Przekłady |  GW |  WIZJE |  ALBERO |  Fraza |  Kwartalnik Artystyczny 2017 |  Odra 2013 |  PIW |  CZAS LITERATURY

Czas Literatury nr 4 (24) / zima 2023/24

BLASKI I CIENIE ŻÓŁCI

Inspiracją pomieszczonego tu przekładu poematu George’a Szirtesa były dwa obrazy Marca Chagalla, Żółty pokój1 oraz Rabin2. Nawet tytuł swojego wiersza wziął poeta z pierwszego obrazu.

Opiszmy pokrótce oba te dzieła sztuki wizualnej, bo korespondują z poematem Szirtesa poprzez kolor jako symbol; a także poprzez wielowymiarową i wieloznaczną żółć na poziomie wizji i języka.

Żółty pokój Chagalla ma swoją nazwę od koloru, zagarniającego przestrzeń obrazu, który jest pokojem. Żółć jest dopełniona kontrastującą bielą samowaru na stole. Światło nocy dochodzące przez drzwi nie-drzwi próbuje rozsadzić wnętrze. I choć świat zewnętrzny jest w zdecydowanych odcieniach fioletu, różu, wiśni i granatu, jego światło nie jest w stanie przebić się do Żółtego Pokoju. Pokój jest rozświetlony swoją własną nieprzenikalną żółcią. Wszystkie obiekty unoszą się (jak to u Chagalla) – krzesło, stół, nawet ściany i deski podłogowe. Tak jakby demonstrowały poczucie wiecznej niestabilności materialnego świata. Po jednej stronie obrazu znajduje się postać kobiety siedzącej na krześle, z głową „do góry nogami” osadzoną na szyi, jakby jej świat stanął na głowie, ale kobieta nie mogła nic z tym zrobić, tylko nieruchomo siedzieć na krześle i uśmiechać się do siebie. Po przeciwnej stronie stołu dziwne zwierzę, jakby monstrualny pies skrzyżowany z koźlęciem bez rogów, patrzy wyczekująco na przygotowane trzy szklanki do herbaty, choć w pokoju znajdują się tylko dwie osoby – siedząca kobieta i wychodzący mężczyzna, próbujący, jakby nieskutecznie, przebić ścianę żółtego immamentnego światła. Ten pozornie zwykły, skromny pokój jest fantasmagorycznym obrazem, który symbolizuje zagadkę istnienia. Pokazuje irracjonalność ludzkiego losu, tajemnicę bytu i pewną małą porcję podskórnej nadziei w szczelinie pomiędzy światami nieprzystających kolorów.

„Wewnętrzne światy są także tematem obrazu Rabin, powstałego w Paryżu w 1912 roku, na którym rabin przerywa lekturę książki, by zafundować sobie szczyptę tabaki. Koncentrując się na żółci, zieleni i czerni, paleta obrazu w równym stopniu współtworzy enigmatyczną atmosferę obrazu, co odwrócony podpis artysty”.

„Sztuka wydaje mi się bardziej stanem umysłu” – powiedział Chagall swojemu przyjacielowi Guillaume’owi Apollinaire’owi.3

Jednak George Szirtes nie pisał o obrazach Chagalla, a o sensie, którego szukał w tych dwóch malarskich dziełach, a może też w innych obrazach swojej pamięci. Na pewno również w pamięci odziedziczonej po przodkach, zwłaszcza po rodzicach – domyślnej, zaadoptowanej jak nieswoje-swoje dziecko. Pamięci cudownego i nienawistnego koloru żółtego, który kojarzy się z żydowskością.

Każdy żyd w czasie wojny był skazany na opaskę z żółtą gwiazdą Dawida – znak rozróżniający, który Niemcy narzucili izraelitom w III Rzeszy i w krajach okupowanych. Za jej brak na ubraniu formalnie groziła kara więzienia, lecz praktyka była znacznie okrutniejsza.

Więc bycie żydem oznaczało przykucie do metaforycznego (i nie) pokoju-celi, mniej więcej takiego jak ten opisany w wierszu poety. Pokój był punktem wyjścia do świata, na zewnątrz którego było miasto i niebo. One niosły pokusę wolności, ale i zagrożenie. Żółty Pokój to miejsce zapewniające jednocześnie bezpieczeństwo i izolację.

Rodzina George’a Szirtesa to świeccy, niepraktykujący żydzi. Jego matka wypierała fakt bycia żydówką. Może dlatego poemat koncentruje się na ojcu poety, a poprzez ojca na żydowskości, jego własnej i na żydowskości w ogóle.

Temat ten zawsze dotkliwie nurtował poetę, który w wieku ośmiu lat wraz z rodzicami przybył z węgierskiego Budapesztu do Wielkiej Brytanii jako uchodźca.

