie (milknąc, przemilczając, choć zawsze znajdując słowa) albo śpiewając (radosne, rzewne, smutne lub drapieżne pieśni), a jednocześnie nieustannie szuka przyczyn i odpowiedzi, tropi swoją tożsamość i stara się umościć bezpieczne posłanie na materacu tkanym żmudnie z wątków minionych, teraźniejszych i tych przyszłych, najmniej pewnych...

więcej

Miesięcznik Twórczość 1/2020 styczeń (nr 890)
Emily Dickinson – od/nowa - Ewa Hryniewicz-Yarbrough

... W „Jest pewien ukos światła” Lenkowska nadaje wierszom Dickinson nowy kształt i odsłania ich nowe odcienie znaczeniowe. Nie przekonują mnie słowa Ludmiły Marjańskiej, która komentując przekłady Barańczaka powiedziała, że tłumaczka lepiej niż tłumacz odczyta subtelności wierszy napisanych przez kobietę. Istnieje jednak coś takiego jak kongenialność tłumacza i autora. Lenkowska nie poskramia Dickinson, nie udomawia, zachowuje charakterystyczne dla niej niedookreśloności. Podchodzi mniej rygorystycznie do warstwy dźwiękowej, kładąc większy nacisk na wierność semantyczną niż na gładkość i melodyjność brzmienia...

więcej

FRAZA nr 2 (100) 2018; notatnik otwarty
OKO, KWIAT I BEZSENNOŚĆ - Janusz Pasterski

Wiersze Krystyny Lenkowskiej są dobrym przykładem tego, jak dźwiękowa faktura słowa może budować nici skojarzeń i organizować wizję świata przedstawionego. Tak jest uformowany na przykład wiersz Oko, gdzie od pawiego pióra myśl przechodzi do oka, oczu i patrzenia. Poetka bawi się językiem, słowa odsłaniają swoją wieloznaczność, a w rezultacie uwiedzieni tą obrazowo-fonetyczną zabawą zostajemy niespodziewanie z pytaniem, czy „wypatrzeć” znaczy „zużyć patrzeniem”, czy może „znaleźć” coś. Albo co to znaczy, że oko „mnie wypatrzyło”? Czy osoba mówiąca może czuć się wybrana, czy raczej przemęczona i znużona? Pawie oko przypomina nam o pięknie czy może o śmierci? Zachodzi tu rodzaj intensywnej kondensacji semantycznej, w której krzyżuje się patrzenie z mówieniem, obraz z dźwiękiem, zabawa z powagą, ironia z refleksyjnością.

więcej

„EMILY," Andrzej Appel, POECIPOLSCY.PL, 15.12.2018

Znakomity nowy przekład wierszy Emily Dickinson Jest pewien ukos światła (Wydawnictwo Officyna, Łódź 2018), dokonany przez Krystynę Lenkowską, to dobry pretekst, by raz jeszcze zadumać się nad losem największej amerykańskiej poetki i jednej z największych poetek w ogóle. Nie potrafię myśleć o tej wyjątkowej artystce bez wzruszenia, bez bólu.

więcej

Ewa Hryniewicz-Yarbrough
pisarka, tłumaczka, pracownik akademicki, Emerson College,
Boston, 18 marca 2018

Opinia o projekcie nowego polskiego przekładu wierszy Emily Dickinson

Łódzkie wydawnictwo Officyna ma w planach opublikowanie jesienią 2018 roku stu wierszy Emily Dickinson w tłumaczeniu Krystyny Lenkowskiej. Wiersze tej jednej z najbardziej uznanych, oryginalnych i nowatorskich poetek języka angielskiego amerykańskich ukazały się w Polsce w przekładzie Kazimiery Iłłakowiczówny (PIW), Ludmiły Marjańskiej (Twój Styl) i Stanisława Barańczaka (Znak). Niektóre pojedyncze jej wiersze były też tłumaczone przez innych poetów. Wbrew temu jednak jest to poetka mało u nas znana, chociaż zajmuje wysoką pozycję w panteonie literatury amerykańskiej i wciąż ukazują się publikacje dotyczące jej życia i twórczości. Ktoś mógłby zatem spytać, czy potrzebne jest nowe tłumaczenie i następne wydanie jej wierszy skoro wystarczyłoby wznowienie już istniejących. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że tłumaczenia starzeją się i że nowe, świeże przekłady są konieczne, jeśli zależy nam by czytelnicy nadal sięgali po utwory konkretnego poety lub pisarza.

Od lat czytam wiersze Dickinson w oryginale, ale jako tłumaczka, często sięgałam również po polskie przekłady. Nie jest moim zamiarem poddawanie krytyce wcześniejszych przekładów. Mają one swoje mocne i słabsze strony, zachwycają i rozczarowują. Nie wymieniając tutaj nazwisk autorów tych przekładów, niektóre z nich upoetyczniają wiersze Dickinson, nadając im cechy poezji wiktoriańskiej lub młodopolskiej poprzez ugrzecznienie i ułagodzenie oryginału. Ginie nowatorska poetyka Dickinson - jej rwana składnia, oszczędność liryczna, jej eliptyczny styl, słownictwo zaczerpnięte z nauk przyrodniczych i ścisłych, jej poznawcza odwaga. Gdy tłumacz łączy, uzupełnia, rozstrzyga, przepada to, co niedopowiedziane i to, czego nie da się wypowiedzieć, dwie istotne cechy poezji Dickinson. Czasem językowa gibkość tłumacza nie najlepiej służy przekładowi, bo pozbawia oryginał inności i obcości.

Nowy przekład nie ma za zadanie poprawianie poprzednich, ale zawsze wchodzi z nimi w dialog. Każdy jest interpretacją utworu dokonaną przez konkretną osobę posługującą się własnym językiem i wywodzącą się z indywidualnej czytelniczej wrażliwości. I każdy dodaje coś nowego do odczytania wiersza, gdyż niemożliwe jest całościowe odtworzenie oryginału w języku docelowym. Sztuka tłumaczenia to sztuka niedoskonałych rozwiązań.

Można jednak mówić o kongenialności przekładu i tłumacza. I tutaj wydaje mi się, że Krystyna Lenkowska idealnie spełnia warunek kongenialności. Jej własna poezja cechuje się oszczędnością wyrazu, niedopowiedzeniem i interpretacyjną nieokreślonością. Lenkowska jest znakomitą tłumaczką. Ma na swoim koncie tłumaczenie wierszy Anne Carson, Michaela Ondaatje, Ruth Padel. Czytając jej przekłady wierszy Emily Dickinson, byłam pod wrażeniem niezwykłej kompatybilności dwóch poetyckich głosów. Lenkowska nie ujarzmia Dickinson, zostawia w swoich przekładach otwartość i niedookreśloność tak charakterystyczne dla poetki z Amherst, starając się zachować odcienie znaczeniowe i dwuznaczności oryginału.

Biorąc pod uwagę zasługi wydawnictwa Officyna i znakomitą jakość tłumaczeń Krystyny Lenkowskiej popieram powyższy projekt.

Ewa Hryniewicz-Yarbrough


Prof. dr hab. Agnieszka Salska, Rzgów, 13 marca, 2018
Opinia o projekcie wydania wyboru wierszy Emilii Dickinson w tłumaczeniu Krystyny Lenkowskiej

Przynajmniej od ukazania się wyboru 100 wierszy w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, twórczość Emily Dickinson budzi zainteresowanie i sympatię polskich czytelników. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przejrzeć strony i blogi internetowe, gdzie miłośnicy poezji gromadzą własne wybory jej wierszy, polecają poetkę czytelnikom i próbują własnych przekładów jej wierszy. Także polscy poeci, być może zachęceni pocztówkami Barańczaka „od i do Emily Dickinson” piszą „spóźnione odpowiedzi” na jej „list do świata”. Jednak to, co czytelnik polski otrzymał w kolejnych tłumaczenich Stanisława Barańczaka (1990, 1995), Ludmiły Marjańskiej (1999, 2005) i Andrzeja Szuby (2005, 2016) stanowi zaledwie nieco więcej niż jedną trzecią wszystkich wierszy pozostawionych przez tą niezwykłą poetkę. Trzeba więc kontynuować przyswajanie jej twórczości polszczyźnie, tym bardziej, że, jak pokazują najnowsze tłumaczenia Andrzeja Szuby (333 wiersze, Kraków: 2016), od czasów przekładów Barańczaka i Marjańskiej język polski zdążył się zmienić. Współczesna polszczyzna pozwala tłumaczowi na większą zwięzłość i kondensację składni, a to sygnalne cechy języka Dickinson.

Dorobek poetycki Krystyny Lenkowskiej oraz publikowane dotąd („Fraza”, „Kwartalnik Artystyczny”) przekłady wierszy Dickinson dowodzą nie tylko sprawnego warsztatu, ale też kompatybilnej w stosunku do poezji Dickinson wrażliwości. W proponowanym do druku wyborze 100 wierszy w nowym tłumaczeniu pani Lenkowskiej więcej niż jedna trzecia to przekłady utworów dotąd nie tłumaczonych, są też nowe tłumaczenia pozycji przełożonych przed ponad pół wiekiem przez Kazimierę Iłłakowiczównę, więc z pewnością zasługujących na językową renowację.

Na koniec chcę dodać, że przygotowując opracowanie wyboru wierszy Dickinson w polskich tłumaczeniach dla serii Biblioteka Narodowa, poznałam także niepublikowane dotąd przekłady wierszy Dickinson autorstwa pani Lenkowskiej. Na podstawie tej wiedzy z pełnym przekonaniem rekomenduję wydanie przedstawionego wyboru.

