Konie kraść bym poszła z tobą
gdybym miała swoje nogi,
z tobą bym.
Żebyś w złote karki dmuchał,
abyś w zady kare świstał
świstał im.
Byśmy pod brzeziną siedli
tam gdzie czeszą się anieli,
niechby deszcz spadł
prosto z nieba
z nieba nam.
Ale nogi moje słabe
wiszą w sieni pod powałą
tylko drżą.
Nie potrącaj ich niechcący
gdy przybywasz do mnie w gości
bo zapłaczą, zarżą z bólu
takie są.
Odłóż dziś pancerne smoki
i przyjdź do mnie na dwie nogi,
boso przyjdź.
W noc najdłuższą, drogą cichą
jak za dawnych lat kołysząc
cienie traw.
Ukradkiem ci ja pokażę
jak im rozjuszone uda marzą
o jeźdźcu bez głowy
już ja je znam.