Annę Carson, Zeszyty Literackie nr 94, 2006 nr 2
I. DEDYKUJĘ TĘ KSIĄŻKĘ KEATS’OWI (CZY TO TY MI POWIEDZIAŁEŚ, ŻE KEATS BYŁ LEKARZEM?) SKORO DEDYKACJA MUSI BYĆ NIEDOSKONAŁA JEŚLI KSIĄŻKA MA POZOSTAĆ WOLNA I DLA JEGO ODDANIA PIĘKNU.
Rana wydziela swoje własne światło
mówią chirurdzy.
Gdyby zgasić wszystkie lampy w domu
można by opatrzyć tę ranę
tym co z niej świeci.
Zacnemu czytelnikowi ofiaruję zaledwie analogię.
Zwłokę.
„Użyj zwłoki zamiast obrazka lub obrazu –
zwłoki w szkle
jak ty byś powiedział wiersz w prozie albo spluwaczka w srebrze”.
A więc Duchamp
od Panny młodej rozebranej do naga przez swoich kawalerów
co stłukła się na osiem części w drodze z Brooklyńskiego Muzeum
do Connecticut (1912).
Co się odwleka?
Małżeństwo sądzę.
To kołyszące się miejsce jak je nazwał mój mąż.
Spójrz jak to słowo
świeci.
II. ALE DEDYKACJA JEST ZALEDWIE SZCZĘŚLIWIE DOBRANA JEŚLI WYSTĘPUJE W OBECNOŚCI ŚWIADKÓW – TO JEST W GRUNCIE RZECZY PUBLICZNE PODDANIE SIĘ JAKBY W KATEGORII WALKI
Wiesz że byłam mężatką dawno temu i kiedy mnie opuścił mój mąż zabrał moje notatki.
Taki kołonotatnik.
Znasz to modne chytre słowo pisać. On lubił pisać, nie lubił rozpoczynać
sam każdej myśli.
Używał moich początków do różnych końców, na przykład znalazłam w kieszeni list który zaczął (do swojej ówczesnej kochanki)
zawierał zwrot który przepisałam z Homera: εντροπαλισμενη oto jak Homer mówi Andromacha szła
po rozstaniu z Hektorem – „często oglądając się za siebie”
szła
w dół z trojańskiej wieży i kamiennymi ulicami do domu swojego wiernego
męża gdzie
ze swoimi kobietami podniosła lament za żywym mężczyzną we własnych komnatach.
Wierny niczemu
mój mąż. Więc dlaczego kochałam go od wczesnej młodości do późnego wieku średniego a orzeczenie rozwodowe przyszło pocztą?
Piękno. Żaden wielki sekret. Nie wstydzę się powiedzieć że kochałam go za jego piękno.
Tak jakbym znowu pokochała
gdyby podszedł blisko. Piękno przekonuje. Wiesz że piękno umożliwia seks.
Piękno czyni seks seksem.
Ciebie jeśli ktoś to pojmuje – cii, przejdźmy
do naturalnych sytuacji.
Inne gatunki, które nie są jadowite, często mają ubarwienie i wzory podobne do gatunków jadowitych.
To naśladownictwo jadowitych przez gatunki niejadowite nazywa się mimikra.
Mój mąż nie miał nic z mima.
Wspomnisz oczywiście gry wojenne. Skarżyłam ci się dość często
kiedy oni byli tu całą noc
z planszami rozłożonymi i kilimami i lampkami i papierosami jak w namiocie
Napoleona przypuszczam,
kto by zasnął? Ogólnie rzec biorąc mój mąż był człowiekiem który wiedział więcej
o Bitwie pod Borodino
niż o ciele własnej żony, znacznie więcej! Napięcia lały się po ścianach z dołu do góry
i po suficie,
czasami grali od piątkowej nocy do poniedziałku rano bez przerwy, on
i jego bladzi gniewni przyjaciele.
Pocili się brzydko. Jedli mięsa krajów w które grali.
Zazdrość
była niemałą częścią mojego związku z Bitwą pod Borodino.
Nienawidzę tego.
A ty.
Po co grać całą noc.
Ten czas jest prawdziwy.
To jest gra.
To jest prawdziwa gra.
Czy to cytat.