Agnieszka Salska


„Carte Orange” Nota od tłumacza (Tomasz Wojewoda)
„Przypomnij sobie swoje epifanie, pisane na owalnych zielonych kartkach, głęboko, głębokie, których kopie w wypadku twojej śmierci miały być wysłane do wszystkich bibliotek świata, z aleksandryjską włącznie”.
(James Joyce, „Ulisses”, przeł. Maciej Słomczyński)


Krystyna Lenkowska w swojej poezji przemawia nowoczesnym, oryginalnym głosem, który od wielu już lat na stałe wpisuje się w symfonię współczesnej poezji polskiej i światowej. Głosem uniwersalnym, nie stroniącym jednak od zrównoważonej intymnej konfesyjności. Jednocześnie niekwestionowana erudycja poetki czyni z jej wierszy przestrzeń intertekstualnych gier. W zbiorze wierszy „Carte Orange” swoją mocną obecność zaznaczają inni, bliscy jej pisarze – John Keats, George Sand, Pablo Neruda, nawet jeżeli Lenkowska zaznacza swoją od nich odrębność, tacy jak Charles Bukowski, Jane Hirshfield czy Marcel Proust. A także James Joyce – pisarz, który przeszczepił na grunt literatury pojęcie epifanii. Poezja Krystyny Lenkowskiej jest twórczością wielowątkową i wielopoziomową. Jedną z charakterystycznych cech wierszy rzeszowskiej poetki jest właśnie ich epifaniczność, jeden z zamieszczonych w tym tomie wierszy nosi explicite tytuł „Epifania”. Joyce definiował to zjawisko, jako moment, w którym drobne wydarzenia urastają do rangi wieloznacznych symboli, Krystyna Lenkowska przeżywa w swojej poezji takie chwile, gdy zostaje „sama jedna w tłumie/ olśniona swoim osamotnieniem/ napełniona brakiem”. „Jak pisać? Wystarczy zacząć. Wbrew pozorom Początki są łatwe. Są łatwiejsze niż Końce” – znamiennie w tym kontekście brzmią słowa Lenkowskiej w jej debiutanckiej powieści „Babeliada” (2016). Dlatego też twórczość poetki jest wielkim wyzwaniem dla tłumacza, w szczególności zaś dla przekładającego jej wiersze na język tak wrażliwy i chimeryczny, jaki potrafi być tylko język francuski. Chcąc dobrze oddać bogactwo i inwencję poetyckiej frazy Krystyny Lenkowskiej, tłumacz musi podjąć próbę wywołania w sobie tych samych literackich mikroobjawień, tych samych joyce’owskich epifanii, czasem dzieje się to kosztem początkowej gramatyczności, a często (zwłaszcza gdy tłumacz, tak jak piszący te słowa, sam bywa poetą), wręcz powoduje pewną formę depersonalizacji. Jak w wierszu „Poeta”: „ja poeta/ ty poeta/ on poeta/ ona poeta” itd. Tłumacz musi napisać od nowa cudzą książkę – ważne jest, by przypadkiem nie napisał własnej. Pragnę serdecznie podziękować Krystynie Lenkowskiej za intelektualną przygodę, jaką była praca nad przekładem jej wierszy i życzyć jej, by wszystkie jej zdepersonalizowane poetyckie tożsamości trafiły, jak w otwierającym ten komentarz cytacie z „Ulissesa” – „do wszystkich bibliotek świata, z aleksandryjską włącznie”.
Tomasz Wojewoda, 11.08.2017


O „Carte Orange” Józef Baran, Francoise Roy, Daté Barnabe-akayi, Athanase Vnthev DE Thracy


O „Carte Orange” Krystyna Rodowska
Poezja niespożytej ciekawości świata.
Zagląda wszędzie; podróż jest jej żywiołem.
Wynalazcza: jej język roziskrza rzeczy pozornie znane.
Nie liczy kroków, lecz zostawia ślady.
Krystyna Rodowska.


O „Carte Orange” Louise Thunin
Sa Carte Orange en main, nous emmène en voyage : à Paris, mais aussi à Arles, à Rome, à Trieste, et dans des ailleurs intérieurs. Ses vers nous invitent à ralentir notre cadence et à renouveler notre regard. Ils évoquent un univers coloré d’un subtil mélange de sensuel et de philosophique. Comme elle le dit, Voyager c’est vivre doublement. Louise Thunin (auteur de Coeurs et blessures… )

"Pomarańczowa Karta" w ręku zabiera nas w podróż: do Paryża, ale także do Arles, Rzymu, Triestu i gdzie indziej. Jej wiersze zachęcają nas do spowolnienia tempa i odnowienia spojrzenia. Wywołują kolorowy wszechświat subtelnej mieszanki zmysłowej i filozoficznej. Jak sama mówi "Podróżować to żyć podwójnie". Louise Thunin (autorka Serc i ran ...)


O „Carte Orange” Józef Baran, Dziennik Polski, 30.09.2017, WIERSZOWISKO
Śmierć to zbrodnia doskonała, wszelkie ślady po sprawcy zostały zatarte. Lekarskie diagnozy, chorobowe poszlaki prowadzą nas do powierzchownych wniosków.


więcej


Isabelle Macor - Wstęp do książki „Fragment de dialogue” (2017)
Isabelle Macor - Wstęp do książki „Fragment de dialogue” (2017) Ta książka to zbiór wierszy z różnych tomików poetyckich Krystyny Lenkowskiej opublikowanych w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Mój wybór był oparty na chęci wyjaśnienia jej dialogu z rzeczywistością, pielęgnowanego poprzez wiersze, dialogu, który jest artykułowany w dramaturgii. Jak zauważa Philippe Tancelin, ten dialog ożywia tom i rezonuje tu z ekstremalnym ruchem formalnym, który ja opisałabym jako „dialektyka na wylot”. Tak więc spowiedź, motywy autobiograficzne, intymne, wchodzą w rozmowę z krajobrazami, np. z Alyscamps, emblematem starożytnego, minionego świata (Nie ma rzymian ani chrześcijan / świętych Genezjusza i Trofima), z których pozostało tylko kilka kamieni, zastygłych w czasie (puste są groby i sarkofagi bez wiek / pęknięte wieka uchylone wieka), które jednak stanowią nasze cenne dziedzictwo. Poprzez przywoływanie tego zaginionego świata obcujemy z kulturą, filozofią, podstawą naszej cywilizacji. Wiersz jest także okazją do refleksji nad przemijaniem życia, skończonością wszystkiego. Od najsławniejszych ludzi po najbardziej pospolitych śmiertelników każdy jest śmiertelny, tylko że imiona niektórych pozostaną w opowieści. I to jest ta ludzka historia, osobista i uniwersalna, które są tutaj przywoływane w wielu wierszach. Dialog, z tytułu jednego z wierszy („Fragment rozmowy”), który daje tytuł całej kolekcji, może być jedynie fragmentaryczny. Są to fragmenty formułowane podczas podróży, wspomnienia z przeszłości, spotkania z dziełami, artystami lub po prostu ludźmi wokół nas.

Krystyna Lenkowska wykorzystuje często niecodzienne obrazy zakorzenione w naturze, roślinach, kwiatach, biologii, ciele, cierpiącym ciele, starzeniu się, ciele z historią w tle. Również temat skończoności staje się tu studium badań poetyckich. Obecna jest nostalgia, rozproszona w miejscach-przejściach, jak stacje („Kraków - Warszawa Zachodnia”) lub pociągi, miejsca, które same w sobie są nigdzie. To prawdziwe ucieczki. Życie ucieka między tym, czego już nie ma, a próżnym oczekiwaniem na to, co nie przyjdzie
Obecność znanych dzieł w wierszach, zwłaszcza z dziedziny poezji, jest kolejnym znanym aspektem poetyckiej inspiracji. Jak w "Oku Johna Keatsa w Rzymie", gdzie wiersz jest na rozdrożu anegdotycznej narracji i opisu miejsca pełnego symboli, miejsca, którego sama konfiguracja, w tym architektura, jest rodzajem alegorii cyklu życia, a także jego centrum. W końcu przychodzi zamyślenie nad istnieniem, nad wiecznym powrotem. Biblijne odniesienia biorą w ten sposób udział w refleksji etycznej.
Fragmenty dialogu, fragmenty intymności, refleksji etycznych, kondycja ludzka, upływ czasu, nietrwałość wszystkiego, mieszanie dźwięków i wizji, to apel skierowany do pamięci - zapamiętania „Tego pejzażu” ("Tel paysage"). Język gra na instrumencie kontrastów, dźwięków, zbliżaniu przeciwieństw, takich jak woda i ogień, czerwony, biały lód, śnieg i czarna noc, tworząc przestrzeń wyobraźni, rodzaj fabryki echa własnego postrzegania rzeczywistości. Między krajobrazem a ciałem podmiotu, czasem nieobecnego podmiotu, ustanawia się bliskość. Tak więc otwarta dłoń, wizja, która powraca w kilku wierszach z jej wielowymiarową szarżą na terytorium człowieka, to nic innego jak przyjęcie i ofiarowanie. Mimo trudności wyrażonych słowami "być", „ból”, "istnieć", wiersz może nam powiedzieć, że jest objawieniem i ma nam coś do ujawnienia.

Isabelle Macor, tłumaczka


Philippe Tancelin, dyrektor kolekcji „Poeci pięciu kontynentów”, Wydawnictwo „L’Harmattan”, Paryż / recenzja wewnętrzna do wydania „Fragment de dialogue” 2017
Dzięki świetnemu tłumaczeniu Isabelle Macor możemy docenić wymiar tego poetyckiego zapisu na skrzyżowaniu pamięci, etycznej refleksji i alegorii. Zdarza się tu też konfesyjność, ale w równowadze z innymi elementami.
Jędrny język porusza się między ekstremami, od konkretnej tendencji narracyjno-opisowej po abstrakcję filozoficzną.
Precyzyjna dramaturgia kolekcji rezonuje z ruchem zanurzenie-pojawienie, który ożywia kolekcję.


KWARTALNIK ARTYSTYCZNY nr 93 (1/2017)

Babeliada jest ambitnym debiutem prozatorskim Krystyny Lenkowskiej: w tej książce równie ważne jest to, co się opowiada, jak sposób, czy sposoby opowiadania. Przemyślna strategia literacka autorki to jej znak rozpoznawczy. Narracja toczy się w trzeciej osobie liczby pojedynczej, co wskazywałoby na obecność „wszechwiedzącego” oka i pałeczki dyrygenckiej nadrzędnej świadomości. Centralną postacią powieści jest kobieta o symbolicznym imieniu, czy pseudonimie: Babel. Ta Babel, jak ją nazywają bliscy, choć nie jest pewne, czy podmiotem jest ta, czy ten, a może nawet to. Wątpliwość taka jednak pojawi się dopiero w finale Babeliady, w trakcie którego tożsamość bohaterki ulegnie całkowitej erozji. Imię owo jest wymyślone, nadbudowane nad imieniem i nazwiskiem żyjącej w realu Barbary Kowalskiej, które tylko raz przebłyskuje przez narrację; prawdziwa - w porządku literatury - jest wyłącznie Babel. Opowieść o Babel – mimo wszystkich meandrów narracyjnych – trzyma się historii o charakterze linearnym, kończy ostatecznym rozrachunkiem myślowym bohaterki, generalnymi porządkami w korespondencji i świadomości, tuż przed śmiercią. Gruby szew linearności, podobnie jak zaledwie raz wspomniane imię i nazwisko, zdaje się jednak nie mieć większego znaczenia. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
więcej


"Pomieszany świat Bebaliady”
Małgorzata Karolina Piekarska, 06.03.2017, www.pisarze.pl

