W
dniach 28 lutego - 6 marca 2007 roku miał miejsce m.in. w
Warszawie cykl spotkań PORA POEZJI - jedna z części Ogólnopolskiego Festiwalu
Cztery Pory Literatury. Miłośnikom liryki prezentowali swoją twórczość i przemyślenia
poeci wszystkich pokoleń (m.in.: Julia Hartwig, Piotr Matywiecki, Ryszard
Krynicki, Janusz Drzewucki, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Dariusz Suska, Ewa
Sonnenberg, Maria Cyranowicz, Jarosław Lipszyc, Tadeusz Dąbrowski), a także
serbska poetka Dragica Rajcic. Odbywały się indywidualne spotkania i panele
dyskusyjne, poświęcone „Poezji ponad pokoleniami”, specyfice pisania tekstów
piosenek (wieczór „Wiersz czy piosenka?”, w którym uczestniczyli m.in. Lech
Janerka, Katarzyna Nosowska i Anna Saraniecka prowadził dziennikarz radiowej
Trójki Dariusz Bugalski). Był także slam poetycki oraz wspomnieniowe wieczory,
poświęcone poezji Artura Międzyrzeckiego i Bolesława Leśmiana. Spotkania
odbywały się głównie w minimalistycznej, industrialnej scenerii Klubu Plan B
przy Placu Zbawiciela. Najobszerniejsza, warszawska część PORY POEZJI 2007,
dobrze oddawała mozaikową wielopostaciowość współczesnej polskiej liryki i
różnorodność form jej istnienia w pejzażu kultury. Także zaproszeni goście
stanowili zróżnicowaną i reprezentatywną dla tego środowiska grupę.
„Fraza” miała swój udział w cyklu spotkań;
jedną z osób przygotowujących jego program była nasza współpracowniczka Iwona
Misiak. Zaprosiła mnie do poprowadzenia wieczoru „Leśmian nowoczesny i
tradycyjny” i konsultowała ze mną skład zaproszonych do niej gości. W
spotkaniu, które odbyło w niedzielę 4 marca 2007 r. o godzinie 16.00, wzięli
udział Marek K.E. Baczewski, Krystyna Lenkowska i Bohdan Sławiński – poeci w
odmienny sposób podejmujący w swej poezji dialog z Leśmianem, poeci
„leśmianowscy” z ducha. Dopisała publiczność, która żywo włączyła się w rozmowę
o liryce wybitnego poety.
W anonsie panelu, który wpisywał się w
przypadającą w tym roku podwójną rocznicę 130-lecia urodzin i 70-lecia śmierci
wielkiego poety, pomysłodawczynie pisały: „Czy Leśmian jest ikoną, czy
reliktem w czasach współczesnych? Próba odpowiedzi na pytanie połączona z
nowoczesnymi odczytaniami i nawiązaniami do poezji Leśmiana za pomocą muzyki,
video art i tekstów poetów sięgających do tradycji leśmianowskiej”. Nie udało
się zrealizować zamierzonej wielomedialności spotkania, ale w trakcie rozmowy
pojawiły się wątki muzyczne. O swoim rozumieniu poezji Leśmiana, o zawartych w
jego tekstach przesłaniach eschatologicznych i metafizycznych pięknie
opowiedział, przysłuchujący się spotkaniu pieśniarz Tadeusz Woźniak. Inni
dyskutanci podkreślali walory muzyczne wierszy i ballad Leśmiana, chętnie
wykonywanych zarówno przez piosenkarzy zawodowych (pamiętne interpretacje Ewy
Demarczyk), jak i amatorów (Krystyna Lenkowska wspomniała Ludzieńków
śpiewanych w studenckich czasach przez jej męża Waldka).
Marek K. E. Baczewski podkreślał filozoficzne i semiotyczne aspekty
poezji Leśmiana (problematyka nicości i relacje do niej słowa poetyckiego).
Postawił na początku najważniejszą bodaj tezę spotkania, że nie ma jednego
Leśmiana, a jest ich tylu, ilu czytelników jego poezji. Jemu samemu najbliższy
jest Leśmian myśliciel, który swe odkrycia na temat bytu i języka wpisał w
nawias ironii i epistemologicznej niepewności. Bohdan Sławiński wspominał
Leśmiana – twórcę erotyków, od którego „pożyczał” w czasach licealnych słowa
dla nazwania uczuć, prowadząc ze swą ukochaną osobliwą, bo złożoną z cytatów z
jego wierszy, korespondencję miłosną. Wyznawał, że w Święto Zmarłych odwiedza
jego grób na Powązkach i kiedyś, w trakcie spaceru spotkał tam kotkę z małymi.
