Prywatne epifanie

          Lektura dotychczasowego dorobku poetyckiego Krystyny Lenkowskiej utwierdza mnie w przekonaniu, że trzy najważniejsze książki rzeszowskiej autorki to: Pochodnio, różo( 2002), Wiersze okienne(2003), Sztuka białego(2008). Na czym opieram swą opinię?
          Po pierwsze na tym, że są to książki przejrzyście i konsekwentnie skomponowane. W każdej z nich autorka grupuje wiersze w trzy obszary tematyczne, pomiędzy którymi przerzuca kładki nawiązań, aluzji, dopełnień, ale także opozycji i kontrastów. Wyraźnie zależy jej na tym, by czytelnik miał poczucie obcowania z rzeczywistością w miarę koherentną, w której semantyczne punkty orientacyjne zostały wyraźnie oznaczone.
          Po wtóre, te trzy książki nie tylko definiują specyficzny dla Lenkowskiej katalog tematów ( zmysłowa intensywność w odbiorze świata, wyczulenie na detal, trud bycia z drugim człowiekiem, dotkliwa świadomość kruchości i przemijalności wszystkiego), ale także układają się w pewną indywidualną drogę, dla której ważny jest zarówno podmiotowy rozwój; stawanie się wciąż bardziej (o)sobą, jak i praca nad indywidualnie wyprofilowanym językiem poetyckim.
          Po trzecie wreszcie, każda z nich ujawnia znamienne dla Krystyny Lenkowskiej podejście do literackiej, czy szerzej, kulturowej tradycji. Co jest dla tego podejścia znamienne? Na pewno rezygnowanie, na poziomie tekstu, z ostentacyjnej gry z modnymi dziś poetykami czy dyskursami. Dbanie o to, by nie przeładować wiersza nadmierną erudycją, ale też nie ryglować dostępu do niego hermetyczną metaforą i zawiłą składnią. Dzięki temu wiersz Lenkowskiej zyskuje na komunikatywności; nie tylko dba o to, by być wiernym sobie, ale także wychodzi ku czytelnikowi, szuka z nim porozumienia, pragnie się z nim po ludzku dogadać.
          I jeszcze jedno. Zdaje mi się, że dla autorki Sztuki białego wiersz ciągle jest sprawą głęboko osobistą, wypowiedzią na wskroś podmiotową. Nic więc dziwnego, że u genezy prawie każdego wiersza Krystyny Lenkowskiej tkwi silny impuls przeżyciowy. Od razu jednak trzeba dodać, że jest to przeżycie epifaniczne, a więc takie, w którym podmiot wychodzi poza zrutynizowane oglądy i może zobaczyć siebie i świat z innej perspektywy. Spojrzeć jakby „obcym okiem”.
          W Sztuce białego odnajdzie zapewne czytelnik wskazane powyżej jakości i tony, ale są też rzeczy nowe, albo inaczej; uwyraźnia w tej książce autorka takie doświadczenia i znaczenia, które we wcześniejszych wierszach były bardziej ukryte. Dlatego też warto Sztukę białego zacząć od uważnej lektury wiersza Jak na dłoni, będącego zarówno wprowadzeniem jak i metaforyczną syntezą tej książki. Chciałem zatrzymać się przez chwilę nad czterema wersami z tego wiersza. Oto one: Nie ma już nic do ukrycia. Wszystko jest zapisane. Ubywa nam farby. Krwi nam brakuje. Trudno zaprzeczyć, że te wersy wskazują z jednej strony na przezroczystość naszego świata, na to mianowicie, że tajemnica została zdekonstruowana, czyli rozpoznana jako jedna z figur zachodniego dyskursu, po wtóre, zdają one sprawę z przeżycia/ doświadczenia, które można by nazwać redukcją indywidualności. Niedobór farby wskazuje na osłabianie elementu różnicującego, z kolei brak krwi na ubywanie witalności.
          Jak na dłoni to bardzo sugestywne i przemyślane wprowadzenie do Sztuki białego, to zapowiedź tego, o czym to będzie. No właśnie, o czym to jest?
          Najogólniej mówiąc jest to o: próbie ponownego wejścia w czas stracony ( Uważny powrót w rodzinne strony ), głodzie autentycznych, znaczących relacji ( Miastu które nie przyszło ), świadomości, że wyraziste traci na wyrazistości, a kanciaste, w procesie wyoblania, staje się obłe, a więc letnie, uśrednione, ugrzecznione ( Wyoblanie ). Inaczej mówiąc, Sztuka białego to książka, która w trzech obszarach doświadczeń i tematów przeprowadza, dyskretny, ale jednak, demontaż wcześniejszej wiary autorki w rzeczywistość jako strukturę spójną znaczeniowo i stabilną ontycznie. Powtarzam, nie jest to rozbiórka radykalna, ale demontaż dyskretny, jest to uważne przyglądanie się rysom i szczelinom na czymś, co dotychczas sprawiało wrażenie, jeśli nie monolitu, to przynajmniej, w miarę solidnej konstrukcji. Zobaczmy więc jakież to rysy i szczeliny odnajduje autorka we wskazanych powyżej obszarach tematycznych.
          W części pierwszej Sztuki białego, noszącej tytuł Uważny powrót w rodzinne strony, czytamy w jednym z wierszy:

Pochylamy się nad nurtem Jabłonki jak bliźniaki syjamskie
Zrośnięte udami.
Zrobiłam dłonią tamę żeby zatrzymać czas a ona po chwili
Popękała na pięć palców. Każdy w swoją stronę świata.

