2022 |  2017


KWARTALNIK ARTYSTYCZNY 4/2022 (116)
DANA GIOIA - wiersze



KWARTALNIK ARTYSTYCZNY 2022

 

 

DANA GIOIA

 

 

 

 

WZGÓRZA KALIFORNII W SIERPNIU

 

 

Mogę sobie wyobrazić kogoś, komu

te pola wydają się nieznośne, kto wszedł

na zbocze w upale przeklinając kurz,

trzask kruchych chwastów pod stopami

i marzył o cieniu jeszcze kilku drzew.

 

Kogoś ze wschodu szczególnie, kto gardzi

niedostatkiem lata, suchymi

pokręconymi kształtami czarnych wiązów,

chaszczami karłowatych dębów, krajobrazem

już wydrenowanym z zieleni przez sierpień.

 

Kogoś, kto pośpiesznie omija kłujące

osty, wyczyńce polne, maki złociste,

bo wie, że tu wszystko to tylko chwast,

więc nie może pojąć, że te drzewa

i rzadkie brązowe krzaki są żywe.

 

Nienawidzi jasnego spokoju księżyca

bez wiatru, bez ruchu,

z jedyną inną żywą istotą –

jastrzębiem żądnym żeru, podwieszonym

pod oślepiającym od słońca błękitem.

 

A jednak jak łagodne to się wydaje komuś,

kogo wychował krajobraz bez deszczu –

linia horyzontu wzgórza, kilka

drzew na krzyż, trawa,

puste niebo, pragnienie wody.

 

 

 

 

NIC NIE GINIE

 

 

Nic nie ginie. Nic nie jest tak małe

aby nie wróciło.

Wyobraź sobie

że będąc dzieckiem w dniu jak ten

trzymałeś nowo wybitą monetę i miałeś

wybór jak ją wydać według własnego

pragnienia.

Dziś ta moneta wraca do ciebie,

data wytarta, stara inskrypcja niewyraźna,

postać pokryta gładkim nalotem

po tym, co się zużyło, zostało przekazane, zastąpione

czymś innym godnym uwagi, a ona jest warta

trochę mniej za każdym razem.

Teraz powraca

i pomyślisz, że jest nieważna, zapodziejesz

ją w kieszonce na drobne jak jeszcze jedną rzecz

niewartą liczenia, niewartą wyróżnienia.

To jest błąd, którego musisz dziś uniknąć.

Kiedyś wysłałeś ją w podróż do siebie.

Teraz trzymasz w dłoni. Przyjmij ją jak

Drobiazg dziś pozyskany.

I poczuj

że znów musisz wybrać, ale znacznie mniej.

 

 

 

 

DROGA

 

 

Czasem czuł, że minął się z życiem

Będąc zbyt zajętym jego poszukiwaniem.

Kiedy badał dystans, często okazywało się,

Że przebył wiele mil nieświadomie

I ktoś inny szedł obok. Najpierw przyjaciele,

Potem kochanki, teraz dzieci i żona.

Dobrzy towarzysze – ofiarni, życzliwi,

Ale podobnie zdezorientowani, że tam byli.

 

Zauważył wtedy, że nikt nie wybrał drogi –

Wszystko jakby dryfowało pchane wspólną siłą.

Z każdym dniem ścieżka stawała się prostsza,

Bo była wydeptana i przeważnie szła w dół zbocza.

Droga przed nim jawiła się niewyraźna w mroku.

Dokąd to kiedyś zamierzał iść, i z kim?

 

 

 

 

STRZEŻ SIĘ RZECZY PODWÓJNYCH

 

 

Strzeż się rzeczy podwójnych:

zestawu noży, spinek do mankietów w szufladzie,

kostek do gry, dwóch dam w talii, oczu

kogoś siedzącego obok.

Uważaj na tę pustą minutę wieczoru

kiedy patrząc na zegar widzisz, że

jego wskazówki są ustawione na tej samej godzinie

którą dostrzegłeś przy porannej kawie.

To te chwile, których należy się wystrzegać

kiedy nie ma niczego tak znajomego

ani tak bliskiego co by cię nie zdradziło:

 

bliźniak, zapasowy klucz, echo,

twoje własne odbicie w szkle.

 

 

 

 

PRZESŁUCHANIE W POŁUDNIE

 

 

Tuż przed południem często słyszę głos,

Cyniczny i natrętny szept w mojej głowie.

To ten lepszy człowiek, którym mogłem być

Oszacowuje życie jakiego nie wiodłem.

 

Nie potrafi pojąć co za ciężki błąd

Obdarzył mnie życiem, a jego nie chce począć.

Z żalem ogląda swawolnego brata

I swojej pogardy nie trudzi się przykryć.

 

„Co to za osoba, którą pozorujesz?”

Pyta, „Daremny święty, mizdrzący się nudziarz,

Przyblakły koneser wypalonej rządzy,

Bezwolny pustelnik łypiący na drzwi?”

 

„Chaos jak różę hodujesz w wilgoci

Kłamstw zbyt słabych by były nieprawdą,

I role podrzędne odgrywasz w tej rewii,

Ekstrawagancki i pusty, czyli właśnie ty”.

 

 

 

 

Tłumaczenie: Krystyna Lenkowska