Dziś ważny jest dla niego Leśmian jako poeta pogranicza życia i śmierci,
zabudowujący nicość, u którego po stronie śmierci paradoksalnie „dzieje się
więcej niż po stronie życia”.
Zaproszeni poeci czytali swe ulubione wiersze Leśmiana i własne teksty,
które ich zdaniem były Leśmianowskie. M.K.E. Baczewski czytał fragmenty poematu
Łąka, Krystyna Lenkowska opowiadała o swojej dawnej przygodzie z tłumaczeniem na język angielski Dziewczyny.
Przypomnieniem Leśmiana bardziej tradycyjnie rozumianego i interpretowanego
była patetyczna, uwypuklająca melliczne walory jego wiersza recytacja Dziewczyny
w wykonaniu aktorki Danuty Śliwy.
Poniżej
publikuję słowo wstępne, które wygłosiłam na początku spotkania.
Leśmian – tradycyjny czy nowoczesny?
Spotykamy
się dziś, by porozmawiać i porozmyślać o poezji Bolesława Leśmiana, którego
podwójną rocznicę - 130-lecia urodzin i 70-lecia śmierci - obchodzimy w 2007
roku. Spotykamy się w gronie poetów współczesnych, którym jest on bliski,
których inspiruje.
Właściwie
nie jest trudno znaleźć dowody, że jest Leśmian jest poetą nowoczesnym w tym
sensie, że interesującym współczesnych czytelników, badaczy literatury,
tłumaczy, także poetów. Dowodem na to są wydania jego poezji, których w
ostatnich latach było kilka. Po roku 1989 ukazało się w Polsce dwa razy tyle
osobnych książek i artykułów o jego poezji aniżeli miało to miejsce w
poprzednim półwieczu. Może najbardziej zdumiewającym mnie faktem była obecność
artykułu poświęconego jego wierszowi Śnieg na zorganizowanej przez
Uniwersytet Warszawski na początku grudnia 2006 r. sesji naukowej Narracje
po końcu Wielkich Narracji. Wiersz bardzo dobrze poddawał się interpretacji
wedle założeń najnowszych szkół teoretyczno-literackich.
Wydaje mi się, że dziś aktualne, ważne,
twórcze, dyskutowane, podejmowane i kontynuowane są dwie skrajne drogi w
poezji, dwa projekty poetyckie wymierzone w Nic, które jest w nas i nas otacza.
Jest to poezja Leśmiana i poezja Różewicza. Mają swą wagę i osobność dzięki
skrajności, wyrazistości i antynomiczności: bogactwo - asceza; wyobraźnia
bogata i uboga, polszczyzna w pełni swych stylistycznych możliwości i
antypoezja; Leśmiana gest odwrócenia się od cywilizacji i historii, powrót do
pierwotności, do folkloru i mitu – Różewicza poezja miasta, zanurzenie się w
historię, cywilizację, kicz nowoczesności, kulturę masową. Inne projekty
poetyckie są mniej wyraziste, często wobec tych dwóch antynomii kompromisowe:
Miłosz, Przyboś, Herbert, Karpowicz, Szymborska, Nowak, Czaykowski, Rymkiewicz,
Grochowiak, Lipska, Krynicki i inni. Nie wartościuję – po prostu doceniam
konsekwencję i wizjonerstwo poezji Leśmiana i Różewicza, którzy mają w dorobku
także wiersze niedobre, nietrafione, przewidywalne, gdy np. wiersze Miłosza,
Herberta, Szymborskiej bywają wycyzelowane i po mistrzowsku wymodelowane niczym
klasycystyczne posągi. A jednak – powtórzę - to Leśmian i Różewicz wydają się
dziś najmocniej oddziaływać na polską poezję.
