PRZEGLĄD POWSZECHNY 1 (1073), styczeń 2011


Życie ocalone w śmierci

Z poezją Krystyny Lenkowskiej obcuję od dawna, pisałam już o kilku jej zbiorach wierszy. W związku ze zbiorem „Pochodnio, różo” (2002), zauważyłam, że nerwowa, zmysłowa, przewrotna liryka poetki kusi wyobraźnię czytelnika meandrycznym nurtem ukrytego w niej intelektualizmu, podsztego irracjonalnym niepokojem. Zwróciłam też uwagę na wyrazistą emanację żeńskości w jej poezji: dziewczynko-kobieta przemierzająca wiersze Lenkowskiej nosi w sobie duszę Leśmianowskich „ludzieńków”, skazanych na wiekuistą samotność. Pisałam, że współczesna przenikliwość myślowa bohaterki ociera się często o średniowieczną, „czarowniczą” wręcz mentalność kobiety-medium. Spotęgowany maksymalnie zmysł empatii poetki zawsze powodował, że świadomość bycia sobą przesycona była u niej poczuciem własnej wielokrotności, odbicia siebie w innych bytach, osobach, pejzażach, kosmosach. Trud zachowania własnej tożsamości wobec polifonicznej agresji świata to jedna z głównych idei tej poezji - pisałam na marginesie zbioru „Sztuka białego” (2008). Z takiej postawy wynika konieczność operowania paradoksami: język tej poezji, związany z intelektem, czerpie motywy tematyczne z głębokiej uczuciowości autorki.

W nowym tomie owa dychotomiczność wyrazu jest jeszcze bardziej widoczna. Śmierć ojca, jej przeżywanie w napiętych boleśnie emocjach poetki, wyznacza zasadnicze przesłanie tej książki. W cyklu wierszy „Tato” obrazy chorego, umierającego, zdegradowanego w życiowych procesach człowieka, przedstawione zostały ze szczególną otwartością, wręcz brutalnie szczerze w mnożeniu drastycznych szczegółów. A przecież jest w tych obrazach także miłosna pasja, czułość wobec bliskiej osoby, zmieniającej się w sytuacji choroby, ale nie tracącej ostatecznie ludzkiego wymiaru. Wcielając się bezpośrednio w postać chorego, opisując jego niemoc i bezradność życiową, wczuwając się w jego doznania chorobowe, nie odbiera mu poetka godności istoty ludzkiej: co tu dalej robić z tą wyczerpaną rozpaczą?/ nie da się tego wytrzymać/ on sam by nie wytrzymał gdyby tak tu stał nad sobą/ jak nad konającym dzieckiem („Wytrzymywanie”).

Recenzentka tego zbioru w „Nowych Książkach” (8/2010) zauważyła bardzo trafnie złożoność przeżywania przez poetkę choroby ojca i bogactwo artystycznej ekspresji: Ukazując drogę do śmierci jako odwrotność procesu „genesis”, czyli schodzenie człowieka po drabinie istnień w dół - przez etapy wcielania się w różne zwierzęta, rośliny, minerały, aż ku milczącemu chaosowi pierwotnej pramaterii, podmiot liryczny wierszy Lenkowskiej nie obrazuje tych procesów przez okaleczenie czy redukcję poetyckiej mowy. Przeciwnie - wiersze są długie, rozbudowane, pełne obrazowych opisów, metafor i symboli. Jeszcze raz słowa poety stają naprzeciw niepokojącego nicością i pustką Niewiadomego i są - wedle trafnej formuły Szymborskiej - „zemstą ręki śmiertelnej”. Paradoksalnie - śmierć staje się tu nieśmiertelna poprzez poetycki zapis, wiąże umierającą i zmarłą w końcu osobę na powrót z życiem, uświęca je niejako w nowym, spotęgowanym ontologicznie widzeniu: umierał i rodził się kilka razy chudszy, coraz bardziej kruchy/ chował głowę w kapelusz swoją czapkę niewidkę/ zawijał palce u rąk żeby nie prosiły. („Rozmyślania o ojcu”).

Temat śmierci ojca tak zdominował w moim odbiorze pozostałe motywy tematyczne tego zbioru, że odczytywałam je także poprzez pryzmat tej właśnie „śmiertelnej” lektury. Bo druga część pt. „Inne miejsca”, przynosząc reportaże poetyckie z różnych stron świata i portrety sławnych i mniej sławnych osób, ma w sobie także smutek odchodzenia, ubywania, niedosytu po upływającym życiu. Z drugiej strony to, co dzieje się i mija, ma u Lenkowskiej wyraźne metafizyczne przedłużenie w wieczności, jakiś niepojęty, niewyrażalny dalszy ciąg. Paryż, Wilno, Ukraina, a także rodzinne miasto poetki - Rzeszów - to niektóre z tych miejsc, którym przydaje ona nieskończoność swoją własną wizją. Istotne jest w tych reportażach, że Lenkowska podkreśla swój udział we wszystkich relacjach; pozostając sobą, wzbogaca się zarazem o oglądane i wnikające w nią miejsca. „Podróżować to żyć podwójnie” czytamy w tytule jednego z wierszy. A w innym - „Poezja włoska” - stawia poetka takie pytanie: czyż dźwięki nieznanej mowy nie kuszą wiecznością? Wędrówki w przestrzeni i czasie to dla Lenkowskiej przede wszystkim poszukiwanie (i znajdowanie) odwiecznej prawdy istnienia, że świętość życia wynika z nieśmiertelności śmierci. W zakończeniu wiersza „Abu Simbel” czytamy o Nefertari - ukochanej faraona Ramzesa II : ale teraz jest w swojej nowej światyni czyli tu i jeszcze nie wie/ że ono stanie się dnem jeziora i tam uwięzi i ocali tę wilgoć/ i to zadziwienie. Paradoksalność wyrażania gdzieniegdzie ociera się o surrealizm, jak w wierszu „Epigram” czyli „pastisz dla Janusza Szubera”, gdzie poetka, po serii poetyckich opisów Sanoka, mówi: a wszystko tu mam czyli nie mam/ w geometrii wiersza. Czy może to znaczyć, że bycie posiadaczem świata za pośrednictwem wiersza zapewnia komfort poznawczej pełni?

Jest jeszcze w tym tomie część trzecia, zatytułowana „Kraśki”, która zawiera krótkie epigramatyczne utwory, właściwie żarty poetyckie, rodzaj fraszek, aforyzmów, lirycznych impresji, zbliżonych w formie do japońskich haiku. Wszakże i tutaj powraca tematyka śmierci, rozstań, odchodzenia, przenikania życia w inną formę istnienia: Żadna materia nie umiera tak pięknie jak jesinią liście/ robią to nawet w deszczu. („Ostentacja”). A jednocześnie przypieczętowuje się tu świętość życia, która w wizjach Lenkowskiej nigdy nie traci swego magicznego piękna. I choć jej humor często nadaje tym wizjom groteskowy kształt, są one zawsze otwarte na nieskończoność jej radości i współczucia. I nie do końca wierzymy, gdy poetka mówi z przekorą w finalnym „Wierszu”:

nie muszę pisać

ani czytać

nie muszę być poetą

ani wierszem

swoim wierszem

niczyim wierszem

ani żadnego wiersza wierszem

być nie muszę

nic nie muszę

nie muszę

muszę

szę

ę

Bo kto jest naprawdę poetą, pozostaje nim nawet wtedy, gdy mówi półsłówkami lub milczy.

Adriana Szymańska

Krystyna Lenkowska
„Tato i inne miejsca”
Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2010, s. 67
Obrazy: Franciszek Maśluszczak