2013 |  2016




ODRA nr 10 (649) październik 2016




Autor: Lee Kuei-shien

 

Wiersze miłosne dla Chile                                                   

 

Nr 1.  Chilijska wierzba

 

 

Wierzba rozpuszcza swoje gęste włosy

tak delikatnie jak wodospad

gdy ptak ośmiela się na nim przysiąść,

i dotyka mnie głęboko

patrzenie na nią z oddali

wyobrażając sobie jaką będzie miała twarz

kiedy odwróci się w moją stronę.

 

Wiosenny wiatr buszuje wśród gałązek

i wzbudza serię wibracji

w harmonii z falami przy brzegu.

Dźwięk wodospadu przypomina mi

twój śmiech tak wyrazisty i czysty

i delikatny jak słodki śpiew ptaka.

 

Obserwuję krajobraz z okna autobusu,

czasem studiuję w nim twój profil,

jakbyś się miała za chwilę odwrócić

abym popatrzył wyraźnie na blask twojej twarzy,

i obawiam się fal wzbudzanych wiosennym wiatrem

które zostawią po sobie wiele wirów

nastawiając nieprzewidziane pułapki.

 

 

 

 

Nr 2. Powinienem mieć swoją Narodową Flagę

 

Narodowa flaga czerwono-biało-niebieska

ze srebrną gwiazdą Wenus

każdego dnia powiewa z wiatrem to tu, to tam

na dachach biur, szkół i domów

ludziom z wysoka

w języku poczucia niezależności

w mocnym, choćby niemym, poruszeniu.

 

Powinienem mieć Narodową Flagę

jako znak mojej prawdziwej miłości

aby zatknąć ją na zdobytym terytorium,

ale jestem zbyt nieśmiały aby wyrazić swoją wolę.

Rysuję więc to wyobrażenie w ukrytych myślach.

 

Zazdroszczę brazylijskiemu poecie który

owija szyję Narodową Flagą jak szalikiem,

jednocześnie ogrzewając się i paradując.

Przypuśćmy, że też mam swoją Narodową Flagę

lub sam zmieniam się w Narodową Flagę

i owijam nią całe twoje ciało

aby zwrócić uwagę na współrzędne wyspy Formosa

głoszącej suwerenność

przypisaną mi na zawsze.

 

 

 

 

Nr 3. Recytacja poezji w parku

 

W parku gdzie ciepłe słońce

świeci na pomnik Manuela Rodrígueza[1] wzniesiony

z brązu pod błękitnym niebem,

wydaje mi się, że wiosna to olśniewająca przyjemność

i wszystkie liście są zielone po to, aby cieszyć przechodzące tędy oczy.

 

Młody cowboy energicznie tańczy

la cueca chilena[2] z nieśmiała dziewczyną.

Kląskania ptaków i kwiatów

akompaniują im wesoło.

Zdałem sobie sprawę, że mój sen tancerza

minął, zaś ten o ojczyźnie wciąż śpi,

a i moi towarzysze gdzieś

się rozpierzchli.

 

Miałem wrażenie, że Tajwan był zarówno daleko i blisko.

Poczułem się sfrustrowany.

Czytanie wierszy

obudziło we mnie dźwięki,

które wydały mi się pieśnią anioła dobiegającą sponad

pomnika Manuela Rodrígueza.

Bóg błogosławi moją wyspę.

I niech ten cudowny sen będzie moim kompanem podróży

przez Pacyfik, choćby na krótko,

kiedy czuję wieczną moc poezji

i ten niezapomniany cud intonacji.

 

 

Przełożyła Krystyna Lenkowska

 

 

 

 

Lee Kuei-shien, poeta tajwański, ur. 1937

 

Opublikował 22 tomy poetyckie i 25 zbiorów esejów. Jego wiersze ukazały się w wielu antologiach w Tajwanie i za granicą. Otrzymał wiele prestiżowych nagród w swoim kraju i na świecie (Korea, Indie, Mongolia, Bangladesz). Trzykrotnie był kandydatem International Poets Academy oraz Poets International do literackiej Nagrody Nobla; ostatnio w roku 2006. Członek International Academy of Poets in England, Taiwan P.E.N, wiceprzewodniczący Movimiento Poetas del Mundo. Mieszka w Tajwanie.



[1] Manuel Rodríguez Erdoíza(1785~1818) – chilijski  prawnik oraz przywódca guerrilla, uważany za założyciela niezależnego państwa Chile.

 

[2] Chilijski taniec ludowy