KWARTALNIK ARTYSTYCZNY nr 93 (1/2017)
Krystyna Lenkowska jest znaną poetką o dużym dorobku (dziesięć książek poetyckich, w tym tomiki dwujęzyczne ) i animatorką wydarzeń kulturalnych.
Ta rzeszowska poetka, zapraszana stale na prestiżowe międzynarodowe festiwale i spotkania poetyckie, uprawia dzięki temu jak to sama określa - poetycką turystykę, co znajduje odbicie nie tylko w jej wierszach, czy w reportażach z tych podróży.
Babeliada jest ambitnym debiutem prozatorskim Krystyny Lenkowskiej: w tej książce równie ważne jest to, co się opowiada, jak sposób, czy sposoby opowiadania. Przemyślna strategia literacka autorki to jej znak rozpoznawczy.
Narracja toczy się w trzeciej osobie liczby pojedynczej, co wskazywałoby na obecność wszechwiedzącego oka i pałeczki dyrygenckiej nadrzędnej świadomości. Centralną postacią powieści jest kobieta o symbolicznym imieniu, czy pseudonimie: Babel. Ta Babel, jak ją nazywają bliscy, choć nie jest pewne, czy podmiotem jest ta, czy ten, a może nawet to. Wątpliwość taka jednak pojawi się dopiero w finale Babeliady, w trakcie którego tożsamość bohaterki ulegnie całkowitej erozji. Imię owo jest wymyślone, nadbudowane nad imieniem i nazwiskiem żyjącej w realu Barbary Kowalskiej, które tylko raz przebłyskuje przez narrację; prawdziwa - w porządku literatury - jest wyłącznie Babel. Opowieść o Babel mimo wszystkich meandrów narracyjnych trzyma się historii o charakterze linearnym, kończy ostatecznym rozrachunkiem myślowym bohaterki, generalnymi porządkami w korespondencji i świadomości, tuż przed ś. Gruby szew linearności, podobnie jak zaledwie raz wspomniane imię i nazwisko, zdaje się jednak nie mieć większego znaczenia. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Bo Babeliada jest konsekwentną pochwalą wyobraźni, przeżywania życia na wielu poziomach, podróżowania fizycznego i mentalnego w światy wymyślone. Stan bycia gdzie indziej, poza tu i teraz, jest permanentnym stanem bohaterki - pisarki. Babel jest istotą, która nie istniałaby bez pomysłu, a raczej bez całej gamy pomysłów na siebie. Skądinąd jest mężatką, ma męża Maksa, córkę Dianę, brata Tymona, platonicznego, głównie korespondencyjnego kochanka, węgierskiego muzyka "Homera", który wiecznie podróżuje z koncertami na banjo, pojawia się i znika, a pod koniec tej historii (bo jednak toczy się ona w czasie, rozwija i zmierza do zakończenia) - postarzała Babel jest już prababką! Kres jej życia odpowiada dokładnie zakończeniu powieści, co podkreśla intencję wytworzenia efektu równoważności treści i formy, rozbudowaną na wielu poziomach narracji. Fundamentalne bowiem dla Babeliady jest pytanie: jak się ma samo życie do nadawania temu życiu formy? W ujęciu Lenkowskiej jajko jest równoczesne i równorzędne z kurą. Oczywiste jest, że w trakcie pisania, niepostrzeżenie, atomy(...) z naszego realnego życia prześlizgują się do książki w całej swojej fizycznej krasie i dosłowności. Jakiś grymas, przedmiot, błysk w oku. Nigdy cały, gotowy człowiek. Chyba że pisze się biografię. Ja nie piszę biografii. A na pewno nie tu i nie teraz - to jeden z autokomentarzy, obecnych w każdym rozdziale powieści (oprócz ostatniego).
