Pożegnanie z ojcem, pożegnanie z dzieciństwem
Wiersze, zebrane w tomie Tato i inne miejsca,Krystyna Lenkowska podzieliła na trzy części. Najobszerniejsza z nich, zatytułowana „Tato”, otwiera książkę i nadaje jej szczególny, przejmujący, osobisty i egzystencjalny tom. Tematem utworów są choroba i śmierć ojca. Problematyka śmierci, przemijania, starzenia się pojawiała się już w poprzednich tomikach poetki. Można nawet powiedzieć, że stanowi jeden z lejtmotywów jej poezji. Lenkowska nadaje mu rysy szczególne, w udany sposób splatając symbolikę wywiedzioną, jak się wydaje, przede wszystkim z poezji baroku (chodzi zwłaszcza o kontrastowe połączenia bujności życia, miłości, kobiecości z motywami vanitatywnymi) z ciekawie, w odkrywczy sposób, jakby naiwnymi oczami dziecka obserwowaną codziennością.
Przy czym używam słowa „naiwność” bardziej w kulturowym, definiowanym przez Schillera sensie, kiedy oznacza: spontaniczną wiarę w ludzką moc poznania, twórczą odwagę eksperymentowania, empatię i wierne odtwarzanie w literaturze natury takiej, jaka jest. Oznacza to otwarcie poezji na wszystkie jej wymiary: nie tylko piękne, ale może przede wszystkim dziwne, straszne, brzydkie – jednym słowem - „dotkliwe”, poruszające nas emocjonalnie, intelektualnie i zmysłowo. W takim przekazie niejednokrotnie dochodzi do naruszenia zasad stosowności, przekroczenia kulturowych lub obyczajowych tabu. Ta transgresywność wyróżnia wiele wierszy o śmierci ojca zamieszczonych w tomie, szczególnie zaś utwór Nóż z czerwoną rączką, w którym pojawia się mocny wulgaryzm, oznaczający intymną część kobiecego ciała. Brak ze strony umierającego bohatera reakcji na nie, wpisuje się w odmalowywane przez poetkę ze skrupulatnością Becketta obrazy degradacji umysłowej i cielesnej, stopniowego tracenia w miarę postępów choroby i śmierci tego wszystkiego, w co człowiek wzbogaca się i czego się uczy w trakcie życia, zatem przede wszystkim – i niestety dla artystów – tradycji kultury i wszystkich wyższych myśli, namiętności, pożądań, subtelnych emocji, w końcu także daru mówienia.
Ciekawe, że w tym pamiętniku z czasu umierania bliskiej osoby, nie pojawia się jak u autora Końcówki niepokojące tremendum pustki, nicestwienia i zamierania języka. Ukazując (np. w wierszach Tato, Alzheimer i Faza) drogę do śmierci jako odwrotność procesu genesis, czyli schodzenie człowieka po drabinie istnień w dół - przez etapy wcielania się w różne zwierzęta, rośliny, minerały aż ku milczącemu chaosowi pierwotnej pramaterii, podmiot liryczny wierszy Lenkowskiej nie obrazuje tych procesów przez okaleczenie czy redukcję poetyckiej mowy. Przeciwnie - wiersze są długie, rozbudowane, pełne obrazowych opisów, metafor i symboli. Jeszcze raz słowa poety stają naprzeciw niepokojącego nicością i pustką Niewiadomego i są, wedle trafnej formuły Wisławy Szymborskiej: „zemstą ręki śmiertelnej”.
Doświadczenie śmierci przez poetkę ma charakter uniwersalny. Pierwsza śmierć bliskiego, która jest najczęściej właśnie śmiercią ojca, rzadziej – jak u Różewicza – śmiercią matki, bywa przeżyciem granicznym i głęboko odmienia. Każdy przeżywa ją indywidualnie, choć przecież to przeżycie ma rysy wspólne – bywa, zwłaszcza we współczesnej, odseparowanej od natury kulturze, niekiedy pierwszym, prawdziwym wglądem w biologiczność i cielesność człowieka, już nie tę akceptowaną – seksualną, a tabuizowanymi realiami choroby i śmierci: brzydkimi, odrażającymi, pełnymi cierpienia. Tę traumę każdy na swój sposób próbuje zrozumieć i wyrazić, zaś ci, którzy władają słowem, piszą wiersze, prozę, eseje i dzienniki.
Podmiot wierszy Krystyny Lenkowskiej, jej mocno autobiograficznie zakorzenione, kobiece „ja” bywa dzieckiem. W jej ostatnim tomie szczególnie mocno rysuje się (także w tonie elegijnego pożegnania) dziecięca perspektywa widzenia, być może dlatego, że jest właśnie, wraz z odchodzeniem jednego z rodziców, bezpowrotnie tracona. Liryczna persona poetki jest dzieckiem ciekawskim, uważnym, niebojącym się zaglądać w niebezpieczne i nieprzyjemne sfery i inaczej niż dorośli z dumą odkrywcy opowiada o tym, co zobaczyła i przeżyła.