Żydowskość symbolizowana przez Żółty Pokój to dla Szirtesa zagadka do wiecznego rozwikływania. Najpierw zmierzył się z tym tematem w książce pod tytułem Mapping the Delta (2016), a potem w najnowszej pt. Fresh Out of the Sky (2021). Mówi: „Oczekiwałem, że w wierszu Żółty pokój mój zmarły ojciec czegoś mnie nauczy, coś mi uświadomi”.

Istnieją więc dwie części Żółtego pokoju. W tym numerze „Czasu Literatury” prezentowana jest druga część poematu. Niemniej oba wiersze są niezależne i nie tworzą żadnej chronologii, bo nie jest to utwór narracyjny, więc nie ma kontynuacji jako takiej. Łącznikami są żółty pokój i ojciec. Połączenie pierwszego zestawu z drugim ma zasadniczo charakter techniczny i tematyczny. Mogą być czytane oddzielnie i w dowolnej kolejności.

Powstały w 2016 roku Żółty pokój w tomie Mapping the Delta zaczyna się od kadru z tytułowego Żółtego Pokoju, później stopniowo wychodzimy na zewnątrz, na przykład na Ulicę Krokodyli (nie jest to pierwsze ani jedyne nawiązanie do Brunona Schultza w poezji Szirtesa). Jednak ta część wiersza nie poszerza znacząco przestrzeni tego obrazu, na ogół trzyma się pokoju, jakby kurczowo.

Druga część (2021) dotyczy śmierci bohatera poematu. Również zaczyna się w pokoju, jednak dość szybko i nieoczekiwanie (jak w historii Holokaustu) wysyła bohatera, czyli ojca, do getta. A kończy się obrazami kurzu – jego prochów po kremacji. Ten wiersz nie wydaje się zmierzać dokądkolwiek, on krąży. Podstawowa jednostka wiersza składa się z dwuwierszowych części, w których zakończenia drugiego wersetu są takie same jak pierwszego, ale w kolejności lustrzanej. Od czasu do czasu werset przechodzi w płynną, swobodną formę refleksji kwestionowania siebie, to znów afirmowania swojego status quo. Poeta próbuje odkryć, co oznacza dla niego bycie żydem, skazanym (i nie) na żółć żółtego pokoju.

Krystyna Lenkowska | poetka, tłumaczka, eseistka,
wydała kilkanaście tomów poezji, jedną powieść oraz przekłady
poezji Emily Dickinson. Jest członkinią SPP, STL oraz ZAiKS

George Szirtes

Żółty pokój

Wchodzenie do żółtego pokoju

Posłuchaj, jakiś stwór rusza się w kącie
żółtego pokoju. Na wpół dziecko – na wpół dorosły,
on ma imię i nazywają go: Lah-tsi-ka.
Mój ojciec, czule zawołany przez groźną ciotkę,
idzie w jej kierunku, jakbym ja szedł, i raz poszedłem.

Ale on już zrobił to, czego ja nigdy nie zrobiłem,
to znaczy umarł. Jak i oczywiście jego ciotka
i każdy kto wołał na niego Lah-tis-ka.
To dom zmarłych gdzie wchodzi się jako dorosły
a wychodzi jako dziecko wciąż przycupnięte w kącie.

*

To płonący pokój. Jasnożółty pokój
jaki widział Chagall w dzieciństwie, opustoszałość,
która jednocześnie jest bogata we własną przeszłość;
pokój ciszy i jęku i cichego czytania;
gazet lub świętych tekstów lub ksiąg rachunkowych.

To pokój, o którym niewiele należytych raportów.
Trzeba tam usiąść i przeczytać w milczeniu
dowolny tekst, który ofiarowuje ci przeszłość.
Nie sądzę abyś myślał o opustoszałości.
Dla ciebie pokój to po prostu pokój, i to jest ten pokój.

*

Pobudka. Wstawać. Trzeba ruszać do pracy.
Nie jesteś już dzieckiem. Musisz otworzyć drzwi
i wyjść na wspólne ulice i do wspólnych biur.
Musisz wykonywać swoją nową pracę, która jest tym, co Czas
oferuje ci teraz, w tej chwili, w tej epoce.

To po prostu chwila epoki jak każdej innej epoki.
Życie jest tym, czym jest. Jesteś tworem swojego czasu
i jesteś zobowiązany do pełnienia jego doraźnych urzędów.
Widzę jak idziesz w dół ulicą, do góry po schodach, do drzwi
z tabliczką duch. To, na razie, twoja praca.

