Katalog do wystawy fotografii pt. "Grażyna Niezgoda. Portret w procesie", Galeria Sztuki Współczesnej w Przemyślu, 16.01 - 3.02.2009

 


Czuły Portret Grażyny Niezgody

Grażyna Niezgoda, artysta fotografik, jest prozaikiem i poetą fotografii w jednej osobie (celowo pomijam końcówki żeńskie, zwłaszcza w wyrazie o mało wykwintnym wydźwięku "prozaiczka", bo gramatyka rodzaju męskiego jest, dla mnie, bardziej pojemna i zarazem bardziej neutralna znaczeniowo). Jej fotografia opisuje rzeczywistość jak to czyni proza, ale też równocześnie tworzy nową rzeczywistość jak poezja.

Widziałam kilka wystaw Grażyny Niezgody w ciągu ostatniej dekady, w Przemyślu, Rzeszowie, Krakowie. Po jednej z nich, napisałam notkę, zainspirowana jej osobnym widzeniem pejzaży podkarpackich. Szczególnie utkwił mi w pamięci obraz krów, a konkretnie słoneczne światło tego obrazu, odbite od rozbłysków wody, wpadające krowom pod brzuchy. Ten świat był arkadyjski, a jednak rzeczywisty. Mgła, codzienny szary chodnik, jakieś plastikowe krzesło, zwykłe okno, zimny dzień, na jej obrazach stają się rzeczywistością przyjazną człowiekowi, ocalającą.

Są w "emploi" Niezgody również martwe natury, które w założeniu swoim, można by sądzić, stoją na antypodach martwej natury gatunku vanitas (łac. marność). Próżno by tam szukać symboli spraw ostatecznych, czy atrybutów rozkładu świata. Grażyna Niezgoda nie jest turpistką, o czym również świadczy jej studium fotograficznego portretu. Brzydota, wyostrzona, odrealniona artystycznym widzeniem świata, nie zaprząta głowy artystki. Jej obiektyw nie goni za pozami, które kojarzyłyby się z nawiązaniem do tradycji średniowiecznego danse macabre. Wręcz przeciwnie, Niezgoda poddaje swój obiekt delikatnej sublimacji w kierunku piękna. Nie o to chodzi aby nagle mało atrakcyjny fizycznie człowiek, jego twarz, popiersie, lub postać en pied, zyskał nową czarowną powierzchowność w stylu wizerunków rodem z kolorowych magazynów, i wyglądał jak po operacji plastycznej, wielogodzinnym seansie kosmetycznym, lub jak przepuszczony przez symulator komputerowy. Nie są to też zapędy pięknoduchowskie czy artystowskie. Piękno sportretowanej osoby, polega na tym, że ona pozostaje sobą. Nadal jest w tym samym wieku, ma te same zalety i ułomności, jakimi obdarzyła ją natura. I jest Kimś, personą, pozostającą w tajemniczej relacji ze światem, przetworzona przez oko pełne życzliwości. I to jest właśnie artystyczna sygnatura Grażyny Niezgody. Odkryć, wyciągnąć, wysupłać z człowieka, często ukryte, ciepłe i zimne światło, zawsze z przewagą ciepłego, i przenieść to na fotografię (już nie mówimy "kliszę", bo technika cyfrowa stała się nieodłącznym narzędziem artystów, również Grażyny Niezgody), czy to kolorową czy czarno-białą.

Grażyna portretuje przyjaciół, artystów, poetów. Są to całe zestawy fotograficzne, na przykład cykl pod tytułem "Poeci". Można tu mówić o wieloletnim projekcie fotografowania tych samych poetów, co roku, od wielu lat, dzięki czemu tworzy się swoista historia człowieka oraz pewnej konfraterni poetów, a tym samym wyłania się fabularny wątek ludzi, skupionych wokół Przemyskiej Wiosny Poetyckiej.

Poeci Grażyny Niezgody są piękni światłem, które ona z nich wydobywa, zdejmuje (jak sugeruje etymologia rosyjskiego wyrazu oznaczająca robienie zdjęcia), ale też jej własnym światłem zadziwienia, artystycznego podziwu, nie boję się rzec, jej miłości do fotografowanego obiektu. Dlatego potem te twarze poetów świecą na ścianach galerii, stronach internetowych, okładkach książek. Ich światło krąży po świecie, zostaje w czułej pamięci.

Portret Grażyny Niezgody wpisuje się w żywą tradycję sztuki realistycznego portretu malarskiego. Podobizny autentycznych postaci - królów, szlachty, rodzinne portrety eksponowane w zamkach, pałacach, dworach, muzeach (w purytańskich, kalwińskich, ale bogatych Niderlandach, obrazy wisiały nawet w chatach chłopskich), to kulturowy zwyczaj ludzi od pokoleń (unikalny w swoim rodzaju, sarmacki portret trumienny, w sześciokątnych lub ośmiokątnych ramach, to formuła, par excellence, polska; choć jej pierwowzór sięga do starożytnego Egiptu i portretów fajumskich). Przez wieki ,sztuka portretowania miała na ogół charakter oficjalny, np. malowany był król en face lub na koniu. W XVII wieku, Johannes Vermeer namalował swoją tajemniczą "Dziewczynę z perłą", co do dziś wydaje się nowoczesnym, wręcz fotograficznym, sposobem portretowania postaci. Malarz utrwalił swoją fascynację niewinnością, ale też wzajemny respekt, głębokie zainteresowanie dziewczyny tym, kto ją uwieczniał. (Dla porównania: nie bez znaczenia jest również to, że Grażyna Niezgoda "maluje" postaci, z którymi łączy ją wzajemna artystyczna fascynacja. Dlatego może uzyskuje ten "vermeerowski" efekt rozmowy między obrazem a światem zewnętrznym). W dwudziestym pierwszym wieku, nie tylko w muzeach i pałacach, ale w zwykłych domach mieszczańskich, obok martwej natury, nadal wieszamy portrety swoich przodków, głównie obrazy olejne. Coraz częściej też - artystyczne fotografie i fotogramy.

Przewagą praktyczną warsztatu pracy fotograficznej nad malarską jest to, że pozowanie do zdjęcia jest bardzo krótkie w czasie (swoje portrety Niezgoda robi w plenerze, czyli nie są to zdjęcia studyjne). Tworzenie fotografii jest więc jakby aktem epifanicznym. Jest, trwającym przez mniej niż sekundę, pochwyceniem jedynego w swoim rodzaju światła natury i krzyżujących się z nim światła portretowanej postaci oraz energii samej artystki, która mistrzowsko skonstruowała tę chwilę z danych jej elementów rzeczywistości. Tak naprawdę, jak w przypadku literatury i innych sztuk, o wyrazie artystycznym obrazu decyduje też, a może przede wszystkim, uczucie, jakie twórca obrazu nosi w sobie od dawna. Dotyczy ono konkretnej osoby, sytuacji, całego postrzegania siebie i świata. Jednak sam moment kliknięcia, migawka, jeden ułamek sekundy, przesądza o wyrazie, szlifie artystycznym nagromadzonych uczuć , o pochwyconej tajemnicy istnienia.

Świat przyśpieszył od czasu odkrycia aparatu camera obscura, a za nim przyspieszyła sztuka (a może odwrotnie?). Fotografia artystyczna, a w niej portret FOTO, są znakiem naszego czasu. Grażyna Niezgoda znalazła swoje niepodważalne miejsce w historii Polskiego Portretu Fotograficznego, przy okazji stając się promotorem artystów i poetów, których wizerunki od wielu lat uwiecznia i eksponuje urbi et orbi.