Wbrew temu, co niektórzy próbują nam wmawiać, lektury szkolne nie są po to, by zachęcić uczniów do czytania. One mają po prostu nauczyć ich historii literatury polskiej. Od czytania dla przyjemności są zupełnie inne książki. Czy należy do nich „Babeliada” Krystyny Lenkowskiej? Z pewnością. Jest to jednak książka specyficzna. Należy do tych powieści, które albo czyta się za jednym zamachem i jednym tchem, albo smakuje tygodniami, po kawałeczku niczym zakazany owoc. I jedna i druga metoda ma sens. Niektórzy wolą dozować sobie wrażenia i myśli, a inni lubią wszystko wiedzieć od razu. „Babeliada” to mieszanina gatunków. Prozatorski debiut rzeszowskiej poetki to wysmakowana opowieść o życiu z suspensem, wieloma wątkami i zabawą językiem. Dlaczego „Babeliada”? Jej bohaterka (choć naprawdę nazywa się inaczej) określana jest jako Babel, a jej „pseudo” pochodzi od biblijnej wieży, na której Bóg pomieszał ludziom języki. Jest ich zresztą, tak jak i krajów, miejsc czy narodowości w książce sporo. Przyjaciel Babel to Homer, ale też nie jest to jego prawdziwe imię. W „Babeliadze” niemal nikt nie jest tym za kogo pierwotnie się go uważa. Nic nie jest też takim, jakim się z pozoru wydaje. Dwutorowa narracja (mamy w powieści dwóch narratorów – wszechwiedzącego i specjalny autorski komentarz) sprawia, że „Babeliada” jest czymś więcej niż powieścią. To i traktat filozoficzny i rodzaj reportażu i… zbiór opowiadań, bo każdy z 14 rozdziałów można potraktować jako osobny tekst, choć łączą się w całość osobami Babel i Homera, który wikła w platoniczną miłość tysiące kobiet.
Koło „Babeliady” trudno jest przejść obojętnie. Trudno też napisać coś mądrego, bo można popaść w banał. A nie ma nic gorszego od popadania w banał pisząc o czymś tak absolutnie niebanalnym.
Małgorzata Karolina Piekarska

Krystyna Lenkowska „Babeliada”
wydawca: Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne „Fraza”
Rzeszów 2016
więcej


„Babeliada nie jest dla każdego”
Barbara Kędzierska (TWiNN 2016.11.07)

Babeliada”, to powieść wymagająca skupienia, to literatura dobra jako terapeutyczny lek na nasze egzystencjalne bolączki. Jeżeli podejdziemy do tych treści odpowiednio, to poruszy nas, zaintryguje, zdezorientuje i zaskoczy, a co ciekawe i nietypowe, to powieść dość osobista dla autorki. Pozwala nam zbliżyć się do niej tak, jakby ona sama towarzyszyła nam w każdym słowie które czytamy, jakby z nami dyskutowała o rzeczywistości, tej którą kreujemy sami sobie i tej, która nas rzeczywiście otacza.
Nie oczekujcie Państwo ode mnie teraz, że przybliżę wam jej treść, jakiś zarys ogólny fabuły, czy może jakiś cytat? To nie ma sensu. „Babeliadę” należy poznać od początku do końca – samemu.
Ja przekonałam się, że warto było odbyć tą ciężką, inspirującą, zastanawiającą i często radosną podróż w towarzystwie głównych bohaterów: Maksa, Babel i Homera.
„Babeliada” Krystyny Lenkowskiej, to wyjątkowa w swoim rodzaju powieść, można rzec – wyrafinowana intelektualnie. Proza, ale jednak z pewną dozą poezji, choćby przez specyficzną wrażliwość w doborze słów i składnię zdań. No i ta ciekawa forma, w jakiej prezentuje się czytelnikowi.
Każdy z Państwa, kto wniknie w jej treść, zapewne w różny sposób i z różnymi oczekiwaniami podejdzie do poznania „Babeliady”. Jedni zechcą ją przeczytać, bo znają dotychczasową twórczość poetycką Lenkowskiej i ciekawi są jej dokonań na polu prozatorskim. Inni znają osobiście autorkę więc sięgną po tą książkę z nadzieją, że może znajdą w niej coś o sobie samych? I niektórzy z nich chyba się nie zawiodą...
Wydaje mi się jednak, że bez względu na to, jakimi pobudkami będziecie się Państwo kierowali przy wyborze „Babeliady”, jedno powinniście wiedzieć. To powieść nie dla wszystkich. Jest wymagająca i zmusza do głębszej refleksji. Jednak Ci, którzy zdecydują się na poznanie jej od początku do końca, mogą zechcieć więcej prozy autorstwa Krystyny Lenkowskiej.
więcej


Henryk Waniek (śląski malarz, grafik, pisarz, publicysta, krytyk artystyczny i literacki. Wikipedia)

Miła Autorko; czy to tytuł, czy może okładka (dziewczynka z balonikami), ale najpewniej zamęt i nadmiar obowiązków sprawiły, że Babeliada leżała odłogiem na moim stole, choć w zasięgu wzroku. I dopiero ostatnio wrzuciłem ja do plecaka i w podróży zacząłem czytać, ze szkodą dla rzeczy, jakie miałem robić w tym czasie. Niestety – wciągnęła mnie i już nie było odwrotu. Nie będę się tu rozpisywał i niech wystarczą moje gratulacje. Jest w niej co prawda materiału na co najmniej trzy książki, z czego bierze się pewien niedostatek epickiego rozmachu, a za to jest tam dostatek zaczynu filozoficznego. Ale widać, taki jest Twój wybór. Słuszna jest uwaga (Anny Janko?) o elitarności Twojego utworu, chociaż, kto wie. Z pewnością ta książka nie będzie przedmiotem masowego popytu, ale każdy, kto ją przeczyta, wiele zyska. Wystarczy, że zacznie. I już lektury – jak ja – nie przerwie. Jest to zasadniczo proza, ale czuje się w niej poetyckie doświadczenie autorki. Czy nie o tym myślał ś.p. Bereza mówiąc o prozie jako przeznaczeniu poezji. Są tam oczywiście zakamarki, z którymi chciałoby się sprzeczać, np. ta garść refleksji o supremacji formy czy niezbyt konsekwentna tożsamość Babel, która na wstępie jest osobowością na wskroś neurotyczną (fobia wilgoci, na przykład), a później wszystko jej mija, powraca normalność i Babel okazuje się racjonalistką, że ho-ho. Ogólnie jednak, są to głupstwa, nie mające większego znaczenia. Bo narracja (i te glosy kursywą) są bez zarzutu. Dziękuję za miłe godziny nad Twoimi stronami.
Pozdrawiam.


Magdalena Mach, dziennikarka Gazety Wyborczej

To książka wielorazowego użytku. Zdecydowanie tak. Po pierwszym, zachłannym czytaniu można do niej z taką samą przyjemnością powracać nieskończoną liczbę razy. Otwierając na przypadkowej stronie, niespiesznie smakować wyrafinowany poetycki język, subtelny dowcip, intelektualne bogactwo wysokiej próby.


Agnieszka Kleczyk, dziennikarka, konsultantka PR

Babeliada” to przede wszystkim podróż. Zarówno ta dosłowna, nomadyczna, zakładająca nieustanny refren pożegnań i niespodziewanych powrotów. Jak i ta metaforyczna, będąca próbą poznania drugiego człowieka, który swoim sposobem życie nie chce nam na to pozwolić. Krystyna Lenkowska, autorka dziesięciu tomów poezji, w sierpniu 2016 zadebiutowała jako prozaik. Jej najnowsza książka wydana przez Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne „FRAZA” to zbiór osobnych opowiadań, które przebiegle łączą się w całość i tworzą spójną opowieść o miłości i jej różnych wcieleniach oraz iluzjach, które stwarzamy, by ochronić się przed bolesnym banałem życia.
W „Babeliadzie” miłość odnajduje swoje różnorodne reprezentacje w starannie i konsekwentnie budowanych postaciach głównych bohaterów. Max jest mężem Babel, jej codzienną prozą życia, która pozwala wypełnić szereg społecznych i dobrze widzianych obowiązków. Homer to przyjaciel głównej bohaterki, wędrowny pieśniarz, który swoje życie szczelnie wypełnił podróżami po najodleglejszych zakątkach świata. Ich relację podtrzymują wysyłane wiadomości i jego niezapowiedziane powroty. Trwająca przez lata gra, umożliwia tworzenie ochronnej iluzji o nieustannie trwającej miłości, która nie szuka swojego spełnienia, ponieważ tylko tak się nie wypali.
Prozatorski debiut Krystyny Lenkowskiej, to historia o próbie wzajemnego zrozumienia nieoczywistej relacji budowanej na przestrzeni lat. Jak twierdzi sama autorka „to też opowieść o braku komunikacji nawet w XXI wieku i o niedojrzałości emocjonalnej naszej epoki. O zakochanych, którzy nie mają odwagi, by z drugą osobą być naprawdę”.
Poetyckie doświadczenie Krystyny Lenkowskiej sprawia, że „Babeliada” to również forma, która nie raz rywalizuje z treścią. Krótkie rozdziały przeplata dziennik autorki, która dzieli się w nim swoimi refleksjami i pokazuje, jak budowana fikcja potrafi wedrzeć się i zdominować codzienną rzeczywistość pisarza.
Krystyna Lenkowska – poetka, anglistka, tłumaczka literatury anglosaskiej. Laureatka międzynarodowych nagród poetyckich. W 2012 roku zdobyła główną nagrodę w międzynarodowym konkursie w Sarajewie "Seeking for a Poem". W 2013 otrzymała prestiżową nagrodę MENADA na XVII międzynarodowym festiwalu poezji DITET E NAIMIT (Macedonia-Albania). Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Autorów ZAiKS oraz międzynarodowego Stowarzyszenia Poetas Del Mundo.


Bogdan Loebl, poeta, prozaik, autor kultowych bluesów zespołu Breakout (Józefów k. Warszawy)

„Sięgnąłem po "Babeliadę" i niespodzianka! Jest w tej prozie wszystko, czego w prozie szukam: wyczucie rytmu i muzyka. Zatem wyrosło Lenkowskiej drugie skrzydło: proza”.


Ewa Hryniewicz-Yarbrough, tłumaczka, eseistka (Boston US)

„„Babeliada” jest świetnie napisana. A jako że znam autorkę, jest to dla mnie również “autofiction”, ze starannie ukrytymi motywami autobiograficznymi. Postaci są dobrze zarysowane, obraz Babel przekonywujący i dogłębny. Podoba mi się tez autoironiczny, zdystansowany stosunek narratorki do swojej fikcyjnej bohaterki, co nie przeszkadza w stworzeniu jej poruszającego portretu psychologicznego. „Babeliada” to powieść o niemożności dotarcia do prawdy innego człowieka i wglądu w jego wnętrze; o fikcjach, które tworzymy, bo łatwiej wtedy żyć; o tożsamości, płynnej, różnorakiej, nieuchwytnej; o życiu pozostawiającym niewiele namacalnych śladów; o niemożności rozrachunku z własnym życiem; o przemijaniu. Podsumowując te wywody: gratuluję”.


