FRAZA nr 4 (86) 2014



„Uzbrojeni w muzę”

Wolność potrzebuje pewnej infantylności, nieodpowiedzialności, wykroczenia
poza granice dobra i zła – w czystą, by tak powiedzieć, istnieniowość,
spontaniczność, bezrefleksyjność.
Mykoła Riabczuk, ukraiński intelektualista



Kiedy kończył się w Kijowie festiwal Terra Poetica pod hasłem „Świat poezji - na rzecz pokoju na Ukrainie” (20 – 24.10.2014), tego samego dnia, rozpoczynał się, zakrojony na ogromną skalę, prestiżowy festiwal ukraińskiej pieśni patriotycznej „Uzbrojeni w Muzę”. Zważywszy, że festiwal poezji wydawał się być zrealizowany z rozmachem, jak wielki musiał być ten kijowski festiwal pieśni. Ukraina kocha artystów. Cudownie bezkrytycznie kocha też poezję i poetów, nawet tych en masse, podobnie jak Albania oraz Bośnia i Hercegowina, o czym przekonałam się uczestnicząc w festiwalach „Didet e Naimit” w Tetovie w albańskiej Macedonii oraz „Maraton Poezji” w Sarajewie. Te trzy imprezy poetyckie to przede wszystkim zasługa pomysłodawców i organizatorów: Shaipa Emerlahu (Tetova, Macedonia), Sabahudina Hadžialić (Sarajewo, Bośnia) i Lesi Mudrak (Kijów, Ukraina). Bo to właśnie liderzy wydarzeń kulturalnych, gnani instynktem społecznym, powołaniem, pasją, może czasem jakąś irracjonalnością, własną potrzebą publicznego zaistnienia (dlaczego by nie?) uruchamiają machinę sponsorów, współorganizatorów, uczestników, woluntariuszy, z całym szacunkiem dla kolejności tych podmiotów i powodów.

Rozmach ukraińskiego festiwalu przewyższył rozmach nawet albańskiego „Ditet e Naimit” - festiwalu o 18-letniej tradycji, gdzie też widownia wali tłumnie, aby posłuchać poetów. Okazało się jednak na miejscu, czyli w Kijowie, że Terra Poetica ma formułę (o zgrozo! - pomyślałam w pierwszej chwili) międzynarodowego festiwalu piosenki „Eurowizja”. Kolejna edycja nastąpi więc w kraju zwycięzcy. W związku z tym, że na podstawie SMS-ów, zgłoszeń internetowych oraz decyzji 2- osobowego Jury, zwyciężyła poetka z Izraela, Diti Ronen, należy się spodziewać, że to ona, wsparta izraelskim organizacjami i sponsorami, przejmie pałeczkę organizacyjną Terra Poetica. Nota bene, wybór laureatki był ze wszech miar trafny, jak na moje poetyckie ucho i oko (ostatnio już wsparte szkiełkiem). Oraz serce, bo „patrzaj w serce” mówi polski poeta romantyczny, to i patrzę.

Nieprędko jednak ochłonęłam z nerwowości związanej z cowieczornym, publicznym „linczem” punktowania poetów. Do końca nie pojęłam, kiedy to były głosy SMS-owe, kiedy internetowe, a kiedy od jurorów. I nie łatwo było mnie przekonać, że należy się poddać fali tej infantylności gry, bo sprzyja ona nagłośnieniu imprezy. A o to w końcu chodzi mecenasom najbardziej. I obecnej Ukrainie - dodał ktoś z boku. Zaczynam godzić się powoli i po cichu z takim marketingowym obrotem poetyckiej sprawy. Bo idzie o rzeczy ważne, o słyszalny głos Ukrainy. Nie tylko odgłosy działań wojennych, głosy narzekań na los, ale konstruktywne, afirmujące, metaforyczne przesłanie do świata; o wspólnotę w słowie poetyckim.

