"POETA CZUŁEJ PAMIĘCI. Studia i szkice o twórczości Janusza Szubera"
pod redakcją Jolanty Pasterskiej i Magdaleny Rabizo-Birek,
Biblioteka "Frazy", Rzeszów 2008, Wydanie I

Krystyna Lenkowska


Pianie kogutów czyli próba Erosa

wybierając cokolwiek, wybieram jedną
z możliwych wersji mnie samego.
Próba dębu (PK 12)

     On-Ona-Ono poezji Szubera dojrzewa na naszych oczach od pierwszych do ostatnich stronic wyboru starannie wyselekcjonowanych wierszy z kilkunastu tomów poetyckich wydanych pod tytułem Pianie kogutów. Historia zaczyna się kiedy "kandydat na mężczyznę" (Lato 1961, PK 7) odkrywa swój biologiczny i gramatyczny rodzaj męski, swoją "falliczną wieżę"(Albin Brunovský, PK 36), bambusową wędkę, łowi swoją rybę, "skraca dystans między nimi" (Lato 1961, PK 7). Kiedy dorośnie, "ryba zagnieździ się w dekoltach dziewczyn jako czarny karp" (Tyle życia, PK 134).

     "Chłopiec mieszający powidła" jest naturalnym podglądaczem. Jak każdy chłopiec "nie obejmuje całości" (O chłopcu mieszającym powidła, PK 41), odkrywa jej części, zapamiętuje się "w zapamiętanym szczególe"(PK 41), inwentaryzuje ją w pamięci, co wspomina słowami: "Prawie seksualne napięcie u oglądającego. / [...] Skoro się dotykało <>" (Kocia szafa albo drzewo wątpliwości, PK 35).

     To, co wtedy bywa organicznym pożądaniem, po latach stanie się gorzką prawdą skazania na podglądanie tajemnicy świata i eonu, kiedy się już ma świadomość misji osobności przynależnej sztuki, ale jej się nie zaakceptuje, skoro jest warunkowa, zbyt ambiwalentna seksualnie. ("Apłciowość" tej poezji to jej wielki walor. Ale czy sztuka może być ceną życia? A jeżeli jest jedyną z "możliwych wersji"? A jeżeli jest darem nie do odrzucenia? 2).

     Kiedy się zestarzeje, Chłopiec będzie wspominał drewniane wychodki jako "miejsce ekstazy" (Koniec epoki, PK 39), zapowiadające wyraźna cezurę epok, która okaże się mniej epokową zmianą niż rewolucja jego własnej historii, własnego Wydarzenia, jak to określa filozofia egzystencjalna.

Naturalną skłonnością każdego jest porównywanie się do innych ludzi. "Falliczna wieża" graniczna Chłopca-Onego, wobec nieoczekiwanej utraty przynależnych naturze możliwości, poszerza jego spektrum porównań między Ono jakie było, Ono jakie by było i Ono jakie jest. Płaszczyzny trójdzielnej struktury rzeczywistości dziejącej się na jawie, we śnie oraz na jawie jak w koszmarze sennym, łączą się ze sobą w nieoczekiwanych miejscach wierszy, co sprawia, że ta poezja jest bardzo przepastna znaczeniowo, bogata w niuanse i seksualne domysły.

     Chłopiec chłonie oddechy natury, krok po kroku, niemalże organoleptycznie bada każdy fragment skóry, zarys ciała swojego, tego drugiego i tego trzeciego. Obserwuje dziewczyny, kobiety, fotografuje swoimi i cudzymi oczami Eliasza Puretza, Albina Brunovský'ego: "Źrenice sutek jej spłaszczonych piersi, / Skaliste falbanki nad wzgórkiem łonowym"(PK 36). Pozornym zabiegiem trywializowania relacji damsko-męskich jest nawiązanie do ludowej tradycji folgowania chuciom pozamałżeńskim: "Młynarzowa z młynarczykiem w kopnym śniegu / Zażywają pospołu noclegu" (Opowieść zimowa, PK 112). Mnożą się i powtarzają słowa i zwroty oznaczające lub sugerujące seks: "z ramion", "dekolt", "gorset", "brzuch", "podbrzusze pulsujące niewygasłym ogniem", "coraz bardziej nagi", "uda", "półdupek", "obnażone, nieszczelne ciało", "oddechy", "prosto spod prysznica", "obiecują spełnienie", "z niespełnienia", "żądło żądzy", "posiadanie", "skłonności do mężczyzn", "pragnie posiąść", "prawie seksualne napięcie", "półnagich", "kobiety jak coś nieczystego", "za uprawianie prostytucji", "lista kochanków uzupełniona".