*

Powiedz nie do melodramatu, powiedz nie
żałości nad sobą. Powiedz nie frazesom,
kronikom, które dźwigają zbyt ciężki

symbol. Powiedz nie
przydzielonej ci roli. Powiedz nie
przydzielaczom, którzy cię wkluczają.
Powiedz nie gettu,

rytuałowi, który odprawiasz we własnej pamięci,
słownikowi, którym się posługujesz. Powiedz nie

praktycznie wszystkiemu, swojej ciotce, swojej
matce, siostrze, zmarłej krewnej, swojemu
odbiciu w lusterku do golenia,

wszystkim pokojom łącznie z żółtym.
Powiedz NIE do żółtego pokoju.
Szczególnie do żółtego pokoju.

Powiedz nie powiedz nie powiedz nie powiedz nie powiedz nie
/ powiedz nie
Zacznij jeszcze raz. *

*

Twoja intymność kroczy przed tobą. Czuję ją
jak tylko wchodzisz do pokoju. To oddech
wydestylowany w potrzebę, szorstkość zawsze niepewna
siebie. To pragnienie bycia kochanym, rozciągania
siebie do najbardziej intymnych kręgów.

Są, jednak, kręgi
poza tym pokojem. One nie powinny się zakreślać
na prywatne pokoje, prywatne mieszkania. One nie mają
domu.
Są biurami i więzieniami. Są zmrożonym oddechem
idei, które wyczuwasz. Oto jedna z nich. Czujesz ją

*

jak dotyka twojego karku. Jest zimna i śmiertelna. Zanim
wstaniesz i ruszysz, czekasz, spokojny i zdecydowany
żeby pracować nad swoim upływem niewinności.
/ Nie rozmawiasz
z nami o tym. Mówisz w rozpaczliwie delikatnym języku,
który wyłania się z ciepłych łóżek i długich nocy.

Noc w żółtym pokoju jest tylko jedną z wielu nocy:
to noc świata gdziekolwiek. Mówi językiem
zakończeń i przebudzeń. Tak mówi natura,
zadowolona z tego, co już zostało ustalone.
Wszystko będzie dobrze, mówi, jeśli tylko poczekasz.

Czekasz żeby ustalić swój własny intymny
krajobraz. Czekasz żeby uporządkować swoje akta.
Czekasz aż miną cienie, aż kalendarz
odleci od ściany i wyfrunie przez otwarte okno.
Czekasz na chwilę spokoju jak ta.

To jest chwila spokoju. Są chwile jak ta
na czubku języka. Właśnie otworzyłeś okno,
wkracza słoneczne światło i przestawia kalendarz
w stałą teraźniejszość. Oto akta żółtego pokoju
w dobry dzień, przyjemny, pożądany, intymny.

*

Mówię do ciebie jakbym cię
widział
jako funkcja moich własnych krótkowzrocznych oczu.
Nie potrafię oddzielić cię od mgły
która cię otacza.

Próbuję ulokować cię w twojej własnej dziedzinie.
Próbuję ci pomóc unosić się w tym
powietrzu czasu. Próbuję
zobaczyć jak dostałeś się tu

gdzie ja jestem, jak gdyby twoje oczy patrzyły przez moje.

Za późno na to, szepczesz.

Dzielnica żydowska

Oto dzielnica żydowska, późniejsze getto.
Dziesiątki sklepów, małych interesów, martwych imion
pomiędzy klasycznymi portalami dziurawymi od kul,
które stanowią historię humoru.
Weź mnie tam, tatusiu, kup mi coś.

Przedstaw mnie handlarzom. Powiedz mi o czymś
czego nie wiem. Prowadź mnie przez żarty,
które opowiadasz przy kolacji. Wydłub kule z portali.
Pokaż mi te twarze. Zwróć im imiona.
Otwórz mi oczy. Otwórz bramy getta.

Getto i getto:
przez które z nich mnie prowadzisz
i gdzie są te bramy?
Gdzie są te uszy i oczy i nozdrza i palce
tego miejsca, które mi pokażesz?
Czy pokażesz mi Wenecję i przedstawisz
Lichwiarzowi?
Czy jest sklep na Rialto
gdzie sprzedają funty mięsa?

Drogi ojcze, to retoryczne pytania
ale ty musisz coś wiedzieć,
nawet jeśli to tylko mapa

lub mapa widmo

według której ulic idziesz, jak ja muszę iść moją drogą
czy to przez sny, czy w ulicznym ruchu na jawie
ruchu gestu i znaku i ciszy,
która jest moją ciszą

Patrz słońce świeci przez okno żółtego pokoju
tworząc cienką taflę olśniewającego światła
prawie takiego jak gorejący krzew,
choć nie ma nic w krzewie prócz symboli
i nie samymi symbolami człowiek żyje

nawet w izolacji
nawet w piecu nie ma światła o takiej konfiguracji.