Ze swojego polskiego doświadczenia twierdzę, że spotkania, a nawet festiwale poetyckie jako takie, na ogół nie są szczególnie widowiskowe w porównaniu z festiwalami muzycznymi, tanecznymi (np. baletowymi), filmowymi czy teatralnymi. Nowe ukraińskie doświadczenie pod hasłem Terra Poetica jakby przeczy tej tezie. Trzeba wielkiej wiary w sens obcowania z poezją i wyjątkowej pasji, aby poświęcać poetom morze organizacyjnego czasu. A kto jak nie sami poeci dla innych poetów i dla siebie zrobią to najlepiej?

Temu festiwalowi sprzyjało też to, że Ukrainie potrzeba teraz koncepcji tworzenia aury widowiska, aby okazje spotkań w jak największym i najznamienitszym gronie były wyraziste, wzniosłe, spektakularne i patriotyczne. Aby podnosiły na duchu i otwierały na świat. Oba kijowskie spektakle (ceremonie otwarcia i zamknięcia Festiwalu) przygotował doświadczony reżyser teatralny Sergiej Archipczuk, któremu bardzo udał się mariaż międzynarodowej poezji z ukraińską muzyką i tańcem, sztukami ludowymi, klasycznymi, współczesnymi. Udało się to dwukrotnie w Kijowie, ale też w Rivnem (Równem) i Żytomierzu (tu hasłem była „Poezja w działaniu”), bo taką trasę zafundowała poetom z całego świata Lesia Mudrak, sama również poetka. Przy okazji i po drodze, odwiedziliśmy z poezją wyjątkową w swoim klimacie uczelnię National University Ostroh Academy w mieście Ostróg.

Rozmach i w końcu sukces festiwalu Terra Poetica można zawdzięczać przede wszystkim koncepcji tego kulturalnego wydarzenia oraz wsparciu Prezydenta Ukrainy, Ministerstwa Kultury, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz innych sponsorów. Może też jednym z powodów sukcesu uzyskania środków były zbliżające się wybory samorządowe? Mówiło się, że te wybory mogą być najważniejsze w historii niepodległej Ukrainy. Kilka dni później zwyciężyła opcja europejska i ukraiński kurs na zachód, co może sugerować, że międzynarodowy festiwal Terra Poetica dobrze wpisał się w ten „lobbing”. Może właśnie jego populistyczna formuła walki, współzawodnictwa, spełniła swoje zadanie? Może. Może ten cel uświęcił środki.

Na początku wydawało się, iż Lesia Mudrak porwała się z motyką na słońce. Jednak jej upór i charyzma oraz wolontariat wielu zaprzyjaźnionych artystów i współpracowników, w końcu mecenat państwa, sprawiły, że impreza doszła do skutku i pod wieloma względami (np. artystycznym, reprezentacyjnym, prezentacyjnym i kulinarnym) przebiegała na wysokim poziomie.

Wizyta w kraju w stanie wojny była dla mnie szczególnym przeżyciem. Moja ciekawość wzięła górę nad strachem. Jestem szczęśliwa, że podjęłam to wyzwanie. Zobaczyłam, że Ukraina, poza wschodnimi polami walk, żyje spokojnie. „Spokojnie” to w ukraińskim kontekście eufemizm, bo z pewnością trudno o spokój ducha kiedy codziennie pobratymcy walczą i giną w obronie integralności własnego kraju. Obecnie ukraińskie powitania i toasty to niemal wyłącznie słowa „Chwała Ukrainie! Bohaterom chwała!”. To zawołanie, które Polacy z pokolenia II wojny światowej kojarzą z UPA i Banderą, już od pewnego czasu ma charakter uniwersalny, a teraz zyskało dodatkowy wymiar kultu bohaterów Majdanu oraz bohaterów ostatnich walk na wschodzie Ukrainy. Warunki polityczne i egzystencjalne na Ukrainie są ekstremalne. Szaleje drożyzna, a Ukraińcy zastanawiają się jak przeżyją najbliższą zimę. Niemal wszystkie budynki użyteczności publicznej, w jakich przyszło nam mieszkać i występować, były albo niedogrzane albo zupełnie nieogrzewane w ramach oszczędności. Nie kolidowało to jednak z odświętnością festiwalową. Panie występujące na scenie, i wiele tych na widowni, były olśniewające w swoich strojach, butach, makijażach. Istny BCBG, bon chic bon genre - jak na „poetycki festiwal Eurowizji” przystało.