Tymoteusz Milas, krytyk literacki (Łódź)

Tak to już chyba jest, że kiedy poeta podejmuje się napisania powieści, to bardziej wychodzi mu powieść poetycka, surrealistyczna, afabularna, aniżeli klasyczna, wielowątkowa powieść realistyczna. Nie zawsze taka próba powieściowa wychodzi poetom na dobre, nie potrafią bowiem zaadaptować się do innych reguł, dotyczących narracji, kreacji fabuły, bohaterów, i wielu elementów spójnego świata przedstawionego. Natomiast wrażenia po lekturze "Babeliady" mam pozytywne. (…) Na pewno jest to literatura wymagająca intelektualnie. Ma interesującą formę, z jednej strony jest to symultaniczna opowieść o losach Homera (Beli Kovaca), Babel (Barbary Kowalskiej), Maksa i innych, z drugiej mamy warstwę eseistyczną, każdy rozdział, poza ostatnim, zakończony jest takim autotematycznym esejem, o sztuce, poglądach autorki, wyborach estetycznych i jej związkach z rzeczywistością, jej odbiorem. I to mi się w tej książce bardzo podoba. To poszukiwanie indywidualnej, oryginalnej powieściowej formy. Jestem zadowolony, że mogłem przeczytać "Babeliadę". (…) Otóż opowiada ona w pewnej mierze o tym, o czym Lenkowska pisze w jednym z esejów załączonych na końcu rozdziału: o nieumiejętności komunikowania uczuć, odnalezienia miłości i jej wewnętrznego nurtu, niemożności jej właściwego ukierunkowania, oddziaływania i zwerbalizowania. W istocie ta opowieść o tych samotnych eskapistach jest smutna i zarazem piękna, dla mnie przez eksplorację intymnego świata bohaterów, odkrywania powiązań, o które byśmy nie podejrzewali. Czasami dla mnie aż zbyt zaskakująca, metaforyczna i labilna znaczeniowo, aż miałem nieraz wrażenie, że w niektórych fragmentach ta gęstość, szarża stylistyczna jest przesadzona. Ale za to się właśnie ceni lub nie prozę poetycką.


Marta Pisarek, germanistka (Rzeszów)

Gdy czytałam „Babeliadę” po raz drugi, bardziej uważnie, miałam kilka literackich skojarzeń – w końcu lektura to już wspólne doświadczenie pisarza i czytelnika. Na przykład motyw androginiczności, który bardzo mnie zajmował w trakcie badań nad twórczością Ingeborg Bachmann. Jej powieść „Malina” to właśnie takie studium rozszczepienia osobowości narratorki-pisarki między sferą, nazwijmy to umownie kobiecą (i tu miłość do mężczyzny Ivana) i męską, pozwalająca na dystans i pisanie (to właśnie ów Malina - to nazwisko, nie imię żeńskie). Jeszcze inny wariant tego motywu, tym razem jako toposu utopii miłości (motyw Izydy i Ozyrysa ) pamiętam z ważnej dla mnie książki: „Człowiek bez właściwości” Musila. W obu przypadkach, podobnie jak u Babel, szukanie tożsamości wiąże się z projektowaniem związku uczuciowego.
Abstrahując od tych moich prywatnych skojarzeń chcę powiedzieć, że przeczytałam „Babeliadę” z przyjemnością. Podoba mi się jak autorka miesza parametry czasu i przestrzeni, poczucie humoru (np. „Blue Ocean”), ogarnięcie fabuły trochę metodą slalomu - nie mam tu na myśli szybkości, lecz meandryczność (trochę tylko, ale i to jest sprawą względną, heterogeniczna w stosunku do całości wydaje mi się „Historia paryska”, którą jako oddzielny tekst lubię), a przede wszystkim język, który jest zdecydowanie najmocniejszą stroną książki, nie tylko dlatego, że ma różne ciekawe „smaczki”, ale mu się po prostu wierzy.
To drugie podejście do czytania udowodniło mi, nie po raz pierwszy zresztą, banalną prawdę, że można ten sam tekst odbierać inaczej w zależności od własnego nastroju, czy nastawienia, które wpływają na nasze strategie „dopowiadania” cudzego tekstu . Zastanawiałam się, co mnie uwierało przy pierwszej lekturze (niedokończonej zresztą wtedy, z braku czasu i skupienia). Wyliczanka przysiąg małżeńskich w różnych językach (po co ?, że Babel taka światowa?), tłumaczenia w przypisach na j. polski prostych zwrotów, np. angielskich (niedocenianie czytelnika), niektóre eseistyczne „zakładki” wydały mi się trochę silące się na erudycję, a mnie dziś (inaczej niż w okresie młodzieńczym) trochę drażni „mędrkowanie” w literaturze. Ale przede wszystkim, moje nastawienie było krytyczne, akademickie, a z akademikami-krytykami na miejscu pisarza niespecjalnie bym się liczyła. Wypatrywałam też, czy nie ma tam warstwy „glamour” jak to z książkami love story bywa. Nie dopatrzyłam się, bo w pisaniu Lenkowskiej jej po prostu nie ma.
Gdy ponownie sięgnęłam po „Babeliadę” z nastawieniem, że zrobię sobie frajdę, przestało mnie cokolwiek uwierać. Babel może sobie robić „zakładki”, dlaczego nie, to w końcu jej rozmowa ze sobą, jest wolna, może sobie łączyć różne historie i wątki, ma też prawo do refleksji, nie zamierza przecież nikogo pouczać. A najważniejsze, że tę opowieść niesie jej język. To właśnie głównie dzięki słuchowi językowemu autorki czytanie staje się przyjemnością. I tak może należałoby czytać książki: uwolnić się od ornitologicznego nastawienia do śpiewu ptaków, tylko się po prostu zasłuchać.


Dorota Pietrzyk, malarka (Kraków)

Zabrałam „Babeliadę” na czubek włoskiego buta! Czytałam sobie przy Caffé Lungo w nadmorskiej kawiarence, przy latarce na campingu, w oliwnym gaju...
Spadały z drzewa płatki kwiatów podobne do kropel krwi, wiał ciepły wiatr, w lodówce czekała "anguria" - arbuz o niespotykanym smaku i słodyczy. Babel jest piękna. Ma piękne wnętrze i "zewnętrze". Dużo chwil do przemyślenia, dużo wspomnień, nakładających się na jej przeżycia - Paryż, Homer, dom-ślimak... To książka naprawdę wspaniała! Czyta się świetnie, bo każdy znajduje w niej to, czego szuka. Każdy staje się Babel i każdy bywa Maksem. A "dodatki" (te pisane kursywą) są jak wykwintne czekoladki lub raczej rodzaj manny (bo sycą!). Zabiorę „Babeliadę” do Paryża i narysuję sobie "mapę sentymentalną" jej „Historii paryskiej” tak, jak kiedyś zrobiłam z "Grą w klasy" Cortazàra.


Maria Duszka, poetka (Sieradz)

„Babeliada” to świetnie napisana powieść. Interesujący, niebanalni bohaterowie. Lekki, jedyny w swoim rodzaju styl, który chyba najbardziej kojarzy mi się z prozą Marii Kuncewiczowej.


Dariusz Nowacki „Los zaszyfrowany”, NOWE KSIĄŻKI 10/2016

(…) „Babeliada” jest debiutem w miarę interesującym. (…) to, iż nie sposób czytać prozy Lenkowskiej konsumpcyjnie, stanowi o atrakcyjności tego wystąpienia. (…)Bez wątpienia literatury „z życia wziętej”, zwłaszcza tej operującej „kobiecymi tematami” mamy za dużo, choć to nazbyt delikatnie powiedziane – o zalewie czy potopie należałoby mówić! Wyobrażam sobie, że Lenkowska również chciała – by tak rzec – dać coś od siebie, wypowiedzieć jakąś własną prawdę, otwierając się na inną niż poetycka ekspresję. Rozegrała jednak partię po swojemu, wypada więc ukłonić się pisarce.
Warto powiadomić, że jedno z opowiadań „Babeliady” wyróżnia się na tle pozostałych utworów, i to nie tylko objętością – pozostałych 13 to miniatury. „Historia paryska” bo o niej mowa, to opowiadanie i obszerne, i wielowątkowe. Najoględniej rzecz ujmując, rzecz traktuje o zafascynowaniu Babel Paryżem (po części z powodu ojca, który był romanistą, po części pod wpływem lektur czytanych we wczesnej młodości). Później pojawia się relacja z pobytu bohaterki nad Sekwaną, ale ważniejsze jest to, że wcina się w nią niezwykle ciekawa i złożona biografia postaci, która została nazwana Profesorem. Łatwo się zorientować, mimo iż nazwisko biochemika nie pada, że chodzi o Franciszka Chrapkiewicza, znanego w świecie nauki jako Francois Chapeville”. (…)


„Babeliada” 2016

„(…) Babeliada Krystyny Lenkowskiej jest wyrafinowana estetycznie, intelektualnie, językowo; to książka elitarna w każdym calu. Dla wydawnictwa z ambicjami (…)”.

Anna Janko



Evgen Baran
„Pierewał” Iwano-Frankiwsk, „Złoty Pektoral” Czortków, Tarnopol, Ukraina 2015

Może to kwestia gustu i stereotypów, ale moim zdaniem książka pt. „Troska” jest ważna, ponieważ wprowadza na rynek ukraiński jedną z najciekawszych polskich poetek pierwszej połowy XXI wieku. (...) w i e c e j


Wojciech Kaliszewski, IBL, wprowadzenie do spotkania. Warszawa, Dom Literatury, 10.06.2014 oraz WYSPA Kwartalnik Literacki - nr 3/2014 (31)

Każde "olśnienie" otwiera w nas zdolność widzenia wewnętrznego. Tak jak Edyp musiał przejść przez oślepienie-olśnienie, tak bohaterka Lenkowskiej zostaje wyrwana z kręgu bezpiecznego współbytowania. Staje się za cenę bólu sobą. O tym chce mówić i mówi "dotknięta nagłą/tkliwością/ bezużyteczną." To puenta doświadczenia siebie samej. Tkliwość jest dotknięciem tego, co najbardziej wrażliwe, delikatne i cenne. Tkliwość jest urealnieniem najczystszej duchowości, daje - wbrew pozorom - odwagę. (...) w i e c e j


Adam Bienias UR, wprowadzenie do spotkania, 16.05.2014. Grand Hotel, Rzeszów

"za co nie lubię poezji Krystyny Lenkowskiej?"