Karol Irzykowski po przeczytaniu tomu Łąka
napisał, że jest to skończona, doskonała poezja, i – jeżeli o niego chodzi – to
on spokojnie stawia ten tom obok największych mistrzów. I choć Leśmian to jeden
z najbliższych mi poetów spróbuję dla potrzeb naszego spotkania, dla wywołania
sporu lub zagajenia dyskusji wskazać na wady i niedoskonałości jego poezji.
Przede wszystkim - grandilokwencja, poetyckie gadulstwo, nadmiar środków
poetyckich. Następnie „młodopolszczyzna” – dziwny, daleki od współczesnej
polszczyzny język. Właściwie to już język obcy, który trzeba tłumaczyć i
opatrywać przypisami. Bogdan Czaykowski, poeta z Leśmianowskiej szkoły, który
próbował wraz z Andrzejem Buszą tłumaczyć jego poezję na język angielski,
napisał mi, że wychodzi z tego „grafomania”. Z kolei w przekładzie na otwarty
na neologizmy język niemiecki, znika całe rewelatorstwo i ironiczne gry
językowe poety. Zatem zarzutem wobec jego poezji może być to, że nie można jej
przetłumaczyć na ważne języki współczesności kultury, w związku z czym pozostanie
Leśmian na zawsze polskim poetą prowincjonalnym i nie wejdzie do uniwersum
kultury.
Będące elementem charakterystycznym dla
jego poezji ludowość i folklor dziś już też wymagają kluczy, wprowadzenia i
obszernych wyjaśnień. Leśmian nie pisze o świecie, w którym żyjemy, który
stanowi paradygmat nowoczesności. Jego poezja była zresztą pod tym względem od
początku „antynowoczesna”. Niewspółczesna jest także waga, którą poeta
przykłada do świata natury: misterium przyrody, zwierząt, roślin, drzew. Te
elementy świata nie mają dla człowieka współczesnego większego znaczenia, a ich
opiewanie w sztuce, zwłaszcza gdy jest tak bardzo, jak to ma miejsce w poezji
autora Łąki, przesycone środkami poetyckiego wyrazu, przeestetyzowane,
według reguł współczesnego smaku estetycznego sztuczne, może narażać artystę na
zarzut kiczu. Ryszard Nycz, którego szkic być może zainspirował
pomysłodawczynie tematu naszego spotkania dzieli poezję Leśmiana na tradycyjną
(balladowo-narracyjną) i nowoczesną (wiersze nazwane przez badacza
„epifanicznymi”), w których poeta poprzez słowa stara się dociekać do tajemnych
prawd.
A może jest kilku Leśmianów
nowoczesnych? Przecież da się tego poetę postawić blisko poszukiwań np.
Hermanna Hessego i widzieć w nim prekursora współczesnej ekologii, New Age,
alterglobalizmu, kreującego holistyczną wizję bytu jako łańcucha wszelkich
istnień, kładącego nacisk na dualną, materialno-duchową naturę rzeczywistości,
pełnego metafizycznego niepokoju agnostyka, penetrującym zaświaty,
podtrzymującego więź żywych z umarłymi, świadomym zarówno mocy literatury, jak
i jej ułud i pułapek.
Przedstawię
teraz bohaterów naszego spotkania.
Marek
Krystian Emanuel Baczewski według różnych źródeł urodził się w r. 1963, 1964
lub 1966 (fakt rozbieżności w dacie urodzin, podobnie jak wybór poetyckiego
pseudonimu dodatkowo spokrewnia go z Leśmianem). Jest poetą, prozaikiem,
eseistą, felietonistą katowickiego dwumiesięcznika kultralnego „Opcje”. Mieszka
w Zawierciu. Opublikował 8 tomów wierszy: Fortepian Baczewskiego i inne
konstrukcje (1994), Taniec piórem (1998), Kasandra idzie
przypudrować nosek (1999), Wybór wierszy (2000), Antologia
wierszy nieśmiałych (2003), Pięć poematów oraz Morze i inne morza
(2006).
Od
zawsze imponował niezwykłą erudycją, łatwością i lekkością pisania, ironicznym
poczuciem humoru. Przez lata jego twórczość kojarzyła się z kontynuowanym
cyklem Ars Poetica oraz apokryficznymi opowieściami o artystach i
fikcyjnymi listami od nich. Jego bohaterami byli m.in.: Kafka, Rilke,
Jeriofiejew, Mickiewicz, Mandelsztam, Poświatowska, Goya. Ostatnio pisuje
przede wszystkim obszerne poematy i jakby zbliżył się do Andrzeja Sosnowskiego.