*

W dniu, w którym wyruszyłeś na front nie mogłeś
wziąć getta ze sobą choć w nocy
czułeś jego blask emanujący z księżyca
liżącego żółtą podłogę domu jakby
był głodny kurzu i fetoru i gnicia.

Może chodziło tylko pokój, gnicie,
zwykłą żółtaczkę i zieloną żółć, które pokonasz jeśli
szczęście ci dopisze z łaski księżyca,
który zanurzał się i wynurzał z chmury całą krótką noc
w miejscach gdzie pragnąłeś być, a nie byłeś.

Proch

Twój proch jest wciąż w swoim pudle, jeszcze nierozsypany
w żadnym miejscu, które mogłoby być ci drogie,
bo nie wiemy gdzie ulokowałeś swoje marzenia
lub nadzieje, jeśli w ogóle było takie miejsce,
jakaś ulica lub pole lub pokój, dom lub łóżko.

To mogło być morze, osiadłe na dnie morza
lub odpływające na fali do łaskawego miejsca
na odległej wyspie, wyspie, o której ja też marzę.
Twój proch ciąży mi jakbym miał cię donieść
do jakiejś spójności choć sam jestem w rozsypce.

*

Twój proch, obóz, olśniewająca ucieczka
rankiem przez pola. Jak je dopasować
do siebie? Czy proch ucieka do większej wolności
gdy go zdmuchnąć z otwartej dłoni? Gdzie leci?
Gdzie twój poleciałby teraz gdyby tylko mógł?

Proch nie mówi, odpowiadasz, jakbyś mógł.
Jestem tu od jakiegoś czasu, teraz muszę
wyjść do czegoś co może być innym światem.
Opuściłem żółty pokój, wyszedłem na plac
i obserwowałem jak proch ucieka poprzez zimne powietrze.

*

Wciąż żółty pokój, który jest tylko
prochem
na zimnym wietrze, zawisa
na chwilę i ucieka, jak głos

który przestał mówić, pokój
w wątpliwej żółci, światło
które jest latarnią stworzoną z historii,
osobliwie żółtej historii, która oddycha
swoim własnym żółtym prochem

prochem którego nie potrafię zebrać ani pozbierać w całość
ani nawet urzec prostą nazwą. Deszcz

spada na plac, miękki
niekończący się deszcz.

I proch, O, tu. O, teraz.

Obwód zamknięty i klincz

To zmierza donikąd, narzekasz,
i masz rację. Utknąłeś w jednym złym roku
i trzeba potężnego szarpnięcia żeby cię wyciągnąć.
Odtąd życie będzie gorsze przez jakiś czas
ale wiesz że przeżyjesz, pociesz się tym.

Lecz nie, nie ma z tego żadnego pocieszenia,
narzekanie, brak pocieszenia, przez dłuższy czas.
Nie zaprzeczaj, mówię. Albo cię wywołam
jak coś o czym jeszcze nie pomyślałem. Może
w przyszłym roku dam ci powód do narzekań.

*

Nie ma sensu spierać się ze zmarłym, a tym bardziej
ze sobą. Wszystko co z tego wychodzi to poezja.
Marna pociecha. Jesteśmy w martwym punkcie
ty i ja.

Widzę jak w ogrodzie grasz
w karty z przyjaciółmi, papieros

w ustach. Częstujesz mnie papierosem.
Pokazujesz mi plik zagranicznych kart.
Wyjaśniasz zasady. Siedzisz tak bardzo nieruchomo
jakbyś w głowie komponował wiersz
ale o tym nie powiesz.

*

Ten wiersz krąży i krąży i nie może się wydostać.
On nie ma obszaru. Nie może wyjść poza swój graniczny
krąg. To jest okólność definicji.
Żółty pokój jest gdzieś w centrum.
Tam ludzie zapalają swoje lampy.
Jak łatwo tam wejść
skinąć do siedzących w samym centrum
pokoju, pewnych własnego samookreślenia
swojego tajnego stowarzyszenia, znajomego kręgu
kroków biegnących i tworzących ucieczkę.

Z języka angielskiego
przełożyła Krystyna Lenkowska

George Szirtes | brytyjski pisarz i tłumacz z języka węgierskiego na angielski. Pochodzi z Węgier, przez większość życia mieszka w Wielkiej Brytanii. Laureat wielu nagród, m.in. T.S. Eliot Prize (2004). Od 1982 roku członek Royal Society of Literature.

1 Żółty pokój, 1911, Muzeum Leopoldów, Wiedeń, Austria.
2 Rabin, 1912, Muzeum Städel, Frankfurt nad Menem, Niemcy.
3 Na podstawie informacji https://sammlung.staedelmuseum.de/en/work/one-says-on-dit