- nie lubię przede wszystkim za to, że moje niezapisane myśli stają się zapisanym przez nią wierszem - oryginalnym, kunsztownym i zachwycającym
- nie lubię też za to, że nie każdy jej tomik kończą moje ulubione "Kraśki", w których skrótowo i żartobliwie podchodzi do świata
- nie lubię tego, że jej fantastyczny tom "Tato i inne miejsca" nie otrzymał nominacji do Nike, nie mówiąc o tym, że zasłużył na wszelkie możliwe nagrody literackie (...) w i e c e j


Stanisław Dłuski, 16.05.2014, Rzeszów

Przede wszystkim każdy nowy tomik wnosi jakieś nowe wymiary, nowe doświadczenie, to liryka wielogłosowa, dialogowa, w pewnym sensie, co rzadkie, dążąca do obiektywizmu. Paradoks, przecież, poezja z natury jest subiektywna, ale najlepsi, do takich należy Krystyna, oglądają świat i siebie z dystansu, z boku, z różnych punktów widzenia, w ten sposób zaciera się granica między poezją a prozą. (...) w i e c e j


Anna Janko - Posłowie do książki "Zaległy list do pryszczatego anioła" (2014)

Jest coś takiego w tych wierszach, że na pozór proste, włażą pod skórę i zaczynają się tam komplikować, zyskują jakieś niewerbalne wartości, a nawet popadają w szaleństwo. Tego wszystkiego się nie odczuwa, gdy się je czyta, jak się wszystko czyta… Owszem, można docenić walory intelektualne tej poezji, brać w siebie jej subtelną i wcale nie żeńską emocjonalność, odkrywać lingwizmy, cienie lingwizmów, pod powściągliwą narracją dostrzec tę jakąś domyślną bujność drugiego planu… w i e c e j


Twórczość nr 5, 2014
Małgorzata Pieczara-Ślarzyńska
"NA FALI MIJANIA"
Krystyna Lenkowska: Kry i wyspy. Wydawnictwo Mitel, Rzeszów 2013, s. 72.

Nietzscheańska koncepcja wiecznego powrotu, którą daje się odczytać w tych wierszach, pozwala na bycie jednocześnie teraz i wtedy, jak oko Keatsa, które „czasem rzuca się na Hiszpańskie Schody / lub do Tybru” i zapętlone w czasoprzestrzeni przemierza w kółko te same rejony, bo „ono nie wie co się robi dalej”. Swoją drogą, wiersz Oko Johna Keatsa w Rzymie to utwór istotnie fenomenalny i wart uwagi. (...) w i e c e j


FRAZA nr 4 (82) 2013

"A dusza wciąż dosiada ptaków", czyli poetyckie światy Krystyny Lenkowskiej

"Zadziwienie i zachwyt wytyczają nam pole/ widzenia", natura wyrasta ponad nami i w nas wrasta zarazem epifanią zachwytu, pozostawiając nas "z okiem otwartym na oścież". Te skrawki olśnień i estetyczne źródła ocalenia emanują z wierszy Krystyny Lenkowskiej zebranych w tomiku "Kry i wyspy". Prawda w wymiarze subiektywnym, historiozoficznym i uniwersalnym, powidoki widziane ze statycznej perspektywy "okiennej" - jak to określa poetka - i te doświadczone w wędrówce, zapatrzeniu, jakiego doznaje homo viator. (...) w i e c e j

Ryszard Mścisz


Czerwiec 2013


Tomik "Kry i wyspy" Krystyny Lenkowskiej wart jest podziwu i wielokrotnej lektury, co oczywiście uczyniłem. Czytam teraz krótkie uwagi, które poczyniłem, konfrontując moją wrażliwość ze światem poetki, mając wielką ochotę na dłuższą recenzję, ale rozdźwięk między tą cudowną zachłannością życia, delikatnością uczuć, erudycją i niezwykłą ruchliwością wyobraźni, a moją, na modernizmie kształtowaną, wizją "straszności" świata, człowieka i istnienia - jest tak wielka, że nie ośmieliłem się tego teraz zrobić. Ten tomik wymaga obszerniejszego referatu, nie zaś krótkiej i zawsze zdawkowej recenzji. Wszakże, mimo wszystko, zachowała Lenkowska wiarę w mity kultury śródziemnomorskiej nad kłamstwami tej kultury. W jej poezji więcej jest, mimo wszystko, Arkadii, Wysp Szczęśliwych niż "symboliki zimowej". Kry nie płyną zbyt gęsto. (...)

Prof. Józef Nowakowski, teoretyk literatury, krytyk literacki
Żarnowa, 15 czerwca 2013


Kraków, maj 2013


Książka "Kry i wyspy" jest świetnie pomyślana i ciekawie podzielona na części. Każda cześć, z osobna i w całości, jest "metaforycznie" scalona, mimo rozmaitości wierszy i tematów. Mam tu wiersze, które ogromnie mi się podobają, jako czytelnikowi. Lubię te, które mają element narracji, nawet jeśli minimalny, i które są może przez to bezpośrednio czytelne ("W kolorze malwy", "Ach kochany Augustynie", "Moi rodzice", "Listonosz", "Naturalnie", "Una Blanka") z rozdziału "Na krze". Wśród moich ulubionych są też wiersze "umiejscowione" -"Blizne", "Koncert organowy w Le Mans", "Droga z Lofer". A "Sarajewo", według mnie, majstersztyk - tour de force autorki, podobnie do wierszy z poprzedniego tomu "Ukraina Ukraina" czy "Wilno wolno w maju" (vide "Tato i inne miejsca"), wpada w ucho, uwodzi swoją muzycznością i dźwiękiem opisuje inność. Wiele jest tu wierszy, że tak powiem, przyrodniczych, jak np. "Szklana oranżeria", "Widok 2012", "Bilans wiosenny", które są świetne. Podsumowując, książka "Kry i wyspy" jest mocna i nie ustępuje poprzednim książkom poetyckim Krystyny Lenkowskiej, chociaż każdy może mieć swoje ulubione tytuły wśród jej 8. tomów poetyckich. Z ostatniej książki, "Kry i wyspy", jak i wcześniejszych, poetka może być dumna.

Ewa Hryniewicz-Yarbrough (tłumaczka, eseistka)
Boston - Kraków 2013


Rzeszów, 10.05.2013


Przeczytałem "Kry i wyspy" na jednym oddechu tzn. nie odkładając książki na moment. To inna poezja niż ta, do której mnie Krystyna Lenkowska przyzwyczaiła. Bardziej precyzyjna, bardziej dojrzała i, mimo mniejszej ilości słów, bardziej poetycka w tej najszlachetniejszej warstwie - niedopowiedzeniami i milczeniem, które tak naprawdę definiują poetę.


Jerzy Fąfara (poeta, prozaik, felietonista, wydawca)


Marek Sobczak, Warszawa 20.07.2012


Wiersze Lenkowskiej trafiają do mnie - ponieważ są dźwięczne. Porównać to można do porcelany, która choć krucha, długo jeszcze w sobie dźwięk nosi. Takie było pisanie Herberta, takie jest Zagajewskiego. (...) w poezji chodzi jeszcze o to, by coś się działo, po tym jak wiersz przeminie. Chodzi o to, by nawet ta biała cisza miedzy literami - się wypowiedziała. By zmusić ją do mówienia.


Marek Sobczak (artysta malarz)


DZIENNIK POLSKI, 30.04.2011, "Wierszowisko"


Potęga wyobraźni. Wyobraźni, która przekracza wszelkie granice bez paszportu, nie liczy się ze schematami logiki i rozsądku, potrafi się utożsamić z kimkolwiek i z czymkolwiek. Potęga poetyckiej wyobraźni, która jest ekspresją wewnętrznej wolności.


(Józef Baran)... w i ę c e j


PRZEGLĄD POWSZECHNY 1 (1073), styczeń 2011

Życie ocalone w śmierci

przypieczętowuje się tu świętość życia, która w wizjach Lenkowskiej nigdy nie traci swego magicznego piękna. I choć jej humor często nadaje tym wizjom groteskowy kształt, są one zawsze otwarte na nieskończoność jej radości i współczucia.


(Adriana Szymańska)... w i ę c e j


01.10.2010, Sanok

Już po pierwszej lekturze, jeszcze w brulionowej wersji, cyklu "Tato" nie miałem wątpliwości, że są to najlepsze z dotychczas napisanych wierszy Krystyny Lenkowskiej i będzie je można postawić obok tak ważnych i przejmujących jak wiersze o ojcu Anny Świrszczyńskiej.

Nie popełnię przesady, jeśli powiem, że wypracowana latami poetyka Lenkowskiej dopiero w tym cyklu ujawniła wszystkie swoje potencjalne walory, tak jakby przez owe lata czekała na swój wielki traumatyczny temat.

(Janusz Szuber)


NOWE KSIĄŻKI Nr 8 / 2010

Pożegnanie z ojcem, pożegnanie z dzieciństwem

W takim przekazie niejednokrotnie dochodzi do naruszenia zasad stosowności, przekroczenia kulturowych lub obyczajowych tabu. Ta transgresywność wyróżnia wiele wierszy o śmierci ojca zamieszczonych w tomie, szczególnie zaś utwór Nóż z czerwoną rączką, w którym pojawia się mocny wulgaryzm, oznaczający intymną część kobiecego ciała. Brak ze strony umierającego bohatera reakcji na nie, wpisuje się w odmalowywane przez poetkę ze skrupulatnością Becketta obrazy degradacji umysłowej i cielesnej (...)
(Magdalena Rabizo-Birek)... w i ę c e j


KSIĄŻKI magazyn literacki Nr 7 / 2010 (166) - lipiec 2010

Poetka w narracyjny sposób, bardzo precyzyjny, a więc dosłowny, opisuje chorobę, postępujący rozpad ciała i psychicznej osobowości, opisuje zarówno to, co dzieje się z tym, kto odchodzi, jak i to, co dzieje się z tymi, od których on odchodzi, których opuszcza na zawsze. Atutem tych wierszy jest właśnie dosłowność, poetka nie stara się niczego metaforyzować, dzięki czemu każdy jej wiersz urasta do rangi tego, co teoria literatury nazywa wielką metaforą. (...)
(Janusz Drzewucki)... w i ę c e j


W korespondencji do red. Frazy

Tom Krystyny "Tato i inne miejsca" jest bardzo mocną książką, poraża, jest w pewnym sensie ciosem poniżej pasa. (...)
(Eryk Ostrowski)... w i ę c e j


19.06.2010
Krystyno !

Wszystko to, co się wokoło Ciebie dzieje, wcale mnie nie zaskakuje. Od początku wierzyłem w siłę Twojego talentu. Moje gratulacje!
(Bogdan Loebl)


RADOSTOWA NR 4/2009 (135), Nawet biel jest trochę szara

Uważne obserwowanie świata wyznacza w tej poezji kierunek fascynacji i zadumy, miłości i lęku równocześnie, jakby to wszystko trwało jedną małą chwilę, dlatego wartą zapisu i zatrzymania. To poetycki świat odarty ze złudzeń, gdzie wszystko ma jakieś wyznaczone granice, po prostu świat z krwi i kości, gdzie nawet miłość smakuje się po kawałku(...)
(Eligiusz Dymowski) ... w i ę c e j


Adriana Szymańska - Przemienić się w jednym "o!" - PRZEGLĄD POWSZECHNY Nr 10 (1046) 2008 oraz "Księga objawień" ŁOŚGRAF, Warszawa 2012
Krystyna Lenkowska
"Sztuka białego"
Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2008, s. 62.

