SZTUKA
Anegdota monumentalna – obrazy Jadwigi Hajduk
Z malowaniem Jadwigi Hajduk
zetknęłam się na początku lat 90. Osoba, kt—ra pierwsza
pokazała mi obraz Hajduk, niedługo potem została jej mecenasem.
Nazywała się Ewa Sobkowicz. M—wię w czasie przeszłym,
ponieważ ok. 10 lat p—źniej, Ewa zginęła tragicznie w
Austrii, gdzie mieszkała. Ale wcześniej, to właśnie za jej
sprawą
trafiłam na wystawę malarki w rzeszowskim BWA, a potem na otwarcie
wystawy jej obraz—w w Austrii. Gdyby nie tragiczny wypadek marszandki, sądzę, obrazy
Jadwigi Hajduk wisiałyby dziś nie w kilkunastu, ale w tysiącach
dom—w austriackich. Tak oceniam po latach nie tylko gust, zapał,
konsekwencję
Ewy Sobkowicz, ale przede wszystkim niesłychaną
dekoracyjność tego malarstwa.
Mogę więc powiedzieć, że śledzę malarstwo
Hajduk prawie od 20. lat. Sama mam kilka jej obraz—w, kt—re sobie
sprawiłam dla własnej przyjemności obcowania z dobrą
sztuką i dobrą energią. Zdarzało mi się też,
już nie raz, obdarowywać innych tym malarstwem, kt—re cenię i
promuję. W ramach sympatii do sztuki Jadwigi, kilka lat temu
zorganizowałam wystawę jej prac w Krakowie, w Piec Arcie,
połączoną z prezentacją literatury Jerzego Franczaka i
muzyką Vitolda Reka i Jorgosa Skoliasa. Tamten cykl obejmował
gł—wnie kolaże, kt—re sama autorka, uściślając, nazywa
techniką własną na kartonie. Dzisiejsza wystawa prezentuje
wyłącznie prace olejne.
Jak prawie każdy
aktywnie tworzący i poszukujący artysta, Jadwiga Hajduk, tworzy
cyklami, kt—re r—żnią się od siebie gatunkiem malarskim,
techniką plastyczną, tematem zainteresowań lub kolorystyką.
Szczeg—lnie podobają mi się jej obrazy figuratywne, ponieważ w
każdej sztuce najbardziej interesuje mnie literacka anegdota. Uważam,
że dzisiejsza wystawa to wyjątkowy zestaw portret—w, akt—w, relacji
między kobietą i mężczyzną. Mam też w pamięci
wiele jej interesujących obraz—w abstrakcyjnych. Z największym
wzruszeniem jednak przywołuję ten okres jej tw—rczości, kt—ry
można by nazwać postkolorystycznym, kiedy Jadwiga malowała
rajskie ogrody z kwiatami, ptakami i kobietami jak kolorowe ptaki. I choć
za każdym razem, bez trudu, rozpoznajemy rękę tej samej artystki,
każdy nowy cykl niesie ze sobą zmianę nastroju, od pytań egzystencjalnych
wpisanych w odrealnione postacie, przez klasyczne, monumentalne
piękno ciała ludzkiego, po afirmujące, walorowe wizje
świata – Edenu. Każda
zmiana to r—wnież namacalne świadectwo doskonalenia warsztatu.
Pokazane tu dzisiaj obrazy mają imponującą fakturę
malarską. Tematycznie wraca, po raz kolejny, faza, kt—rą nazywam anegdotą
monumentalną, co wydaje się klarować jako sygnatura
artystki. Na og—ł widzimy następujące relacje: kobieta i
mężczyzna, dwie kobiety lub sama kobieta wobec swoich uczuć. I
właśnie uczucie, wykrystalizowane z wielu emocji, jest tematem każdego
obrazu. I choć czasem gest ręki na
pierwszy rzut oka sugeruje pojedynczy wątek, kadr, to jednak monumentalność
całej pozy oraz twarz, m—wią wyraźnie, że tu nie ma
żadnego wahania, krotochwilności, impresji. Te symboliczne figury czy
same portrety są jak malarskie pomniki lub popiersia. W tym sensie dziedzictwem
Jadwigi Hajduk jest malarstwo dawne i starożytne, na przykład egipscy
kr—lowie zwracający swoje wewnętrzne oko gdzieś w kierunku
wiecznego świata, czy ãnieruchomeÓ postacie z obraz—w włoskiego
renesansu. Wyważenie formy i oszczędność ekspresji daje w
efekcie wielką sugestywność. Dobre dziedzictwo to też dobre
naśladowanie praw natury i
światła. Jeśli dodać do tego dialog Jadwigi Hajduk ze
wsp—łczesną sztuką, na przykład kubizmem czy neorealizmem,
oraz anegdotę literacką, otrzymujemy efekt malarski oryginalny, urzekający i niezmiernie
dekoracyjny.
Wstęp
do indywidualnej wystawy Jadwigi Hajduk Podkarpackiej Zachęty w
Rzeszowie http://podkarpackazacheta.pl/ POLFA 2009
oraz FRAZA nr 2 (72) 2011