Wielowątkowość żywotów Babel tych w realu i w wyobraźni przekłada się na formę Babeliady sposoby zapisywania zdarzeń, myśli, stanów ducha, monologów wewnętrznych , dialogów a także opowieści wtrąconych, dotyczących ważnych dla bohaterki osób. Właśnie te narracyjne dopływy, w których Babel przestaje być podmiotem opowieści (pozostając podmiotem domyśnym), ustępuje miejsca na jakiś czas komuś innemu - budują poszerzoną tożsamość protagonistki, pochłanianej przez ciekawość inności, poszukującej sensów nieznanych dotąd zdarzeń i opowieści
o nich. Przy uważnej lekturze okazuje się, że to bohaterka, równolegle do swojej "babeliady" tworzy "homeriadę", czyli wymyśla i opisuje całą historię "Homera" i jego zmitologizowaną postać, jego podróże artystyczne, listy. Możemy domyślać się, że i cała relacja między nimi jest wytworem nieposkromionej wyobraźni Babel i niedosytów, o jakie przyprawia ją codzienność. W pewnym momencie pojawia się "Historia paryska"- wywołana przez podroż Babel do Paryża, miasta młodości ojca bohaterki (a także autorki), romanisty. "Historia paryska" rozgrywa się na wielu stronach Babeliady - od 48 - 72 i dotyczy prawdziwej postaci wybitnego uczonego - genetyka o światowej sławie, żyjącego wciąż we Francji profesora Chrapkiewicza- Chapeville, którego dramatyczna biografia, związana z Podkarpaciem czasów wojny i późniejszych, zafascynowała Babel- Lenkowską ( i nie tylko ją). "Historia paryska", publikowana wcześniej jako odrębne opowiadanie, rozrosła się chyba za bardzo w obrębie powieści.
Główny nurt narracyjny, wraz z jego odnogami, jest cały czas kontrapunktowany zapisywanymi kursywą rozważaniami odautorskimi, komentującymi własną praktykę literacką autorki, wnioskami, wysnuwanymi z najrozmaitszych lektur, refleksjami podyktowanymi przebiegiem zdarzeń. Te oryginalne "didaskalia", ich charakter intymnego dziennika, podważają dyktat fikcji, pozwalając na nawiązanie głębszej więzi z czytelnikiem. Obecność owej warstwy autotematycznej, dekonstruującej i zarazem objaśniającej skomplikowane relacje między literaturą-sztuką- życiem, stanowi niezaprzeczalnie wielki, jeśli nie główny walor Babeliady. Bohaterka jest pisarką, do tego poetką, co nietrudno zauważyć, choćby w sposobie oryginalnego budowania przez nią obrazów i rytmów opowieści. Babeliada wykorzystuje i to dość obficie motywy autobiograficzne, także poddane kreacyjnym przetworzeniom , co mogą wychwycić, rzecz jasna, osoby znające bliżej autorkę. W tym sensie niuans krypto-autobiograficzny dodatkowo zagęszcza tę średnich rozmiarów powieść. Babeliadę, przy całym jej zasygnalizowanym wyrafinowaniu formalnym, czyta się jednak lekko, z prawdziwą przyjemnością, dzięki rozmachowi i bogactwu języka, a także właściwemu autorce darowi skrótu sytuacyjnego i wszechobecnemu poczuciu humoru.
Ale o czym, tak naprawdę, jest Babeliada? O labiryncie języków i wątków w obrębie jednego człowieka, jednego istnienia? O relacjach międzyludzkich, sprowadzających się do potrzeby dialogu, który okazuje się najczęściej grą pozorów?
O potrzebie ucieczki w zmyślenie (kreację), za którą się płaci wysoką cenę utraty złudzeń? O wiecznym niespełnieniu w słowach zagadywaniu pustki?
Te i inne pytania nie wyczerpują rejestrów tej ambitnej prozy. Jutro poszukam lepiej. Jutro ono poszuka mówi w zakończeniu powieści Babel Lenkowska.
Czekam na dalsze ciągi jej intrygujących poszukiwań narracyjnych.
Krystyna Rodowska.
Krystyna Lenkowska, Babeliada, Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne "Fraza"
Rzeszów 2016.
|