Ta poezja - jak każda sztuka związana językowo z intelektem, a treściowo z uczuciami - opiera się na paradoksach. Poszczególne zbiory wierszy Lenkowskiej, poetki, eseistki i tłumaczki mieszkającej w Rzeszowie, publikującej od początku lat 90-tych, budziły zaciekawienie ostrością, wręcz awangardyzmem formy i subtelną przeplatanką tematów, wśród których miłość i empatyczne oddawanie się światu budowały zasadniczy sens przesłania. Główne wzorce artystyczne nie zmieniły się do dziś: dystans formy i migotliwość znaczeń zamkniętych w precyzyjnie formułowanych frazach kształtują także nowe wiersze.

(Adriana Szymańska) ... w i ę c e j


NOWE KSIĄŻKI, 8/2008 - Krystyna Dąbrowska "Poetycki kalejdoskop", sierpień 2008
(...) Są w Sztuce białego ciekawe pomysły i obrazy zapadające w pamięć. Często w delikatny, niebanalny sposób ewokują dwa podstawowe tematy poezji: miłość i przemijanie, jak w wierszu Bieszczadzka regencja, gdzie bohaterka mówi: "Pochylamy się nad nurtem Jabłonki jak bliźniaki syjamskie / Zrośnięte udami. /Zrobiłam dłonią tamę żeby zatrzymać czas a ona po chwili / Popękała na pięć palców. Każdy w swoją stronę świata". W tych wersach poczucie jedności z drugim człowiekiem zderza się z równoczesnym doznaniem rozbicia, powodowanym przez niepowstrzymany upływ czasu. A wszystko to zawarte w syntetycznym, niewymuszonym obrazie dwojga ludzi nad rzeką, złączonych ud i rozdzielonych przez wodę palców dłoni. (...)
(Krystyna Dąbrowska) ... w i ę c e j


Krystyna Rodowska, sierpień 2008
Czytam wciąż Twoje wiersze i znajduję w nich wiele odkryć, mądrości i piękności, przy których chciałoby się zatrzymać na dłużej. Ale najbardziej podziwiam Twój język, tak bardzo własny, oryginalność i rozległość skojarzeń. Jest tam jakiś dyskretny, przetrawiony surrealizm i poczucie absurdu i pewność gry na koncertowym instrumencie. Bardzo Ci gratuluję tego tomu.
(Krystyna Rodowska)


Grzegorz Kociuba "Prywatne epifanie" /w/ : "Maski/Twarze. Eseje, szkice, recenzje o poezji", InAltum, Kraków 2009 oraz TWÓRCZOŚĆ nr 11 / listopad 2008 oraz Wstęp do spotkania autorskiego, 22.04.2008, Dom Literatury w Warszawie
Tytułowy neologizm, oznaczający stawanie-się-obłym, metaforyzuje, jak mi się zdaje, trwałą jakość naszej egzystencji. Wyraża się ona w tym, że z biegiem czasu nasze życie zatraca swój indywidualny charakter ( kanciastość ). Stajemy się coraz bardziej uładzeni, poprawni, dostosowani, przewidywalni, wykalkulowani. Oddalamy się od tego, czego symbolem w tomie Krystyny Lenkowskiej jest biel ( mądrość, odświętność, uczciwość, prostota, nadzieja, szczęście ). W tym kontekście odczytuję Sztukę Białego jako wezwanie do pielęgnowania i praktykowania tych wartości oraz stylów bycia, które semantyka bieli w sobie mieści. Nie trzeba dodawać, że w pstrokatym świecie "póznej nowoczesności" uprawianie sztuki białego ma posmak swoistego heroizmu.
(Grzegorz Kociuba) ... w i ę c e j


OD TŁUMACZA (na język ukraiński), luty 2008
...to dopiero początek znajomości z utalentowaną polską poetką. Twierdzę, iż nastał czas pełnego wgłębienia się czytelnika ukraińskiego w poetycki świat Krystyny Lenkowskiej, ponieważ ona przekazuje nam doświadczenie, które zawsze będzie nas boleć. I to jest autentyczne i jednocześnie piękne.
(Evgen Baran) ... w i ę c e j


Ciężar światła - Stanisław Dłuski, styczeń 2008
Wolno zaryzykować tezę, że autorka Sztuki białego w twórczy sposób korzysta z doswiadczeń XX-wiecznej awangardy; erudycja i inteligencja łaczą sie tutaj z wyrazistymi emocjami nowoczesnej a zarazem staroświeckiej kobiety.
(Stanisław Dłuski) ... w i ę c e j


O POEZJI KRYSTYNY LENKOWSKIEJ - Tadeusz Woźniak, grudzień 2007
Czuję, że poetka opowiada mi swoje refleksje ze spaceru. Idzie nieśpiesznie, delektując się zapachami i smakując często bardzo mocne dotknięcia świata. Jeśli się odwraca, to po to by spojrzeć jeszcze raz i jeszcze lepiej zapamiętać, żeby wiedzieć.
(Tadeusz Woźniak ) ... w i ę c e j


"Fraza" 2007 nr 2., PORA POEZJI - Leśmian
W spotkaniu, które odbyło w niedzielę 4 marca 2007 r. o godzinie 16.00, wzięli udział Marek K.E. Baczewski, Krystyna Lenkowska i Bohdan Sławiński – poeci w odmienny sposób podejmujący w swej poezji dialog z Leśmianem, poeci „leśmianowscy” z ducha. Dopisała publiczność, która żywo włączyła się w rozmowę o liryce wybitnego poety.
(Magdalena Rabizo-Birek) ... w i ę c e j


Ze Wstępu do spotkania pt. "Leśmian nowoczesny i tradycyjny", 4-tego marca 2007, Warszawa klub Plan B
Lenkowska to poetka, która penetruje "leśmianowską" przestrzeń: obrazów archetypowych, pierwotnych, intuicyjnych, nie do końca skonceptualizowanych, przed progiem wysłowienia, słów obrosłych ciałem, jeszcze nie sprowadzonych do abstrakcyjnych czarnych znaczków na białej kartce.
(Magdalena Rabizo-Birek) ... w i ę c e j


Janusz Szuber, Sanok, 5 maja, 2006
Krystyna Lenkowska osiągnęła to, do czego dąży każdy świadomy swego rzemiosła pisarz - własną odrębną dykcję.
(Janusz Szuber) ... w i ę c e j


Poezja Krystyny Lenkowskiej ujmuje spontanicznym, oryginalnym wyrażaniem doznań, odczuć, emocji i refleksji, związanych z codziennością, która graniczy ze "światem leśmianowskim". Cechują ją bezpośredniość, szczerość i artystyczna odwaga, podobna do tej, która znajduje się w poezji Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej.
(Wiesław Kulikowski) ... w i ę c e j


MERKURIUSZ LITERACKI www.free.art.pl/poetica , 14 styczeń 2006
(...) pisze wiersze. Coraz lepsze. Jest w nich przede wszystkim prawdziwa. Nienachalna. Właśnie dlatego słowa rzeszowskiej poetki pamięta się dłużej.
(Jacek Durski) ... w i ę c e j


NOWE KSIĄŻKI, miesięcznik, 11/2005
Poezja Krystyny Lenkowskiej jest na tyle pociągająca, że chcąc nie chcąc wkraczamy w ten świat, rzeczywistość o pełnokrwistych kształtach, smakach, zapachach, i zaczynamy się nim delektować. Autorka nie należy do żadnych szkół, nie uzależniła się od niczyjej, bardziej wyrazistej, poetyki. To, co tu proponuje, to sprawa wytworzenia specyficznego dystansu między światem, a tym, kto o nim opowiada, między opowieścią o "ja", a kimś, kto - niejako z ptasiej, anielskiej może, jakiejś napowietrznej perspektywy - potrafi spojrzeć na samego siebie. To "obce oko" w nas pojawia się w dzisiejszej polskiej poezji niezwykle rzadko. (...) Niby ciągle mówimy o starych sprawach poezji, ale tak by kształtowany portret spraw i rzeczy łączył poezję z realizmem szczegółu, dawał perspektywę i smak nowego stylu, rzetelność i prawdę obrazu.
("Po drugiej stronie", Krzysztof Lisowski) ... w i ę c e j


Ale ta szczelina – to „jest nie ma” zawsze, wszędzie, choćby nie wiem ilu ludzi, słów, spełnień – prześwieca. No i fajnie. Bez tego nie będzie poezji, tylko wiersze i wiersze, mdły nadmiar sposobów. (...)
(Maciej Szczawiński, Katowice, lipiec 2005) ... w i ę c e j


(...) tomiki poezji przeczytałam jednym tchem i na pewno jeszcze do nich wrócę. Świat Pani wyobraźni jest tak pięknie czarowny i tajemniczy. Tyle tam głębokich przemyśleń, tęsknoty, smutku i miłości. Bardzo Pani dziękuję za te chwile wzruszeń, które mi Pani ofiarowała. Mam nadzieję, że kiedyś osobiście będę mogła to Pani powiedzieć. (...) To, co Pani pisze jest zachwycające!
Teresa Marczewska, Warszawa, 22 czerwca 2005


Wprowadzenie do wieczoru autorskiego, który sie odbył 24 maja 2005, o godz.19.30 w Kawiarni BWA, ul. Jana III Sobieskiego 18, w Rzeszowie
TWÓRCZOŚĆ Rok LXI, nr 9 (718), wrzesień 2005.

