Adam Bienias UR, wprowadzenie do spotkania, 16.05.2014. Grand Hotel, Rzeszów

Po raz pierwszy z twórczością Krystyny Lenkowskiej zetknąłem się na studiach, kiedy "wracałem o świcie ranny w walce z namiętności", podobnie jak w jej wierszu "Zapach miłości". Razem z Poetką próbowałem zrozumieć wtedy sens i znaczenie tego uczucia. Ale Krystyna Lenkowska była ze mną także w niejednej podróży - tej literackiej i tej dosłownej, prawdziwej podróży. Wtedy mottem stawały się dla mnie słowa z jej wierszy - "Najbardziej tęskniłem więc na dworcach kolejowych", ale uświadamiałem też sobie, że "podróżować to znaczy żyć podwójnie". Dzięki Krystynie Lenkowskiej odkryłem jak piękny otacza nas świat, jak zaskakujący może być tak często opisywany przez nią świat przyrody. i wiedziałem już, że "nie wolno deptać przylaszczek". Ale Poetka odkryła także przede mną świat cierpienia i nieubłaganej starości. Odczułem to zwłaszcza wtedy, gdy podobnie jak bohaterka wierszy, jak ona sama, znalazłem się na metaforycznym "rogu ulic Pe i Jot". Dlatego na koniec postaram się odpowiedzieć na pytanie: "za co nie lubię poezji Krystyny Lenkowskiej?"

- nie lubię przede wszystkim za to, że moje niezapisane myśli stają się zapisanym przez nią wierszem - oryginalnym, kunsztownym i zachwycającym
- nie lubię też za to, że nie każdy jej tomik kończą moje ulubione "Kraśki", w których skrótowo i żartobliwie podchodzi do świata
- nie lubię tego, że jej fantastyczny tom "Tato i inne miejsca" nie otrzymał nominacji do Nike, nie mówiąc o tym, że zasłużył na wszelkie możliwe nagrody literackie
- czasem nie lubię tego, że Lenkowska nie urodziła się w czasach Emily Dickinson, choć wtedy nigdy bym jej nie poznał
- a najbardziej nie lubię tego, że w tym zabieganym świecie mamy tak mało okazji, by się spotkać.

Dziękuję Krystynie Lenkowskiej za wszystko, czego tak bardzo nie lubię w Jej poezji.