W błyskotliwej przedmowie do Wyboru wierszy jako swoją maksymę cytuje
zdanie poety nad poetami, autora najdłuższych bodaj w wieku XX utworów
poetyckich Edmonda Jabésa: „Jesteśmy tymi, którzy piszą i są pisani”. A sam
mówi: „Godzi się raczej powiedzieć jestem pisany przez wiersz” niż „piszę
wiersz”. A także bardzo celnie: „Wielki wiersz pustoszy życie poety, największy
– zabija go”. Być może dlatego ucieka przed poetycką doskonałością, czując jej
bliskość – łamie nastrój, zmienia poziom przekazu, klnie i bluźni.
„Ironista
z Zawiercia”, „wielki odrębny” poezji roczników 60. ostatnio (a może już od
dłuższego czasu) rozmyśla o poezji Leśmiana, czego poetyckim efektem były Trzy
wiersze o „Łące” Leśmiana drukowane w bożonarodzeniowym numerze „Tygodnika
Powszechnego” oraz esej Łąka i ogród. Próba przezwyciężenia opozycji
sacrum-profanum w twórczości Bolesława Leśmiana i Brunona Schulza. Czy do
Leśmiana zbliżyło go „zaklinanie śmierci”, czyli refleksje egzystencjalne,
które są – zdaniem Karola Maliszewskiego – głównymi tematami jego poezji, czy
może refleksje autotematyczne: na temat relacji poezji do życia i bytu i
demiurgicznych, sprawczych mocy słów?
Krystyna
Lenkowska jest poetką, tłumaczką, animatorką życia literackiego w Rzeszowie i w
Krakowie. Opublikowała pięć tomików poezji: Walc prowincja (1991), Nie
deptać przylaszczek (1999), Pochodnio, różo (2002), Wiersze
okienne (2003), Wybór Ewy / Eve’s choice (2005). Wiersze,
tłumaczenia, eseje, noty i wywiady publikowała w: „Galicji”, „Kresach”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Pracowni”,
„TOPOSIE”, „Zeszytach Literackich”, kilkakrotnie we „Frazie” oraz w USA
(„Chelsea”, „Confrontation” i „Periphery”). Jest organizatorką spotkań z cyklu
„Preteksty Literackie”. Krytycy piszą o niej, że jest „poetką osobną” o
wyrazistej, charakterystycznej dykcji lirycznej, którą tworzą neologizmy,
rozchwiania językowej poprawności, stylistyczne koncepty, oryginalne, dziwne
metafory i porównania, świadczące o cechującej jej myślenie peryferyjności.
Lenkowska pisze wiersze, podążając za kapryśnym, meandrycznym nurtem skojarzeń.
Łączy w przestrzeni wiersza oryginalne konfiguracje rzeczy widzianych, uczuć,
refleksji, wspomnień, reminiscencji lektur. W jej najlepszych wierszach tworzą
one spójny, kompozycyjny ład, którego zasada może się opierać na drobnym
niuansie formalnym, np. obecności bieli. Lenkowska to poetka, która penetruje
prawdziwie „leśmianowską” przestrzeń: obrazów archetypowych, pierwotnych,
intuicyjnych, nie do końca skonceptualizowanych, przed progiem wysłowienia,
słów obrosłych ciałem, jeszcze nie do sprowadzonych do abstrakcyjnej czerni
znaczków na białej kartce.
Bohdan
Sławiński urodził się w 1977 roku i jest absolwentem polonistyki UŁ.
Aktualnie pracuje jako redaktor w znanym wydawnictwie warszawskim. Wiersze i
szkice publikował w „Agorze”, „Nowych Książkach”, „Res Publice Novej”,
„Twórczości”, „TOPOSIE”, „Tyglu Kultury”, „Frazie”. Jest laureatem nagród i
wyróżnień na kilku konkursach poetyckich, ostatnio - III nagrody w II
Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia. W przygotowaniu
znajduje się jego debiutancki tomik o iście leśmianowskim tytule Sztućce
do baśni i glizd.