To są wiersze o drugim życiu w nas, to wydaje mi się w nich najważniejsze. O tym istnieniu dawno-dzikim, zepchniętym w podświadomość i nieokiełznanym, ale jednak dobrym, potrzebnym, dającym siłę i oddech, nie jak u wielu głośnych poetów - destrukcyjnym, wypalającym duszę, niszczącym ducha, zabijającym ciało. Tutaj jest ciepło bez zniszczenia, choć oczywiście na manowce zawsze jest zaskakująco blisko, i ślad tej intuicji również u Lenkowskiej znajdujemy.
("Na chwilę i na zawsze", Rafał Rżany) ... w i ę c e j


Wprowadzenie do Wieczoru Autorskiego w Warszawie, w księgarni "Czuły Barbarzyńca", 21 maja 2005 oraz FRAZA, nr 1-2 (47 -48), 2005
Jednym z takich obrazów u Krystyny Lenkowskiej jest ów anioł w wierszu otwierającym "Wybór Ewy", którego w tytule nazywa pryszczatym, choć on i ona zarazem byli przecież obietnicą miłości. Drugim natomiast, pochodnia róża z wiersza zamykającego tomik, arcypięknego, omalże płonącego, który cały tańczy - życie w uścisku ze śmiercią, chwila z wiecznością, zmysłowość z etrycznością. Motyw róży przewijający się w poezji od jej zarania Lenkowska podjęła na nowo i wyszła z tego zwycięsko.
(" ... ta chwilość, bez niej byłabym swoją własną świnką morską", Wojciech Kass) ... w i ę c e j


Wprowadzenie do Wieczoru Autorskiego w California State University, Fresno, 28. 04. 2005
(...) Krystyna Lenkowska (...) wierz(y) w wyobraźnię poetycką oraz głos indywidualny ponad publiczny. Chociaż wydanie jej pierwszej książki zbiegło się z antologią "Barbarzyńców", pokoleniowo, filozoficznie, oraz estetycznie, jest bliższa poetom urodzonym tuż po zakończeniu II-ej wojny światowej. (...) jej wiersze pokazują egzystencjalną i literacką samoświadomość jak również, momentami, gorzkie poczucie humoru czy ton nonszalancji. Cały czas jednak, ten głos poetycki jest niepowtarzalnie jej własny. Jeden z recenzentów poprzedniego tomu poetki, powiedział: "Krytyk który spróbuje wskazać artystyczne (a także pokoleniowe) powinowactwa (Lenkowskiej) ... najprawdopodobniej ich nie znajdzie". Kobieta w wierszach Lenkowskiej jest kobietą nowoczesną, która odczuwa z innymi kobietami pokrewieństwo mitu, sztuki, historii: kobieta która nie jest nieśmiała wobec swojej zmysłowości, która nie czuje się w obowiązku wnoszenia poprawek do życia, ale która często boleśnie odczuwa swoją samotność. Jednak bez tego poczucia oddzielności nie byłaby w stanie tworzyć swojej własnej wewnętrznej przestrzeni. I bez innych ludzi, nie znałaby swojej samotności i swojego pragnienia poczucia wspólnoty. Wiersze Krystyny Lenkowskiej są osobiste, ale nie konfesyjne. Nawet w wierszach z konkretnymi miejscami i szczegółami, mówiące "ja" nie jest uszczegółowione. Jest tam dystans i nieuchwytność. (...)
(Ewa Hryniewicz-Yarbrough, "Pragnienie oddzielności i pragnienie poczucia wspólnoty nie są wzajemnie sprzeczne")


FRESNO NEWS, California State University, USA (11.04.2005)
(...) Poezja Lenkowskiej jest autentycznym świadectwem oryginalnej wyobraźni oraz kwintesencją kobiecości. Bogate dziedzictwo polskiej poezji, łącznie z dziełami Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej oraz Zbigniewa Herberta, odcisnęło niezatarte piętno na Lenkowskiej. (...) Lecz ona świadomie kieruje się ku czemuś innemu. (...) Jest tam więcej ostrości współczesnego doświadczenia.(...)
(Steve Yarbrough, prozaik, laureat prestiżowych amerykańskich nagród literackich, m.in. takich jak California Book Award oraz Pushcart Prize, ostatnio nominowany do Pen-Faulkner Prize)


Wprowadzenie do Wieczoru Autorskiego, Ann Arbor, The University of Michigan, 8 kwietnia, 2005 oraz NOWA OKOLICA POETÓW, nr 17 (2/2005)
(...) Poezja Lenkowskiej, niemal dotkliwie intymna i codzienna, odnosi się krytycznie do orzeczenia Miłosza pokazując jak dalekie od monotonii jest właśnie owe koło naturalnych rytmów. Utwory takie jak "Pochodnio, Różo" czy "Dzika" uwypuklają siłę i tajemniczość kobiecości, balansującej pomiędzy subtelną namiętnością i ryzykowną drapieżnością. Kim jesteś, rzuca zagadkowo liryczna persona sama na wpół niepewna odpowiedzi-"świętą cudzołożnicą, [...] krwawą Lady Macbeth," śmiercionośną cykutą, lub może "życiem samym"? Inne wiersze przepełnione są jednocześnie zachwytem jak i lękiem nad kruchością życia, tej siły strzelającej w górę mocą pierwszego płomienia by wkrótce ledwie się żarzyć pośród resztek ognia. Twórczość Lenkowskiej przenika zatem nie tylko do głębi sekretów Ewy lecz bardziej uniwersalnie do misterium bytu istoty ludzkiej zamkniętej w cyklu wiecznej odnowy, przemijania i zagłady. (...)
(Sylwia Ejmont "Wyborne chwile: Krystyna Lenkowska i Wybór Ewy") ... w i ę c e j


Posłowie do "Wyboru Ewy"
(...)Wiersze Lenkowskiej (w tomie "Wybór Ewy", przyp. red.) nie są koturnowe ani abstrakcyjne. Są wyraziste. Myśl w nich jest jasna, co składa się na poezję raczej wykwintną, pisaną elegancką frazą. (...) nie ma (tu) zbędnych słów. Fałszywych tonów. Strojenia się w cudze pióra. Krystyna Lenkowska, choć skupiona na własnym świecie, nie zabiera czytającemu jego przestrzeni. (...) Zagłębienie się w drobiazgach jest siłą poezji pod warunkiem, że poprzez nie, będzie można odkryć nową jakość znajomych nam spraw i rzeczy. Lenkowskiej udaje się ta sztuka, nie za cenę krzyku, epatowania brutalnością i fizjologią. Jej wiersze są zwyczajne, dobrze skonstruowane, emocje w nich są trzymane na wodzy, co bardzo mi odpowiada podobnie, jak poczucie humoru i ironia, świadczące o dystansie autorki do świata i do samej siebie (...).
("Nieobce wersy" Marzena Broda) ... w i ę c e j


Adriana Szymańska - Idąc za językiem
Arkusz 5/2003 oraz "Księga objawień" ŁOŚGRAF, Warszawa 2012

Lenkowska wrażliwa jest na wszelkie stany istnienia, dostrzegając w nich zawsze coś z pogranicza patologii, choroby, niedopatrzenia.

(Adriana Szymańska)... w i ę c e j


PRACOWNIA, pismo literackie, czerwiec, Nr 32 (2/2003)
W książce Lenkowskiej najważniejsza wydaje się wspólnota wymienianych międzyludzkich, międzyistotowych doświadczeń i uczuć. "Dopóki dotykają cię ręce / (...) wciąż żyjesz wciąż się rodzisz /(...) Ale i bez twoich oczu one nie mają ciała ani duszy", "stwarzają nas ludzie". Legendarny Inny ma postać osób, zwierząt, miejsc, przyrody, intertekstów, czasów, wspomnień, przypuszczeń, wierzeń, stanów psychicznych, mitów, znaków kulturowych. Inny to Ja. (...)
("Źdźbła życia" Grzegorz Chojnowski) ...w i ę c e j




TOPOS, dwumiesięcznik literacki, 1 - 3 (68-70) 2003
(...) Słowo "okienne" koronuje doświadczenie egzystencjalne, które usiłuje przekazać nam Krystyna Lenkowska. Przebiega ono na linii, a może między poziomami ona-oko-okno. Tryptyk ten tkwi w samej leksyce słowa "okienne" i podczas lektury eksploduje na "ona-oko-okno". (...)
("Ku oknu" Wojciech Kass) ... w i ę c e j


TOPOS, dwumiesięcznik literacki, 1 - 3 (68-70) 2003
(...) I poezja Lenkowskiej, i malarstwo Maśluszczaka naśladują rzeczywistość artystyczną, pokazują świat nonsensu lub parodiują wizyjność. I to jest dobre. I to jest nie do podważenia. Powstaje wspaniała natura stworzona przez wyobraźnię. (...) Taką nieskrępowaną wyobraźnią Maśluszczaka i Lenkowskiej można podpalić świat zwykły, szary. To się i owszem udaje naszym autorom. (...)
("Jazz, Horacy i przylaszczki" Aneta Krawczyk) ... w i ę c e j


NOWE KSIĄŻKI 2/2003
Silnie niemal w każdym utworze obecna, a jednak niepochwytna i konsekwentnie niedookreślona. I jak niewiele w "Wierszach okiennych" spraw, zjawisk, rzeczy naszego, dzisiejszego świata, tak trudno czytelnikowi ukonkretnić właśnie ją. Niepochwytność to cecha poezji Lenkowskiej, jej (nie dociekajmy, czy zamierzony, czy powstały "sam z siebie") walor, literacka i psychologiczna sygnatura.
A.W. (Piotr Szewc) ... w i ę c e j


NOWA OKOLICA POETÓW, nr 11 (1/2003)
Lenkowska włącza się w strumień życia twórczego, komentuje go, często replikując zasłyszane hasła. Lecz występuje także z własnymi propozycjami. Ten dialog-uczestnictwo w życiu twórczym odbywa się chyba także i na płaszczyźnie formalnej. Autorka szuka stosownego języka do wyrażenia konkretnej treści, która ją aktualnie zajmuje.
("Widok nie tylko z okna" Jan Tulik) ... w i ę c e j


"(..) Pewność tonu, liryzm, piękny, wiarygodny, bo tak silnie zanurzony w konkrecie i jakiejś nieopresywności, a przecież wyraźnej ironii. Podoba mi się ten balans pomiędzy intelektem a samoświadomością. (...) ale też rozdarcie, pęknięcie, niezadowolenie z "wiem", "umiem", etc. Prowincjonalne konteksty - cudowne, nienatrętne, tyle mówią spoza słów. (...)"
(Maciej Szczawiński)