Bieszczadzka Regencja

          Szczególnie znaczący jest tu dystych: Zrobiłam dłonią tamę żeby zatrzymać czas a ona po chwili/ Popękała na pięć palców. Każdy w swoją stronę świata. A więc próba zatrzymania zdarzeń, co nieuniknione, musi zakończyć się niepowodzeniem. Tama okazuje się prowizorką, czymś, co nie jest w stanie oprzeć się naporowi czasu. Powrót w rodzinne strony to gorzka lekcja. Zostaje po niej taka oto nauka; rodzinność, swojskość, bliskość, bezpieczeństwo to doświadczenia pewnego wieku, pewnego momentu, pewnej aury. Nie da się do tego powrócić po latach. Każdy taki powrót to odkrywanie bezpowrotnej straty. To próba wejścia do rzeki, która już-zawsze-jest-inną-rzeką.Bohaterka Sztuki białego, dotykając, sensualnie, emocjonalnie, myślowo, rodzinnych stron, odkrywa nie tylko inność tych miejsc, ale i swoją-inność-w-tych-miejscach. I coś mi się zdaje, że to drugie doświadczenie jest dotkliwsze, bowiem dobitnie dowodzi niemożności powrotu. Trudno się więc dziwić, że nostalgicznie konstatuje: A ja w sobie niosę kolory i kształty/ Wielopiętrowy poczet cieni. No cóż, co kiedyś było intensywnym kolorem i wyrazistym kształtem, stało się, po latach, cieniem.
          Część druga ( Miastu które nie przyszło ) to zapis wciąż ponawianych prób skomunikowania się z drugim, innym. Bohaterka wierszy Lenkowskiej odkrywa, na różne sposoby, powierzchowność oraz umowność wszelkich więzi i związków. Wiersze są, na dobrą sprawę, relacjami z nieudanych spotkań, stanowią zapis interakcji rzeczywistych lub wyobrażanych, którym zawsze czegoś brakuje, które nie są w stanie usatysfakcjonować ludzi w nie wchodzących. Modelowy przykład nieudanej relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną znajdujemy w wierszu Związek z Kafką.

Zastukał niemrawo jakby chciał odejść z kwitkiem.
Kiedy otworzyłam drzwi, wyglądał jak ocalony i rozczarowany.
Potem stał na środku pokoju milczący, nieobecny.
(…)
Wrócił nieoczekiwanie. Pocałował mnie niezręcznie
I niechętnie.

          Bohaterka wiersza wchodzi tu trochę w rolę Felicji Bauer, niedoszłej żony Franza Kafki, ale zarazem, poprzez fikcyjną sytuację, być może opowiada o swych realnych doświadczeniach, usiłując uchwycić mechanizm nieudanych związków.
          Część trzecia Sztuki Białego, nosząca tytuł Wyoblanie, zawiera wiersze, które z jednej strony stanowią poetycki namysł nad statusem i rolą twórcy w dzisiejszym świecie ( Ryszard Kapuściński, Michael Ondaatje, Marek Kusiba, James Joyce, Czesław Niemen, Wojciech Kass ), z drugiej snują refleksję o względności i nietrwałości wszystkich naszych poczynań:

Największą pasją jest zostawianie śladów.
Robią je wszyscy i wszystko.
(…)
Ślady mają to do siebie że z czasem
Tracą kanciastość. Stają się obłe
Jak otoczaki, potem płaskie jak bulla
W końcu rzedną i przemieszczają się w proch
Lub ciekną ku osi ziemi.
Wyoblanie

          A więc z jednej strony pragnienie odciśnięcia śladu, zaznaczenia swej podmiotowej obecności, z drugiej świadomość niwelującej siły czasu, który konsekwentnie i skutecznie spycha nas w anonimowość. Tytułowy neologizm, oznaczający stawanie-się-obłym, metaforyzuje, jak mi się zdaje, trwałą jakość naszej egzystencji. Wyraża się ona w tym, że z biegiem czasu nasze życie zatraca swój indywidualny charakter ( kanciastość ). Stajemy się coraz bardziej uładzeni, poprawni, dostosowani, przewidywalni, wykalkulowani. Oddalamy się od tego, czego symbolem w tomie Krystyny Lenkowskiej jest biel ( mądrość, odświętność, uczciwość, prostota, nadzieja, szczęście ). W tym kontekście odczytuję Sztukę Białego jako wezwanie do pielęgnowania i praktykowania tych wartości oraz stylów bycia, które semantyka bieli w sobie mieści. Nie trzeba dodawać, że w pstrokatym świecie „późnej nowoczesności” uprawianie sztuki białego ma posmak swoistego heroizmu.

Grzegorz Kociuba
Krystyna Lenkowska, Sztuka Białego. Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2008.