Zdumiała mnie i w
pierwszym momencie zadziwiła jego poetycka wyobraźnia. Z pozoru jego wiersz
jest ascetyczny, wersy krótkie, kilkusylabowe, ale aż kipi w niech od dziania
się. Janusz Pasterski – mój redakcyjny kolega z „Frazy” - napisał o jego
wierszach felieton zatytułowany Życie, czyli rozkład („Fraza” 2006, nr
4-2007, nr 4), a w nim takie oto zdanie: „Rzeczywistość przedstawiona obejmuje
naturalistycznie skrzywioną przestrzeń natury, której trwanie jest gwałtownym,
nieustającym procesem biologicznych zmian. To świat niezmiennie dynamiczny,
podszyty ruchem, to kipiące, trawiące, przelewające się z formy do formy życie,
Leśmianowsko-Schulzowskie misterium przyrody”.
Poetyckie dzianie
się w wierszach Sławińskiego nie obejmuje tylko sfery obrazowej, ale rozgrywa
się nawet między pojedynczymi słowami, które usytuowane w kontrastujące
brzmieniowo, ryzykowane zestawienia wydają się ze sobą zmagać. Oczywiście ta
walka słów, obrazów, symboli, poetyckich reminiscencji ilustruje wojowanie
życia ze śmiercią – przegrany dla pojedynczego człowieka, ale wygrany dla
zasady świata i dla sztuki fundamentalny temat poezji Sławińskiego i poezji
jednego z jej patronów - Bolesława Leśmiana.
Mój Leśmian.
Czytamy tego poetę w szkole średniej i wtedy miałam referat o jego wierszach. To moje najwcześniejsze urzeczenie było związane z oryginalnością Leśmianowskiej (i chyba jako takie pozostało ono we mnie). To jest erotyka o mocy transcendującej, transgresywnej, romantycy powiedzieliby: „otwierającej wrota raju”. Chociaż u Leśmiana nie ma raju – za wrotami jest: choroba, śmierć i rozpad ciała. Zatem ten poeta właściwie obrazuje klęskę miłosnego mitu europejskiej kultury, ale jakiż jest to piękny miraż: to co najgłębiej cielesne, jest też najbardziej sakralne. Miłość cielesna u Leśmiana to ziemskie sacrum.
Drugi ważny dla mnie temat jego poezji to problematyka zaświatów i obcowania żywych z umarłymi. Z czasów studiów mam gdzieś w przepastnych szafach zachowaną interpretację wiersza U wód Hiranjawati, nad brzegiem żałoby. Leśmian mnie dziś fascynuje przede wszystkim jako poeta prześwitów, przebłysków, intuicji nieskończoności, kreator i bywalec zaświatów, w które przecież stale powątpiewał. Czytam go trochę po „Rilkowsku”. Lem w rozmowie z Ewą Lipską tak żartował na jego temat: „Ciekawe skąd on tyle wiedział na temat Tamtego Świata?”.
Z drugiej jednak strony - jak pisał przed laty Jan Brzękowski i niedawno Ryszard Nycz – jest jeszcze Leśmian arcymistrz i rewelator języka, który otwiera drogę mistycyzującym lingwistom (jakim był na przykład Karpowicz) i dociera do takiej formy prawdy, która jest prawdą odkrywaną tylko w i poprzez literaturę. Nazwałam ja niedawno w szkicu o mickiewiczowskich motywach poezji Tomasza Różyckiego „nieprawdziwą prawdą sztuki”.
Na zakończenie spotkania przeczytałam fragment wiersza Poeta, w którym Leśmian nakreślił taki oto niezwykły, autokrytyczny, pełen dystansu i bardzo aktualny, właśnie nowoczesny konterfekt tej profesji i tego szczególnego powołania:
[...] ze łzami w gardle
Wiersz układa
pokutnie – złociście – umarle
Za pan brat ze
zmorami... Treść, gdy w rytm się stacza,
Póty się w nim
kołysze, aż się przeinacza.
Chętnie łowi
treść, w której łzy prawdziwe płoną –
Ale kocha
naprawdę tę – przeinaczoną.
I z zachłanną
radością mąci mu się głowa,
Gdy ujmie
niepochwytność w dwa przyległe słowa!
A słowa się po niebie włóczą
i łajdaczą –
I udają, że znaczą coś
więcej niż znaczą.
Magdalena
Rabizo-Birek