     Liryczny odkrywca odkrywa, odsłania, obnaża świat ze sobą bezradnym, lub kimś bezradnym na swoje podobieństwo w środku tego świata, aby go stworzyć od nowa, a potem powtórzyć z niemal Kierkegaardowskim natręctwem, stwarzając kolejny raz. Z niekończącą się kodą początku i końca wyśpiewuje swój hymn wiem-nie wiem, piękno-prawda, "sens jaki". Spiralne uwikłanie w sensy i asnesy (nigdy nie w bezsensy w przypadku ja lirycznego, które nie bywa na antypodach sensu; nihilizm jest mu obcy nawet w beznadziejnych przypadkach) zawsze powraca do tematu Erosa. Po latach Chłopiec nadal inwentaryzuje zmysłowe członki, wciąż "dotyka z czułością tamtych półotwartych ciał" (Yerba mate, PK 37), które nie tyle nie odeszły, co coraz bardziej obrastają w fenomenologiczne dowody na swoje seksualne istnienie jak "miedziany enkolpion muskający morelowe wzgórze" (PK 37). Ale na prostej, a raczej krzywej, życia: inicjacja-dojrzewanie-płciowość, widać wyraźny kierunek ku czemuś, co opiera się rozpamiętywaniu powtarzalności i postępuje liniowo, systematycznie ku niepowrotnemu. Prapoczątkiem, praprzyczyną, osią tej najważniejszej granicy, która nie jest tożsama z sensem, jest coś, co na powierzchni tak łagodnie konstruuje przestrzeń poetycką, a podskórnie jest wyczuwalne jako katastrofa kosmiczna Onego, która rozbiła, zdekonstruowała sens do tego stopnia, że można już tylko zawierzyć samookreślaniu tożsamości, płciowości i własnemu poszukiwaniu harmonii. Jak u poetów Holocaustu lub innego tragicznego rozczarowania rzeczywistością, Aleksandra Wata, Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, zostaje jedynie podążanie ku porządkowi, ku harmonii sztuki, w niej szukanie oparcia.

     Trzeba sprowokować formę, ulepić ją tak gładko, aby służyła doskonałej próbie wypowiadania niewymownego bólu. Wzorem antyku, klasyków i parnasistów, jak choćby przywołany w książce Kawafis, pokazać światu braterstwo, dziedzictwo kultury światowej i schować w nich osobną, współczesną gorycz bezdusznej konstatacji losu. Na ile ten poetycki uchwyt definitywności jest paradoksalnie ocalający, a na ile równocześnie zaświadcza istnienie entropii, zależy od indywidualnego czytania Janusza Szubera "A może obie te rzeczy dzieją się równocześnie?"3 . Większość, o ile nie wszyscy, krytycy interpretują kolejne tomy poety jako ocalające poszukiwanie sensu i tożsamości. I mają do tego prawo. Świetność, pojemność, poetyckie "szalbierstwo" tej poezji polega na tym, że każda interpretacja jest słuszna. Czyż nie tak też czytamy biblijną Pieśń nad pieśniami?

     Wiele w Pianiu kogutów przypowieści, ale próżno by tu szukać dydaktyzmu i morału. Podmiot romantyczny pragnie pisać "o pożądaniu i miłości jak Kawafis" (Zapisane późnym wieczorem, PK 66). Bywa romantykiem, który marzy o kobiecie i "jej szyi, łabędziej łodydze wyrastającej łagodnie z dekoltu" (Tyrawa Wołoska, 1996, PK 43). Marzy również o mężczyźnie:

O tobie marzę, tobie nucę kołysankę
Jedyny - dla jednego z wielu!
[...]
Na wznak leżymy nadzy za pan brat z jabłkami.
(Iwaszkiewicz, PK 111)

Najczęściej jednak poddaje próbie swój romantyczny idealizm i z przymrużeniem oka podkreśla formą rymu nieokiełzaną wolność natury:

Pan tu a pani tu.
Jedyna i jedyny
[...]
Chciałoby, biedne, kształtu,
Choćby za cenę gwałtu.
(O co w tym wszystkim chodzi? PK 79)