Dziecięcość tomu, zarysowana w części pierwszej, zostaje potwierdzona w części trzeciej, zatytułowanej „Kraśki”, która zawiera krótkie formy poetyckie: aforyzmy, gnoma, fraszki, niekiedy w swej prymitywizującej stylizacji łudząco przypominające wiersze dla dzieci (także dlatego, że wiele w nich przewrotnie potraktowanych motywów bajkowych, zwłaszcza postaci zwierząt). Taki koncept poetycki jest nienowy i spotykany współcześnie – wzorem mu choćby przywoływany w tomie Miłosz i jego Świat (poema naiwne) oraz Piesek przydrożny. Przypominają się także „błyski” Julii Hartwig oraz utwory Janusza Szubera, autora Wyrobów stylistycznych (z tomu Srebrnopióre ogrody) i zamieszczonych w tomie Czerteż dystychów, opatrzonych tytułem 49, na które Lenkowska jako recenzentka tomu zwróciła szczególną uwagę.
Można się zastanawiać, co skłania poetów do tych naiwnych stylizacji – zapewne nie jest to tylko ogólne przeświadczenie, że „poeci są jak dzieci”. Wydaje się raczej, że podobnie jak to dzieje się w przypadku współczesnych powrotów do regularnych form wiersza (mody na sonet, popularności vilanelli, limeryku, czy haiku), zjawisko to stanowi zarówno swoiste antidotum na zamazywanie się granic gatunkowych czy poziomów kultury, jak i, przez odwołanie się do historycznych, kulturowych oraz, jak w przypadku wierszy „dziecięcych” – osobniczych korzeni i źródeł poezji, bywa - wobec głoszonego powszechnie kryzysu sztuki - wyrazem szukania sankcji dla jej istnienia. W dzieciństwie bowiem jest się szczególnie wrażliwym odbiorcą poezji i często się ją spontanicznie tworzy.
Środkowa część poetyckiego tryptyku Lenkowskiej, zatytułowana „Inne Miejsca”, jest swego rodzaju mistrzowskim popisem. Jej wyróżnik stanowią wiersze „na temat” – najczęściej zadany, podpowiedziany przez okoliczności, będący wyrazem wdzięczności dla poetyckich mistrzów (wiersze-pastisze dedykowane Herbertowi i Szuberowi), przyjaciół, mecenasów lub gospodarzy miejsc, w których poetka gościła na festiwalach poetyckich i spotkaniach autorskich. Lenkowska pisze o nich poetyckie reportaże, felietony lub eseje, a to szczególne zadanie wypełnia z polotem i ambitnie. W utworach: Poezja włoska, Paryż, w wierszach wileńskich (Wilno wolno w maju i Białe Wilno i wino), czy stylizowanej na romantyczną dumkę Ukrainie Ukrainie – osobiste wrażenia i przygody łączą się z grą lirycznymi intertekstami, dialogiem z tradycją literacką, przywoływaniem sławnych, wielkich poetów (m.in. Mickiewicza, Słowackiego, Miłosza, liryków włoskich i francuskich), dla których miejsca, o których pisze poetka, były ziemią rodzinną i którzy pozostawili ich znane poetyckie konterfekty.
Krystyna Lenkowska debiutowała późno i minęło kilka lat, nim została dostrzeżona – najpierw przez grono zaprzyjaźnionych poetów i poetek, nieco później przez krytykę. Od kilku lat publikuje wiersze i prozę, recenzje, eseje i przekłady z języka angielskiego na łamach czasopism literackich („Zeszytów Literackich”, „Twórczości”, „Pracowni”, „Akcentu”, „Frazy”, „Nowej Okolicy Poetów”). Jej wiersze ukazują się w przekładach na języki obce. Poetka regularnie ogłasza nowe tomy, które przynoszą różnorodne tematycznie i formalnie wiersze, w zgodnej opinii – poetycko coraz doskonalsze. W najnowszym tomiku wyróżniłabym szczególnie liryki:
Nóż z czerwoną rączką,
Kurtka,
***Śmierć jest...,
Droga,
Na rogu ulic Pe i Jot,
Komputer z Bożej łaski,
Krynica Wrońska,
Wiatr w E.,
Podróżować to żyć podwójnie,
Rzeszów. Cykl
Tato trudno jest ocenić w postawie estetycznej, nie pozostawia czytelnika obojętnym, wywołując falę osobistych refleksji. Wydaje się, że ostatni tomik jest obok dwujęzycznego, polsko-angielskiego
Wyboru Ewy/Eve Choice, najlepszym w dorobku rzeszowskiej poetki.
Magdalena Rabizo-Birek
Krystyna Lenkowska, Tato i inne miejsca,
Miniatura, Kraków 2010