Chodź tu.
Nie.
Chcę cię dotknąć.
Nie.
Tak.
Tamtej nocy kochaliśmy się „na serio” po raz pierwszy
chociaż byliśmy po ślubie od sześciu miesięcy.
Wielka tajemnica. Nikt nie wiedział którą nogą zacząć i do dzisiaj nie jestem pewna
czy zrobiliśmy to dobrze.
Wydawał się szczęśliwy. Jesteś jak Wenecja powiedział pięknie.
Następnego ranka
napisałam krótką mowę („O defloracji”) którą ukradł i opublikował
w pomniejszym kwartalniku.
W sumie to była charakterystyczna interakcja pomiędzy nami.
Może powinnam powiedzieć idealna.
Nikt z nas wtedy jeszcze nie widział Wenecji.
III. A W KOŃCU DOBRA DEDYKACJA JEST ZAWOALOWANA (ZASŁYSZANA, ETC.) JAKBY „LA DONNA E MOBILE” VERDI’EGO BYŁA WIERSZEM WYDRAPANYM NA SZKLE
Jego kochanka w owym czasie – dla niego rzeczywiście koncepcja „kochanicy” samej w sobie – była Francuzką.
Jego przyjaciele mówili mi że się nie myła i w knajpach miała zwyczaj zamawiać litrami szampana na jego rachunek.
Wyobrażam sobie jak się krzywił, klął, wzdychał, podnosił ręce i uwielbiał to.
Zabrał mnie na film o księgarni w Paryżu
której właściciel lubił gdy jego asystentka
wspinała się na drabinę po książkę potem suwał ręką po jej nodze w górę.
Właśnie tak – jedną ręką, przez chwilę. Jej rumieniec rozgrzewa widownię.
Za każdym razem kiedy mówił Idź, ona szła.
Skąd ludzie biorą moc nad innymi powiedział ze zdziwieniem kiedy wyszliśmy na ulicę. Siniaki także napawały go zdziwieniem.
Nie mogłam sprostać tej potrzebie,
podobno ona mogła. Powodem dla którego wymieniam mycie jest fakt, że zastanawiało mnie dlaczego
nic z tego nie wydawało się nieczyste z jego punktu widzenia.
Nic z tego nie było orgazmiczne dla niego,
jego napór – analityczny można by rzec, niczym odkrywanie nowego kryształu.
Czy niewinność jest jednym z kamuflaży piękna?
On mógł wypełniać struktury
groźby światłem jak pierwszy olej z oliwy. Zaczęłam rozumieć naturę
jak jakąś głęboką rozpadlinę w której człowiek jest zanurzony, idąc w ciemność.
Tak opóźniam znowu.
Cała w płomieniach i koziołkująca po niebie oto jak się czułam tej nocy kiedy mi powiedział
że ma kochankę i z nieśmiałą dumą
wysunął fotografię.
Nie widzę twarzy powiedziałam ze złością, rzucając nią. Popatrzył na mnie.
Byliśmy przy oknie (w restauracji) wysoko nad ulicą,
trochę więcej niż rok po ślubie.
Szybka robota powiedziałam. Czy wyjdziesz z siebie powiedział.
Stłukłam szybę i skoczyłam.
Teraz oczywiście wiesz
że to nieprawdziwa historia, to co się stłukło nie było szkłem, to co spadło na ziemię nie było ciałem.
Lecz wciąż kiedy przypominam sobie tę rozmowę oto co widzę – siebie pilota myśliwca
katapultującą nad kanałem. Jak się zabijam.
Och nie jesteśmy wrogami powiedział. Kocham cię! Kocham was obie.
Czy to nie pan Rochester zgrzyta zębami i mówi nam
w czasie krótszym niż dwie minuty że zazdrość ze swoim obślizgłym zielonym sykiem
potrafi zjeść do jądra serca, ta formułka przydarzyła mu się
kiedy siedział w piżmie i bursztynie
paryskiego balkonu
oglądając swoją operową piękność przybywającą na ramieniu obcego kawalera?
Pozostać ludzkim to przełamać ograniczenia.
Pokochaj to jeśli możesz. Pokochaj to jeśli masz odwagę.
ANNE CARSON
Tłum. Krystyna Lenkowska