NOWA OKOLICA POETÓW, nr 9 (1/2002)
Być może dlatego wiersze Lenkowskiej obfitują w niecodzienne słowa i frazy. Bo aby oddać myśl o czymś, co nie jest pełne, jest swoistym pojemnikiem z dziurami, poetka poszukuje desygnatu. Jest nim "dziurawość". Czyż "dziurawość" nie najpełniej określa przymiot zbędnego otworu w rzeczy, pojemniku na przykład? Czy Miłoszowa "sroczość" nie mieści istoty białobokiego ptaka? Zresztą, na użytek codzienny - wcale nie myśląc o składaniu strof - wymyślono na przykład słowo "człowieczeństwo" (człowieczość?). Czyż nie zawiera ono pełni przymiotów Człowieka?
("Emocje w cuglach języka" Jan Tulik) ... w i ę c e j


"Wiersze Krystyny Lenkowskiej uważam za bardzo istotne odkrycie na Podkarpaciu. Po przeczytaniu Jej wierszy nabrałem przekonania, że jest to poetka, na której rozwój warto czekać. Jej poezja charakteryzuje się obrazowością powstałą na gruncie natury oraz krytycznym i kontrolujacym intelekcie. Wiersze jej poruszają jakby zagmatwane sprawy świata i to zagmatwanie obecne jest w jej wierszach jakby rozbitych wewnętrznie. Przypomina to pierwotne zderzenie poety ze światem - ale u poetki jeszcze nie pojawiła się rozpacz. Jeśli wierzę w rozwój tych wierszy, to wierzę w siłę tych wierszy"
(Józef Kurylak)


Adriana Szymańska - Gęsia skórka czyli czułość
NOWE KSIĄŻKI 1/2002 oraz "Księga objawień" ŁOŚGRAF, Warszawa 2012

Nerwowa, zmysłowa, przewrotna poezja Lekowskiej kusi wyobraźnię czytelnika meandrycznym nurtem ukrytego w niej intelektualizmu - podszytego irracjonalnym niepokojem. Szaleństwo dialektyki rozumu i nierozumności istnienia decyduje o dramatyzmie poetyckiej wizji Lenkowskiej i jej specyficznym mrocznym poczuciu humoru. Nowy zbiór, również przyozdobiony świadomie paranoiczną ilustracją Maśluszczaka, pogłębia, w moim odbiorze, dwutorowy, dwuznaczny ton wypowiedzi poetki.
(Adriana Szymańska, "Gęsia skórka czyli czułość") ... w i ę c e j


"... dla mnie, jest to poezja filozoficznego Absurdu, tego najwyższej jakości, zamkniętego w słowo poetyckie które (...) jest własnym Poetki tropieniem egzystencji przemykającej, najczęściej umykającej, znikającej za horyzontem poetyckiego zdarzenia (...) jest dla mnie ponadto poezją o tyle kobiecą, co w pełni ludzką. Zatem - mało jest kobiecą, bo wystarczająco i dojmująco smutną, taką podskórnie, ale przecież wybuchającą gwałtownie w chwili wiersza i po jego lekturze przez cały czas. Tak, więc, wiersze totalnie poetyckie nie dają się ucapić Panom Krytykom, jak kiedyś i do dzisiaj nie dały się zamknąć w żadną formułę akademicką wiersze Leśmiana (...)"
(Augustyn Baran)


TWÓRCZOŚĆ 11/2001
"...Krystyna Lenkowska dała swoim wierszom tytuł "Nie deptać przylaszczek" ("Keep off the primroses"). Przetłumaczyła je na angielski z dużym samowyczuciem. (...) Piotr Kuncewicz pisze o (tych) ... wierszach: "(...) jest to rzeczywiscie coś odkrywczego i nowego, ten chciałoby się rzec "poetycki żart konstruktywny", typowy dla najlepszej tradycji poezji zarazem dwudziestowiecznej i kobiecej". Krytyk ma rację, tyle że to nie żartowność, a dowcipność stanowi siłę tych wierszy..."
(Marian Grześczak)


NOWE KSIĄŻKI 10/2001
Ikonopodobne obrazy znakomitego Franciszka Maśluszczaka są może nie tyle ilustracją, ile interpretacją liryków Lenkowskiej czy też wynikiem swobodnej inspiracji wierszem. Między Maśluszczakiem a Lenkowską zdaje się zachodzić pokrewieństwo dusz, polegające na dążeniu do celowych przejaskrawień, artystycznego żartu, wycieniowanej potoczności i wulgarności. Oboje interesują się człowiekiem, widzianym jednakże w trochę krzywym zwierciadle, z dystansem, z ironią i autoironią, ale i wyrozumiałością.
(Zbigniew Chojnowski) ... w i ę c e j


GALICJA 1-4, 2001
"Jeśli ktoś konstruuje wiersz zaskakujący czytelnika, lecz nie czyni tego z zamiarem epatowania, ten ktoś ma odwagę zmagać się ze słowem; zmieniać jego semantyczną pojemność, poszerzać znaczenie. Właśnie poezja Krystyny Lenkowskiej dźwiga znamiona takiej odwagi. Ale przecież nie zamiar sam w sobie staje się przymiotem sztuki, lecz jego rezultat. A efekt "dziwienia się słów słowom" w tomie "Nie deptać przylaszczek" został osiągnięty: czytelnik nawykły do układanych znaczeń, potocznie budowanych w wyobraźni asocjacji, zostaje na wstępie zburzony. Dopiero w miarę czytania tych wierszy przyjmuje się reguły gry wyobraźni narzuconej przez autorkę. Byc może właśnie to stanowi o sile ekspresji tej liryki."
(Jan Tulik)


TV Kraków, 20 stycznia 2000
"... (Maśluszczaka i Lenkowską)... łączy przede wszystkim zderzenie dwóch wydawałoby się bardzo sobie odległych i sprzecznych pojęć i wartości jakim są wyrafinowanie i prostota. I wiersze i malarstwo operują szalenie prostą formą. Dopiero wczytawszy się w wiersz i ewentualnie wpatrzywszy się w obraz widzi się, że padliśmy ofiarą pewnej mistyfikacji; że to co pozornie prościusieńkie, ba, do prymitywizmu uproszczone, w rzeczywistości jest bardzo bogate w niuanse i jest wynikiem bardzo bogatej wyobraźni."
(prof. Jerzy Madeyski)


GAZETA KRAKOWSKA, 19 stycznia 2000
"... nie musimy się tu odwoływać do tzw. liryki kobiecej. Lenkowska pozbawiona jest jakichś niepotrzebnych babskich melancholii. Dzięki temu jest prawdziwa. Poważna a zarazem wyśmiewa się ze swojej powagi, stara się być sobą, ale na to, żeby być sobą, trzeba mieć osobowość. A Lenkowska kpi ze swojej osobowości. Pyszne. Poezja, którą się tworzy po to, by ją prywatnie "odprywatnić" i unicestwić, potrafi wywołać iskierkę olśnienia"
(Wiesław Kolarz)


GŁOS RZESZOWA 12/99
"Sądzić wolno, że programowej tezie Karaska (Krzysztofa, przyp. Wyd.), który kontemplując entropię i dekadencję postuluje jednocześnie potrzebę terapeutycznego mitu scalającego - sprostała niedoceniona dotychczas poetka rzeszowska Krystyna Lenkowska, której pierwszy tom poezji "Walc Prowincja" przeminął niedoceniony, mimo że tkwią w nim wyjątkowo piękne wiersze (...). Tom drugi: Nie deptać przylaszczek /Rzeszów 1999, wyd. YES/ jest swego rodzaju ważnym wydarzeniem literackim i bibliofilskim.
(...) Trudno w krótkim felietonie uchwycić "kamień filozoficzny" tej "osobnej" i osobliwej poezji (...). Wbrew pozorom Lenkowska nie jest poetką naiwną. Jest w pełni świadoma swojej sztuki. Jest rozumna, mocno przeżyła i doświadczyła nie tylko miasto, lecz także obyczaj i kulturę wsi. Może właśnie w spojrzeniu na miasto, w podpatrywaniu siebie i życia - jest mądra, w miarę zbuntowana, ironiczna i niejeden raz żartobliwa. Finezyjny żart liryczny jest jej domeną."

(Józef Nowakowski)


"Na czym polega autentyczny styl Lenkowskiej? Myślę, że na poetyckim skrócie, na paradoksalnej metaforze, na żartobliwej tonacji i częstych rymach, właściwie wewnętrznych. Mówiąc po ludzku są to najczęściej poetyckie żarty, zarazem bardzo serio i z przymrużeniem oka. Moje przyjemne zdziwienie dotyczy właściwie wszystkich wierszy, więc żadnej selekcji przeprowadzać w tym wypadku nie trzeba. Lenkowska jest przekorna, a tym samym bardzo kobieca i to właśnie jest tonacja na której warto budować i na przyszłość. Bo jest to rzeczywiście coś odkrywczego i nowego, ten chciałoby się rzec "poetycki żart konstruktywny", typowy dla najlepszej tradycji poezji zarazem dwudziestowiecznej i kobiecej. Mam nadzieję, że w przyszłym stuleciu a nawet tysiącleciu poetka da nam jeszcze liczne dowody swojej kobiecości!"
(Piotr Kuncewicz)


"Poezja Krystyny Lenkowskiej zadziwia swoim rozmachem, wybuchami wyobraĽni, pomysłowością i śmiałością formuły językowej, czasem już wręcz na granicy artystycznego ryzyka. Ale też zawsze jest umocowana w konkretnej sytuacji, zarysowanej z niewielu elementów, jakby punktów orientacyjnych, które przekazują obraz wyrazisty i sugestywny - czy to będzie niedziela w betonowym osiedlu, czy wolna przestrzeń natury podczas spaceru, czy miłosna rozterka, czy przenikliwa obserwacja siebie samej. Spoza próby różnych brzmiących tu dykcji i poetyk wyłania się stopniowo własna sygnatura. Temperament trzymany mocno w ryzach znakomitym słuchem poetyckim, rytmem, rygorem formy."
(Andrzej Lam)


"Krystyna Lenkowska (urodzona w Rzeszowie w 1957), absolwentka Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego (1980), w latach osiemdziesiątych pracowała jako lektorka j. angielskiego na rzeszowskich uczelniach. Od 1991 prowadzi własną szkołę językową i biuro tłumaczeń. Wydała trzy tomiki poetyckie: "Walc Prowincja" w 1991 roku, "Nie deptać przylaszczek" w 1999 roku w Wydawnictwie YES oraz "Pochodnio, różo" w 2002 roku w Wydawnictwie Nowy ¦wiat. Współpracuje z rzeszowskim środowiskiem muzycznym tłumacząc, pisząc i konsultując teksty. Obdarzona wielką wyobraĽnia i charyzmatyczną osobowością umie łączyć rozmach z pedantyczną dbałością o szczegóły. Potrafi być bezkompromisowa i tolerancyjna zarazem. Każdy kontakt z Lenkowską nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z kobietą odważną, niezależną i nowoczesną."
(Wydawnictwo YES)