Festiwal poezji Terra Poetica miał dla mnie wielopoziomowy sens, niezależnie od swoich założeń i realizacji. Był autentycznym poetyckim wołaniem Ukrainy o uwagę świata. I ten głos przetworzony na różne języki poszedł w eter różnych mediów, głównie Internetu. A oto lista uczestników festiwalu z różnych stron świata: Katerina Stoykova-Klemer (Bułgarka z USA); Hilary Sheers (Angielka z Walii, UK); Maureen Weldon (Irlandka z Walii, UK); Diti Ronen (Izrael); Slagana Klukaka (Macedonia); Jüri Talvet (Estonia); Morelle Smith (Szkocja, UK); Dimitri Hristov (Bułgar z Macedonii); Krystyna Lenkowska (Polska) Ak Velsapar (Turkmeńczyk ze Szwecji). Wspólnym językiem dla wszystkich był angielski. W tym też języku organizatorzy wydali antologię festiwalową, gdzie znalazły się nie tylko wiersze poetów-gości, ale też utwory poetów ukraińskich.

Młodzi poeci z Ukrainy towarzyszyli cały czas festiwalowi Terra Poetica - od Kijowa po Żytomierz i z powrotem, również czytając wspólnie wiersze na publicznych scenach. A tych prezentacji było w sumie jedenaście. W Kijowie w: Fundacji Kultury Ukrainy, na Uniwersytecie Kijowskim im. Tarasa Szewczenki, w Narodowym Teatrze im. Iwana Franko, w Katedrze Św. Michała, na Uniwersytecie Borysa Grinczenko oraz na Ukraińskiej Akademii Dyplomacji. W Równem - w Hotelu Mir i w teatrze; a w Ostrogu - w Państwowej Akademii. W Żytomierzu - w kawiarniach oraz w Muzeum Kosmonautyki. W każdym z tych miejsc, każdy z nas, na scenie, na widowni czy za kulisami, czytając, recytując, słuchając, rewidował może na swój sposób własne poczucie wolności. Z pewnością inaczej o tym myślała Angielka z Walii, inaczej Irlandka, inaczej Szkotka, inaczej Turkmeńczyk, wielokrotnie więziony w swoim dawnym kraju, inaczej poetka z Izraela - kraju w nieustannym stanie wojny z Palestyną.

Swoje rewolucyjne przemyślenia miałam i ja Polka, z perspektywy naszej nowej demokracji, może już nieco kapitalistycznie zblazowanej wobec świeżości europejskiej nadziei na Ukrainie. Ale też ja mieszkanka Rzeszowa, skąd o rzut kamieniem na Ukrainę, co wciąż nie przekłada się na krótką podroż.

Zakończę to wspomnienie niedawnego festiwalu swoim wierszem o podróżowaniu, bo dzięki idei podróży jako takiej, nie będąc z natury podróżnikiem, mogłam odwiedzić kolejny zakątek świata z powodu i pod pretekstem poezji. Wiersz ten, wśród wielu innych, ukazał się właśnie na Ukrainie, w dwujęzycznej książce pt. TROSKA (???????). 21. 10.14. w hotelu Mir, w Rivnem, w ramach festiwalu Terra Poetica, odbyła się promocja tej książki dzięki zaangażowaniu poety Andreya Priemakowa, również uczestnika Festiwalu. Z tej okazji, przyjechał ze Lwowa tłumacz moich wierszy na język ukraiński i inicjator książki Troska, Oleksander Gordon.

PODRÓŻOWAĆ TO ŻYĆ PODWÓJNIE

Żyć tu gdzie wciąż jest się znajomym zapachem
i gdzie odłożona gazeta na pierwszej stronie świata
a oprócz butów prawie nic się nie zmienia

i tam gdzie wszystko można nagle porzucić zapomnieć
z wyjątkiem nocy i cienia.

/w/ TROSKA (ТУРБОТА)
Krystyna Lenkowska
Lwów 2014
malarstwo: Franciszek Maśluszczak
tłumaczenie wierszy: Aleksander Gordon
Autor zdjęć: Alex Zakletsky.