Adriana Szymańska - Przemienić się w jednym "o!" - PRZEGLĄD POWSZECHNY Nr 10 (1046) 2008 oraz "Księga objawień" ŁOŚGRAF, Warszawa 2012

     Krystyna Lenkowska
     „Sztuka białego”
     Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2008, s. 62.

          Ta poezja - jak każda sztuka związana językowo z intelektem, a treściowo z uczuciami - opiera się na paradoksach. Poszczególne zbiory wierszy Lenkowskiej, poetki, eseistki i tłumaczki mieszkającej w Rzeszowie, publikującej od początku lat 90-tych, budziły zaciekawienie ostrością, wręcz awangardyzmem formy i subtelną przeplatanką tematów, wśród których miłość i empatyczne oddawanie się światu budowały zasadniczy sens przesłania. Główne wzorce artystyczne nie zmieniły się do dziś: dystans formy i migotliwość znaczeń zamkniętych w precyzyjnie formułowanych frazach kształtują także nowe wiersze. Lenkowska jest nadal poetką osobną, niezależną od prądów i szkół poetyckich, choć jej postmodernistyczna, symbolizująca wyobraźnia przywodzi na myśl rodzimych i obcych lingwistów i symbolistów. Krzysztof Lisowski, pisząc o poprzednich utworach poetki też zauważył jej osobność i swobodę w wędrowaniu po poetyckich ścieżkach: to sprawa wytworzenia specyficznego dystansu między światem, a tym, kto opowiada, między opowieścią o „ja”, a kimś, kto - niejako z ptasiej, anielskiej może, jakiejś napowietrznej perspektywy - potrafi spojrzeć na samego siebie. To „obce oko” w nas pojawia się w dzisiejszej poezji niezwykle rzadko. („Nowe Książki” 11/2005).
          Ja sama, pisząc o zbiorze „Pochodnio, różo”, podkreślałam, że świadomość bycia sobą przesycona jest u Lenkowskiej poczuciem własnej wielokrotności, odbicia w innych bytach, osobach, pejzażach, kosmosach. (...) Jak we wróżbiarskim transie wędruje Lenkowska poprzez epoki, ich tragedie i ekstazy, wcielając się w coraz to inne postaci i ich znojne lub upojne przygody. („Nowe Książki”, 1/2002). Językowa czujność nie pozwala jej na wyjścia banalne, wynikajace z naturalnego toku mowy. Doświadczenia lingwizmu potrafi poetka tak przetworzyć, że opisywane sytuacje zdają się - będąc niepowtarzalne - być wspólne wielu osobom, wielu pokoleniom. Na tym polega nie tylko dar empatii, ale też kunszt indywidualnej ekspresji - jak w wierszu bez tytułu z nowego zbioru: Kiedyś nadchodzą ten dzień i ta noc / Że zasiadamy do wina co dojrzało/ Gdzieś między stepem a stepem. (...) Aż modry absynt pokrywa stół po horyzont / jakby nam pękła ostatnia kadź / A twoje oczy przychodziły do mnie wolne // Były stepem.
          Miłość, czułość - uczucia wyrażane przez Lenkowską ze szczególnym pietyzmem - zawsze posiadają wyrafinowane konteksty, niekiedy abstrakcyjną otoczkę; jakiś gwóźdź intelektualizmu przebić musi obowiązkowo sentymentalny miąższ przeżycia. Z obserwacji świata poddanego tak szczególnym zabiegom wynika szczególna mądrość, jak w wierszu „Mądry instynkt”, który wie co to niepotrzebna żarliwość, lub w wierszu „Tapir”, gdzie wędrująca przez świat bohaterka zmienia się będąc wciąż podobnie inną jak te miejsca. Patrzenie na świat poprzez zadomowione w sercu i umyśle paradoksy jest odkrywcze, często dodaje coś do wszechświatowego rachunku prawdopodobieństwa. Poetka żongluje znaczeniami z pogranicza jawy i snu, wyobrażenia i realności, przywołując Dajmy na to takie cuda. Nowy zbiór podzielony został na trzy cykle: „Uważny powrót w rodzinne strony”, „Miasto które nie przyszło” i „Wyoblanie”. To jakby próba doświadczenia różnego rodzaju czasów: przeszłego, teraźniejszego i przyszłego, a jednocześnie zanurzenie w równowadze wspólnego czasu. Z tym, że - jak to u Lenkowskiej - nie ma tu zanurzeń jednoznacznych, jednowymiarowych, jednostronnych. W tych wierszach toczy się podskórny nurt nacechowanej zmysłowo wieczności, która nadaje sens wszystkim doraźnym chwilom. Także chwili umierania, jak w wierszu „Uważny powrót w rodzinne strony” poświęconym bliskiej osobie. Tak wciela się poetka w doznania umierającego ojca - jak się domyślam: Można coś zrobić tuż przed swoją utratą świadomości.//Żeby tylko zdążyć dotknąć i nie tkwić za jakimiś plecami/ Za żadnym ciałem Nie krzyknąć ani pisnąć/ Imienia/ Nadaremno// Odejść tak jak zostać/ Bezszelestnie/ Na ostrzu// Pamięci.
