FRAZA nr 4 (90) 2015
Naród
Andrijowi Bondarowi
Ukraiński pisarz (niezły) mówi
że naród mu niepotrzebny
ciekawe i oryginalne że mówi to teraz
niedługo po Majdanie czyli Rewolucji Godności
i w trakcie wojny na Wschodzie Ukrainy
w końcu nie musi się od razu zaciągać do wojska
może się tylko zaciągnąć papierosem lub trawką
i na przykład napisać manifest taki
że okupantowi pójdzie w pięty
ale żeby być tak obojętnym na to słowo?
się dziwię
zwłaszcza że się wie że on kocha niektórych Polaków
a Polacy wiadomo patriotyzm wysysają z krwią i z krwi
(że wymienię tylko Gombrowicza i niech mnie trzaśnie i ściśnie jeśli Witold G. nie zbił kapitału na swoim narodzie)
mnie - to jakby też naród niepotrzebny na co dzień
się dziwię sobie po cichu
a w szczególności niepotrzebny mi jego tłum napierający na jedynie słuszną prawdę
niepotrzebny mi jego głos w megafonie pod kościołem lub ratuszem lub marketem (dlaczego megafon na pół miasta skoro w środku wciąż wolne ławki krzesła wózki?; a może właśnie dlatego)
z dwojga złego
powiem szczerze
choć nie wiem czy to bezpieczne
wolę beznarodowca niż narodowca
fanatyków wszelkiej maści boję się jak dżumy
ale jednak naród to naród
zwłaszcza swój naród
bo przecież nie można zaprzątać sobie głowy kilkoma narodami naraz
nie wystarczy czasu zdrowia i serca
jednego życia zabraknie
jeden naród ma wspólną historię
no, co najmniej bardzo podobną
naród ma wspólny język (nasz ma, co się ceni, bo to wiele upraszcza; czasem tylko akcent mu się kolebie)
naród śpiewa ten sam hymn (bywa, że z diametralnie różnych powodów)
naród można rozpoznać po przekleństwach i modlitwach
a swojskość jest jak ojciec i matka
naród jest przyczynkiem do rozmowy o tym że bywa przyczynkiem do wojny i pokoju
naród jest mi stanowczo potrzebny od czasu do czasu
choćby po to żeby napisać ten wiersz z jakiegoś punktu widzenia.