KWARTALNIK ARTYSTYCZNY nr 93 (1/2017)
Emily Dickinson
130
To dni gdy Ptaki wracają -
Niewiele tak - Ptak lub dwa -
Żeby popatrzeć wstecz.
To dni gdy niebo wznawia
Starą - sofistykę Czerwca -
Modry i złoty błąd.
O, fałsz co nie oszuka Pszczoły -
Jego wiarygodne pozory
Kuszą moją wiarę.
Aż łany kłosów zaświadczą -
I w odmienionym powietrzu
Płochy liść pośpieszy.
O, Sakramencie lata,
We Mgle Komunio Ostatnia -
Nie odmawiaj dziecku
Twojego znaku z nieba -
Poświęconego chleba
Nieśmiertelnego wina!
c. 1859 1890
254
"Nadzieja" to jest rzecz z piór -
Na gałęzi duszy -
Co śpiewa melodię bez słów -
I nie milknie - nigdy -
Najsłodszą - słychać - w Wichurze -
I straszna ta burza -
Co mogłaby speszyć Ptaszka
Co tak wielu ogrzał -
W kraju chłodu - i na obcym
Morzu ją słyszałam -
Nawet - wyczerpana - Skrajnie,
Okruszka - nie chciała.
c. 1861 1891
298
Zastępy - mnie odwiedzają -
Samej, nie dają być -
Nieznana Kompania -
Co przechytrza Klucz -
Nie mają Imion, i Strojów -
Kalendarzy - i Krajów -
Ale wszędzie Domy
Jak Gnomy -
Posłańcy w duszy -
Ich Przyjście głoszą
Odejścia - nigdy -
Bo nie odchodzą -
c. 1861 1932
303
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zamyka Drzwi -
Do jej boskiej Większości -
Już nie wejdzie nikt -
Nie porusza jej - Rydwan - co staje -
W niskiej Bramie -
Ani - Król klękający w progu
Na Dywanie -
Z rzesz - wybiera Jednego - znam ją
Od lat -
Potem - zwiera Zawory uwagi -
Jak Głaz -
c. 1862 1890
324
Inni święcą Niedzielę w Kościele -
Ja, święcę ją w Domu -
Ze Szczygłem Chórzystą -
Pod Kopułą Sadu -
Inni święcą Niedzielę w Komży -
Ja zakładam Skrzydła -
I zamiast bić w Dzwony, na Mszę,
Nasz Zakrystian - ćwierka.
Bóg, Kaznodzieja znakomity -
Głosi kazania niedługie,
Więc zamiast pójść do Nieba, wreszcie -
Ja tam, ciągle, idę.
c. 1860 1864
362
Piorun tak nowy
Bił we mnie - co Dzień -
Jakby Chmura się wciąż pruła
Wypuszczając Ogień -
Palił Mnie - w Nocy -
Parzył we Śnie -
Mdlił mnie bez przerwy -
Rano codziennie -
Myślałam że krótka - Burza -
Najdziksza - najszybciej minie -
Lecz przez Pomyłkę Natury -
Została na Niebie -
c. 1862 1896
654
Długi - długi Sen - Słynny - Sen -
Który nie ma Świtu -
Ani Ruchu Ramion - i Powiek -
Osobnego Bytu -
Cóż To za gnuśność na Brzegu
Z Kamienia, bez końca -
Wylegiwać się i ani
Raz nie spojrzeć - w Słońce?
c.1862 1896
712
Nie mogłam zahamować przed Śmiercią -
Więc On z uprzejmości -
Swój powóz zahamował przede mną -
I Nieśmiertelnością.
Jechaliśmy powoli -
On nie znał Pośpiechu
Odłożyłam pracę i zabawę
Dla jego Uśmiechu -
Minęliśmy Szkołę, Dzieci
Walczące - na Placu -
Pola Zerkające Ziarnem -
Zachodzące Słońce -
Ono minęło Nas -
Raczej - Rosy drżały w dżdżu -
Moja Koszula tylko Ażur -
Etola - tylko Tiul -
Stanęliśmy przed Domem jak
Wybrzuszenie Ziemi -
Dach ledwie dostrzegalny -
A Gzyms - wewnątrz Ziemi -
Wieki - Minęły - a jakby
Niecały Dzień pierzchnął
Zanim zgadłam że Łby Końskie
Wskazywały Wieczność -
c. 1863 1890
Tłumaczenie: Krystyna Lenkowska