          Oprócz wspomnień bliskich zmarłych i portretów żywych osób są też w nowych wierszach Lenkowskiej odwołania do ludzi sztuki, taki jej prywatny leksykon artystycznych powiązań. Artur Rimbaud, Franz Kafka. James Joyce, Frank Zappa, Jane i Thomas Campion, Andy Warchał - to są dla poetki punkty styczne z kulturą świata na mapie jej umysłu, z nich wywodzi się jej wrażliwość i aktywność intelektualna w sferze najistotniejszych poglądów na sztukę. Lenkowska ma mistrzów we współczesności, która tkwi przecież korzeniami w przeszłości. Już wiersz inicjalny kończy się znamiennym wyznaniem: Wszystko jest zapisane. (...) Wielkie dramaty zebrane w księgi wieczyste./ Płonie Globe nad Tamizą/ A teatr wciąż gwarny, pełen rzezimieszków/ I wielkich braci.// Stoimy na nabrzeżu półnadzy/ Drżącym światłem.
          Światło jako atrybut czy wręcz synonim istnienia pełnego, całkowicie realnego powraca w tych wierszach kilkakrotnie, nadając przeżyciom poetki wyrazistości i lekkości zarazem. Wiersz „Ciężar światła” rejestruje doświadczenie sacrum doznane przez bohaterkę dzięki spojrzeniom oczu zakonnych z klasztornych okien. Doznanie istotności tego spojrzenia jest tak dojmujące, że bohaterka musi walczyć o zachowanie nienaruszonej tożsamości: Nie upuściłam ani kamyka, ani jednej kropli.// Nie przesunęłam się o krok// O ziarenko// W swoją lekką stronę. Trud zachowania własnej tożsamości wobec polifonicznej agresji świata to jedna z głównych idei tej poezji. Wraca ona w tytułowym wierszu „Sztuka białego”, poświęconym pamięci Czesława Niemena. Wczesnowiosenny pejzaż z resztkami śniegu koresponduje tu z wymową słynnego rapsodu. Z prostych dźwięków jak z listków ułożony rapsod - mówi poetka, aby uprzytomnić odbiorcom subtelność powiązań między sprawami tego świata. Tytuł „Dziwny jest ten świat” nie pada, ale jest mowa o nazwie. która gra w kontrapunkcie.
          Dar wiązania, jednania różnorakich zjawisk w zmysłowych wizjach najpełniej objawia się w dwóch innych wierszach: „Wyoblanie” i „Wszystkie drogi prowadzą przez wodę”. Oba wiersze poprzez „wodne” motywy nasycają opisywany świat podobieństwami wynikającymi ze sztuki uważnego patrzenia i sztuki utrwalania zobaczonego. Największą pasją jest zostawianie śladów - mówi Lenkowska w wierszu „Wyoblanie”. Śladem zostawionym przez poetę jest wiersz. Także erotyk, w którym ukochany porównuje wybrankę do Nilu, a ona widzi długookie kobiety nurzające we mnie/ Śniade ręce, wąskie zwoje materii/ I purpurowe słońce w plastrach. Ten sugestywny obraz starczyłby za całą liryczną głębię, ale Lenkowska jest specjalistką od piętrowych skojarzeń, zawęźleń sensów. Druga część wiersza zawiera metafizyczną, można uznać, przebudowę wizji: Od tamtego dnia słyszę jak we mnie/ Krwią biegną/ Krążą po komnatach zamknięte na zamek/ Chirurgiczny/ Prawie symetrycznie.// I w tym, o! w tym dokładnie miejscu// Odchodzą/ Jakby// Wracały.
          W ten sposób, poprzez ulokowanie myślowej kody w abstrakcyjnym z pozoru „o!” dokonuje się w tym wierszu czasoprzestrzenna roszada. Poetka, pozostając sobą, wzbogaca się jednocześnie elementami zewnętrznego świata, czyniąc je wewnętrznym wyposażeniem własnej duszy. Stanisław Dłuski napisał we wstępie do tych wierszy, myśląc o ich autorce, że poezja kreacyjna i wychylona ku transcendencji nie pozwala zasnąć spokojnie. Po lekturze nowego zbioru Lenkowskiej długo będziemy mieć temat do przemyśleń, gdyż - jak mówi poetka w intrygującym poznawczo i artystycznie wierszu „Wybór doskonały” - Myśli nagromadzone od wielu/ Przestrzeni komponują się tu z wyjątkowym wdziękiem i finezją.


Adriana Szymańska PRZEGLĄD POWSZECHNY Nr 10 (1046), październik 2008