     Wiele wciąż nieustannego, zmysłowego dojrzewania Onego i "zachłannie, w zachwyceniu" przypominania lub wyobrażania Ich "sobie w różnych sytuacjach": "Tamte dłonie, karki i pośladki"(Zachłannie, w zachwyceniu , PK 87). Pieśń nad pieśniami Szubera, choć często w klasycyzującej formie, czasem nawet ubrana w pastisz staropolski, formalnie i mentalnie jest znakiem swojego czasu; ma wiele miejsc, w których jest na wskroś estetycznie nowoczesna. Ono od początku uczy się własnej seksualności, "próbuje dębu", łoża, łona, sprawdza przynależne mu narządy płciowe: jądra, genitalia. Bada seksualność przodków:
"Twój ojciec całą noc biegał za tą Angielką, / [.] Zawsze lubił kobiety" (Nie odkładaj, PK109). Jest spostrzegawcze, arcyfinezyjne, zmysłowe w opisywaniu kobiety, ale również w tym jak Ona działa na Onego:

osobna i naga
[...]
jakże piękne
[.]
linia ud pośladki
plecy i ramiona
[.]
tkanina dotyku
(mój) żarliwy język
w oniemiałym gardle
(Pochwała mistrzów Tao, PK 23)


     Ona "Ubrana w ciało, rozebrana z ciała" (Klara, PK 13) jest między życiem a śmiercią. Bywa antyczna ("pomiędzy cieśniną ud kreteńskich kobiet", Na przykład szklanka, PK 22), retro ("wymyślali inne uda dla tamtych pończoch i obszernych białych pantalonów" - Eliasz Puretz fotografuje..., PK 10), ale i też tak współczesna, że aż boleśnie deliryczna: "Pomieszały mi się siostry i córki. / Która esemesuje dziś do mnie?" (Narracje, PK 105). Relacja On-Ona jest wyraźna u Onego w pierwszej i na samym początku drugiej części Piania kogutów. Dość wcześnie Ono w Onym odkrywa podział świata na sens i seks. W dalszej części eposu zauważyć można inny, matematyczny niemal, podział na "seks wysoki i niski", co sygnalizuje już wiersz Geometria. W miarę dojrzewania, coraz bardziej uwidacznia się trójdzielność tego jak odczuwa On, Ona i Ono. Figura liryczna jest trójcą tej płciowości i apłciowości, dzięki czemu wymienne Ono osiąga ogląd seksualności par excellence:

Mężczyzna czy kobieta? Coś znajomego
Było w jej-jego sylwetce. Ten ktoś
Przed lustrem [...]

Opuszczał woalkę [.]
(Pająk, PK 119)

     Interesuje Go "ostry, męski seks i automat z prezerwatywami" (David, PK 26), co przeczuwa i czego formę znajdzie po latach w utrwalonym i powracającym jak na taśmie pamięci, uczuciu kiedy jeszcze studiował wzgórek łonowy i "porównywał jej srom do soczystej przeciętej brzoskwini" (Jak kopczyk spalonego ryżu, PK 32).
Od zarania udokumentowanej poezji, poeta zamienia się rolami ze swoim obiektem lirycznym, marzy o nim, porównuje się z nim. Już Safona w erotykach pisze: "O, Afrodyto w złotym wieńcu, / też chciałabym mieć taki los!" lub: "Boska liro, zanuć moim głosem" 4 . Na przestrzeni dziejów literatury, droga poszukiwania piękna i prawdy przebiegała coraz bardziej wielotorowo, często pod prąd. Obiekt liryczny coraz mniej smakował jak nektar ambrozji i coraz częściej sam proces utożsamiania się z Drugim przypominał platońskie odczarowywanie rzeczywistości, nadal jednak pełniąc tę samą funkcję identyfikacji z podmiotem. To jakby pisanie o szczęściu i pisanie o nieszczęściu było takim samym aktem osiągania poezji, a elementem wartościującym stało się tylko to, jak dotykamy sedna. Tak więc, dotykanie bólu, choroby, brzydoty (czyż to nie polscy poeci, całkiem niedawno, bo około połowy XX wieku, sprowokowali poetę, Juliana Przybosia, do stworzenia osobnego terminu dla poezji o nazwie "turpizm"?) stało się równoprawnym sposobem inwentaryzowania poetyckiej empatii w drodze do uchwycenia przesłania. A dotykanie cudzego bólu jak własnego, lub własnego jak nie swoją ręką, próbą formułowania tego przesłania.
     Jest to naturalna forma przetrwania, która polega na tym, że w rozpaczliwym wołaniu o relację z Drugim, odkrywaniu znamion tej dwoistości, byciu zmianą i zamianą, próbie ich zrozumienia, przeczuwamy spełnienie, wieczność. Ta wieczna zamiana ról jak i sama poezja tęsknią za czymś, co do czego nie można być pewnym, że odwzajemni uczucia, ale mami, kusi nas swoim złotym wieńcem niespełnienia, a my naturalnie (naturalnie!) jej ulegamy.
Takie doświadczenia dotyczą poetów głęboko wierzących jak Janusz Szuber, zdaje się, co zaświadcza takimi genialnymi wierszami choćby jak Epigram (PK 59), ale też i takich poetów, którzy do mistyki się nie przyznają. Krzysztof Gąsiorowski, pisze o Drugim w nas: "(On) przecież był z nami zawsze, tyle że krył się i dojrzewał w naszej podświadomości. (Przypuszczam, że nie ujawnia się tak samo przez się; że trzeba być na to już wewnętrznie gotowym, trzeba z jakichś powodów. mieć siebie już dość!)" 5 . Jedni i drudzy jednak zawsze odwołują się do kultury, bez niej nie widzą ocalenia. W końcu zbliżenie fizyczne okaże się tożsame z bliskością drugiego człowieka, także bliskością tego Drugiego w nas i na zewnątrz nas, i stanie ponad określaniem seksualności. Wstrząsający jest niedostatek tej, wydawałoby się elementarnej, trywialnej bliskości:

     Bo gdyby na przykład teraz, obok,
twarzą do ściany, ten lub ta, i tej
lub tego ubranie pomieszało się z tym
tu na krześle, to co?
(W trzeciej osobie liczby pojedynczej, PK 124)
Pojęcie seksu w rozumieniu Onego może być równoznaczne z tajemnicą życia i tak jak ono potrzebuje tyle uwagi nad sensem co śmierć. Innym razem jest wymienne z miłością. Charakterystyczne, że z nurtem zbioru relacja miłość-śmierć jest coraz bardziej klasycznym i tradycyjnym ujęciem miłosnych relacji, formalnie i społecznie. Stoi wręcz czasem na granicy pięknoduchostwa:

Kto owa pani z białą różą?
Wszystko się jeszcze może zdarzyć.

Miłość i śmierć [...]
(Madrygał, PK 129).

Dualizm Erosa i Thanatosa znajduje w tej poezji znacznie głębszą i bardziej pojemną koegzystencję. Na przykład w wierszu Dula lub w innym pod tytułem Do Yusefa Komunyaki:

Wie że poznałeś tajemnicę
Wędzarni i na przestrzał deski
Światy podziemne seks i śmierć.
(PK 113)

Ileż to razy pianie kogutów zmienia się w łabędzi śpiew? Jej-jego-czyj? Zapewne też tego Eliotowskiego "trzeciego, który zawsze idzie obok ciebie" [.] choć przecież [.] "gdy liczę, jesteśmy razem tylko ty i ja" 6.
Epilog książki to jakby gorzkie, wciąż poddawane w wątpliwość, stwierdzenie, że między tym co było, a tym co jest teraz, istnieje przepaść nie do przebycia ("przenikliwy mróz"), w czym zawiera się też dawna i obecna seksualność, i co może jest równoznaczne z porównaniem dawnego i obecnego rozumienia-nierozumienia sensu, który wciąż jest tym samym sensem, tylko nasza o nim wiedza-niewiedza jest zmienna w ramach tej samej, a jakże różnorodnej egzystencji:

[.] Można było wtedy.
No wiesz. Nie wiem. Co można? Było.
[.]
[...] Kim był? To teraz tutaj
wobec tego tam to przenikliwy mróz.
(Po wieczorze autorskim, PK 131)

Krystyna Lenkowska


1. "Pianie kogutów" Janusz Szuber

2. Por. Jest, jak jest. Z Januszem Szuberem rozmawia Katarzyna Kubisiowska, "Tygodnik Powszechny", 08.04.2008.

3. Tak mówił Tom Hanks, filmowy Forrest Gump.

4. Safona, Erotyki,przeł. Nikos Chadzinikolau, G&P Oficyna Wydawnicza, Poznań, s.42 i 80

5. K. Gąsiorowski, Po-słowie, [w:] E. Musiał, na śmierć zegarka przejechanego przez samochód, Szczecin 2008, s.48.

6 T. S. Eliot, Ziemia jałowa, przeł. Krystyna Lenkowska na podst. oryginału [w:] T. S. Eliot, Selected Poems, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1988, s.97